Jeszcze jeden płomyk w naszej pamięci.
Karol Levittoux:
"Armia szpiegów pod dowództwem słynnego Abramowicza napadała na domy, dwory i, znalazłszy jakąś książkę zakazaną lub jaką inną poszlakę, więziła i odsyłała do cytadeli. (...) Tak było w 1841 r., kiedy wykryto związek młodzieży szkolnej w Łukowie. Przywieziono wówczas około 200 młodzieńców. Młodzież trzymała się dzielnie i nic z niej wydobyć nie można było. Kierownikiem tego związku był Karol Levittoux, wielkiego hartu i niezwykłych zdolności młodzieniec. Dostał on 2 tysiące pałek, co dwa dni po 400, był głodzony, nie dawano mu spać, ale wszystko to wytrzymał i nikogo nie wydał. Z powodu zaślubin następcy Mikołaja wystarano się o uwolnienie młodzieży łukowskiej, ale z tej łaski wyłączono Levittoux. Wówczas starano się ułatwić mu ucieczkę i w grzbiecie książki wraz z listem, szyfrempisanym, przysłano piłkę do przerzynania krat. Przy rewizji więźniów, która odbywała się często, wpadły one w ręce żandarmów. Rozpoczęły się więc nowe przesłuchania i nowe męczarnie. Levittoux, osłabiony na ciele i czując w sobie słabnącego ducha, z obawy, aby nie wydał nikogo, podpalił swoje łózko i na nim życie zakończył. Było to ostatnich dni lipca 1841 r. Od tego czasu zaprzestano dawać światło więźniom."
Inne tematy w dziale Polityka