Kancermeister Kancermeister
85
BLOG

Wprowadzenie do magii. Obrachunek

Kancermeister Kancermeister Rozmaitości Obserwuj notkę 5

image

Wielu może się zastanawiać, dlaczego zajmuję się tutaj ontologią i wiarą. Chcąc zdobyć Wasze zaufanie, z konieczności muszę poruszyć sprawy, które zazwyczaj ukrywa się drobnym drukiem lub rozsiewa w umowie mącącym myśli bełkotem. Dlatego właśnie musicie wiedzieć z całą pewnością, co stracicie.

W lekcji ze św. Mateusza ostatniej niedzieli czytamy: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich [Mt 18,19n]. Jeżeli z tej wypowiedzi Chrystusa weźmiemy tylko pierwszą część, to w świetle moich poprzednich wypowiedzi, łatwo się domyślić, że takie zdarzenie nie może się udać. Ponieważ nie jest możliwe, aby dwaj ludzie zgodnie o coś prosić mogli, a to dlatego, że próbując się porozumieć co do treści prośby, nigdy nie osiągną sukcesu. Nie osiągną zaś dlatego, że nie będą w stanie uzgodnić, o co proszą. Ponieważ, choćby wypowiadali te same słowa, każdy z nich będzie pod nimi rozumieć coś innego.

Chrystus jednak zapewnia, że to się stanie, ponieważ On jest pośród nich. To jest bardzo ważne, dlatego możemy o tym przeczytać jeszcze u św. Pawła: Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami [Rz 8,26].

Praktykując magię, sami nie bylibyśmy w stanie wypowiedzieć skutecznie jakichkolwiek żądań. I to nie tylko dlatego, że obciąża nas nasza własna podświadomość, niszcząc naszą percepcję rzeczywistości, ale i dlatego, że nie jesteśmy w stanie dokładnie wskazać bytu, o którego przemianę się ubiegamy. Rozwiązaniem tego ostatniego mógłby być język idealny Leibniza, w którym pojęcia nie pozostawiałyby wątpliwości co do tego, co zostało powiedziane. W praktyce oznaczałoby to, że każde pojęcie zawierałoby dokładne wskazanie wszystkich właściwości bytu, do którego by się odnosiło. Wyobraźmy to sobie: każdego jego atomu wraz ze wszystkimi subatomowymi cząstkami plus współrzędne czasoprzestrzenne ich położenia we Wszechświecie… Mazeł Tow.

Dlatego właśnie potrzebne są duchy, które zrobią to dla nas. To, co dla nas jest niemożliwe, dla nich jest trywialne. Tu jednak powstaje pewien problem. Istnieją zakazy, które ograniczają taką kooperację. Judaizm i chrześcijaństwo odrzucają możliwość uprawiania czarów. Judaizm żąda śmierci dla każdego czarownika (por. Wj 22,17), a chrześcijaństwo uznaje praktykowanie czarostwa za grzech śmiertelny. Dlatego też nie uzyskamy pomocy od duchów przyjaznych ludziom, a jedynie od takich, dla których jesteśmy jedynie pokarmem. Jedyne, co ich obchodzi, to ten właśnie pokarm i jedyna transakcja, do której są skłonne, może być wypłacana w postaci ludzkich dusz, dostarczanych im przez czarownika. Muszą to być ludzie, wierzący, którzy na polecenie czarownika popełnią samobójstwo lub zostaną złożeni w ofierze.

Co to znaczy wierzący? Muszą po prostu wierzyć, że czarownik ma nad nimi taką władzę, że nic i nikt nie zdoła ich wyrwać z jego rąk. Gdy umierają pełni wiary, że czarownik jest ich bogiem. Ktoś mógłby powiedzieć – ależ to oszustwo. Otóż nie. W świecie duchowym nie liczy się, czy wiara jest dobra, czy zła, tylko czy jest pełna, czy nie. Bo tym właśnie jest wiara, że nie polega na dowodzie. Choć zostali przez czarownika oszukani, to ich wiara się liczy, choćby była źle umiejscowiona.

Jak to się robi? Czarownik wybiera sobie uczniów i ich kształtuje. Spośród nich jeden dostanie całą spuściznę, a reszta zostanie ofiarowana. Ci właśnie uczniowie wierzą czarownikowi, a ich wiara wynika z bezmyślnej chciwości. Pisząc to, nie mam jedynie na myśli jakiegoś ekwiwalentu, np. złota, ale także przymioty, które są ludzkimi pokusami. Sami dobrze wiecie, czego wam brakuje i co chętnie osiągnęlibyście możliwie jak najtaniej. Najlepiej zaś cudzym kosztem, choćby kosztem cudzego zbawienia. Wystarczy kilka dusz…[1] Waszych dusz, głupcy!

Teraz już wiecie, jak to jest.

__________

  1. Piosenka z filmu Jak utopit dr. Mráčka aneb Konec vodníků v Čechách

Gdybym był racjonalistą, mógłbym upierać się, że Wszechświat jest obiektem Boltzmana, nieuchronnie powstałym w odwiecznej próżni. Co jest łatwiejsze: być czarownikiem i wierzyć w Jedynego, czy być racjonalistą i wierzyć w samorództwo?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości