karlin karlin
646
BLOG

Po ile pójdzie wełniana, peruwiańska czapeczka?

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 6

 

Zwolennicy mocnych wrażeń, w tej chwili już nie tylko z okolic Wołomina i Pruszkowa, powinni zacząć gromadzić forsę. 30 września w Amherst, New Hampshire, odbędzie się aukcja osobistej broni Bonnie Parker i Clyda Barrowa, znanych światu po prostu jako Bonnie i Clyde.

Oprócz broni żądne emocji Panie, lub pragnący im zgotować ekscytującą niespodziankę Panowie, będą mogli nabyć kosmetyczkę Bonnie oraz jej puder firmy Coty. Rozumiejący współczesne czasy powinni skupić się również na kieszonkowym, złotym zegarku Clyde`a.

Bonnie i Clyde to z pewnością najsłynniejsza bandycka para XX wieku. Co prawda zabili tylko 13 osób i obrabowali kilkanaście prowincjonalnych banków, nie obławiając się zbytnio przy tej okazji, ale po raz pierwszy na taką skalę budowaniem ich legendy już za życia zajęły się media, wówczas była to przede wszystkim prasa.

Proszę rzucić okiem na zdjęcie, z kogo skutecznie zrobiono parę romantycznych, krwawych kochanków, na miarę największych gwiazd kina. Podniecających, odpychających i przyciągających zarazem. Takich, którzy im więcej zła czynią, tym trudniej się z nimi rozstać. 

W efekcie, kiedy po czterech latach pościgu zginęli w zasadzce zastrzeleni przez policję, chyba po dziś dzień nikt do końca nie jest pewien, czy grupa kibicujących im czytelników już wtedy nie była równie duża, jak liczba współczujących widzów w końcowej scenie słynnego filmu Arthura Penna "Bonnie and Clyde" z 1967 roku.

To właśnie ten, znakomity pod względem warsztatowym film przeniósł legendę dwójki bandytów i ich gangu w czasy nam współcześniejsze. Nakręcony w zwolnionym tempie finał z widokiem masakrowanych kulami z pistoletów maszynowych, ówczesnych gwiazd kina Warrena Beatty i Faye Dunaway, nie pozostawiał złudzeń co do sympatii autorów filmu. Późniejsi "Urodzeni mordercy" komunisty Olivera Stone`a to moim zdaniem tylko marne, zmanierowane popłuczyny.

Przesłanie było i jest jasne. Nie wolno żadnemu państwu, prawu i innym tego typu dziwactwom osądzać, ani tak traktować legendy. Własność mediów czyli własność publiczności (substytut własności publicznej) jest ponad prawem.

Nawet z oprychów i złodziei można przy pomocy multiplikowania kłamstw i manipulacji zrobić zagubionych i poszukujących, niemalże Janosików, a jak trzeba to i polityków. Gdy zaś w taką kreację uwierzy większość odbiorców, w demokracji oni się nimi stają.

Jakie to szczęście, że istnieją jeszcze stare zdjęcia.

Kogo wam przypomina facet z fotografii powyżej? Dla ułatwienia powiem, że w "pracy" używa głównie Twittera.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka