Znam przypadłość Lecha Wałęsy.
Jest nią nagłe rozszczepienie osobowości, doznane na skutek walnięcia okrakiem w szczyt muru, podczas próby przeskoczenia, latem roku pamiętnego.
Po tym incydencie jedna z osobowości poszła w lud, do robotników, a druga na komisariat skarżyć się, że mur za wysoki i za mało płacą. Od tej pory często się spotykały i mijały.
Do najsłynniejszych spotkań doszło, jak twierdzą, w Arłamowie w 1982 r., gdzie te dwie osobowości nawet grywały ze sobą w pingponga.
Podczas biesiad w Magdalence próbowały się nawzajem upić, co doprowadziło do trwałego zamroczenia jednej i drugiej.
Obie zamordował swym wejrzeniem Bazyliszka Antoni Macierewicz w 1992 r.
Z litości.
Od tej pory między nami krąży już tylko duch Bolka.
Inne tematy w dziale Polityka