Nie wiem, jakie będą dalsze losy kariery Urszuli Radwańskiej, ale jednego możemy być pewni. Kibice tej tenisistki mają zapewniony stały abonament na kolejkę górską relacji Piekło-Niebo i z powrotem.
Początek sezonu - fatalny. Prawie same porażki i to w dość opłakanym stylu. Podczas meczy w Pucharze Federacji wymęczone zwycięstwa z zawodniczkami z trzeciej setki rankingu WTA (przypomnijmy, Ulka ma numer 37), a drugiej części turnieju porażki z dzieczyną z drugiej setki, a nawet z 15-latką z setki dziewiątej.
A potem Ula pojechała sobie do Doha. I zaczęła grać.
Najpierw zmiotła z kortu kwalifikantkę, Ukrainkę z drugiej setki, 6:1, 6:0. I nie o zwycięstwo tu chodzi, ale o styl w jakim to zrobiła. Potem przyszła druga runda, mecz z Robertą Vinci, numer 15, zawsze groźną dla najlepszych, zwłaszcza od czasu, gdy ze swoją psiapsiółką Errani zaczęły w ubiegłym roku uczęszczać na "konsultacje" do tego samego hiszpańskiego lekarza, który jest oskarżony w sprawie dopingowej Armstronga.
No i dopiero się zaczęła jazda dla ludzi o stalowych nerwach:)
W pierwszym secie Ulka wbiła Vinci w kort, wygrywając 6:2. Tak łatwo z Włoszką nie wygrywała nawet Azarenka. W drugim secie - to samo. Do stanu 4:1 dla Ulki, kiedy nasze dziewczę chyba znowu przypomniało sobie, jakie jest biedne, nieszczęśliwe i do porażek skłonne. No i pojawiły się błędy, dzięki którym, mimo kilku meczboli dla Uli, Vinci seta 7:5 wygrała.
Szczerze powiedzawszy, byłem przekonany że to już koniec nadziei na sukces Radwańskiej i na to co się działo, a dokładniej na wynik, bo żadnej transmisji z tego meczu niestety nie było, patrzyłem w rosnącym osłupieniu.
Jeśli Ula zmiotła Robertę z kortu w pierwszym secie, to nie wiem, co mam powiedzieć o trzecim, który wygrała 6:0!
I bądź tu mądry!
Ma to dziewczę papiery na światową czołówkę?
Ma.
A czy wygra następny mecz?
A bo ja wiem?
Ja sobie w pełni zdaję sprawę z tego, z kim ona ma w kolejnej rundzie grać:)
Inne tematy w dziale Polityka