Ze względu na niedawną, wiadomą uroczystość w mieście upadłych aniołów przyszła mi do głowy taka oto supozycja.
Miszcz kręci film o naszej, wiadomej Legendzie.
Film, wiadomo, dostaje nominację do Oskara.
Na uroczystość rozdania nagród jedzie Miszcz oraz Bolek, świadom swoich przedwiecznych przewag w krainie kombojów i redaktora Kalabińskiego.
I Bolek zaczyna udzielać wywiadów...
Oj, mają nad czym dumać Miszcz filmowej pakamery oraz jego ideowi Mentorzy.
Tym bardziej, że ich protegowana Agnieszka Holland Oskara nie dostała. Może dlatego, że film był za mało antypolski, dumają. Nic to, Pasikowski kręci o Jedwabnem, to sobie odbijemy, krzepią swoje znękane ego.
Oczywiście, myśl o tym, że ich towarzyszka ma taki talent do kręcenia filmów, jak Bolek do mówienia prawdy, nawet im w głowie nie zaświta.
A Miszczowi cierpnie skóra.
No bo jak tu zrobić z Bolka antypolską figurę, nie naruszając jego archiwum ("samobójstwo" w domu córki Miszcza w 1999 r.) i nie kręcąc filmu dokumentalnego?
Inne tematy w dziale Polityka