karlin karlin
355
BLOG

Znaki na nieistniejących autostradach

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 0

Żyjemy w kraju symboli, których nikt nie zauważa, albo nie chce zauważyć.

W świecie znaków, które zapewne przez swoją wielkość są traktowane nie jak sygnał, przekaz, ale w najlepszym razie jak stan natury, element przyrody, na przykład łańcuch górski.

Dobra - wielkie, znaczące, jak Himalaje. Nie da się usunąć ani przejść. Tak być musi. Kręcimy modlitewny bębenek. Z czasem w ogóle przestajemy zwracać uwagę.

Zrytmizowany propagandowym przekazem łomot sypiącego się dla Polski Euro 2012 to największy, muzyczny przebój ostatnich tygodni. Budzący niczym niezmąconą radość i satysfakcję.

Tekstu przecież i tak nikt, nigdy nie słucha. Tym bardziej, że on w prawie wymarłym języku. Bo język, jak wiadomo, musi być wyłącznie giętki i pobudzający, a nie zrozumiały. 

Tymczasem w świecie równoległym, rzeczywistym:

"Do katastrofy budowlanej doszło w sobotę nad ranem na odcinku drogi ekspresowej S7 w miejscowości Szczukowice, na terenie budowy nowego drogowego wiaduktu w okolicach Kielc. Nikt nie ucierpiał - podało RMF FM.

Jak informuje radio RMF FM zawaliła się metalowa konstrukcja wiaduktu. Na ziemię runęły kilkutonowe cztery metalowe belki, każda o długości 40 metrów. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. W chwili katastrofy na placu budowy nie było już pracowników, ale zniszczeniu uległ sprzęt budowlany, trakcja elektryczna i tory kolejowe, z których korzystają pociągi towarowe."

Nasze, polskie Titaniki AD 2012 i lat, które nadejdą, to są spadające z takich wiaduktów i mostów samochody, z rozkręconym na cały regulator radiem, albo tabletem w stacji dokującej, informującymi w radosnym tonie, że przecież nic się nie stało. Siedzącym w studio.

Żadna góra lodowa, bo ukradli ją właściciele knajp z wyszynkiem. Żadna awaria, bo statek z dnem z gazetowego papieru po prostu musi utonąć.  

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka