karol123 karol123
909
BLOG

Bunt w obozie Cowra

karol123 karol123 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 

Wsród różnych regulacji jakie znalazły się w Konwencji Genewskiej z 1929 istnieje sporo odniesień do konsekwencji jakie może ponieść jeniec w przypadku podjęcia przez niego próby ucieczki z obozu nie ma jednak artykułu mówiacego, że ucieczki są zabronione. Ponieważ pragnienie odzyskania wolności jest jednym z silniejszych uczuć jakie mogą targać człowiekiem więc z tego co nie zabronione czyli dozwolone korzystali wojennoplenni pod różnymi szerokościami i długościami geograficznymi,  z różnym powodzeniem. Pamiętamy oczywiście tragiczną historię ucieczki polskich oficerów z Dössel czy równie tragiczną ze Stalag Luft III i inne.
 
Jednakże bunt i ucieczka więźniów z obozu jenieckiego, a raczej kompleksu obozów w Cowra w stanie Nowa Południowa Walia w Australii w dniu 5 sierpnia 1944 wydaje się być na ich tle czymś wyjątkowym. Otóż jednym z głównych motywów podjęcia tak desperackiej i nie wróżącej powodzenia akcji przez przetrzymywanych w nim japońskich jeńców wojennych była chęć popełnienia samobójstwa w celu zmycia z siebie hańby jaką w ich mniemaniu było wzięcie do niewoli. Ale zacznijmy od początku.
 
Jest 19 luty 1942, wojna na Pacyfiku trwa już od dwóch miesięcy, jak na razie alianci dostają prawie wszędzie łupnia od Japończyków kroczących od zwyciestwa do zwycięstwa.  Rankiem 188 japońskich samolotów myśliwskich i bombowych prowadzonych przez weterana Pearl Harbor, Fuchidę, uderza na port i instalacje wojskowe znajdujące się w Darwin, nieco ponad pięciotysięcznym miasteczku na północy Australii, praktycznie odciętym od świata ale nie pozbawionym znaczenia strategicznego. Jeden z samolotów myśliwskich Zero które wystartowały z lotniskowca Hiryu pilotuje młody oficer Hajime Toyoshima. Aczkolwiek siły japońskie napotykają nad miastem niewielki opór przeciwnika, zarówno lotniczy jak i ze strony artylerii p.lot to Toyoshima ma pecha – pojedyńczy pocisk najprawdopodobniej ze zwykłego karabinu Lee Enfield 0.303 przebija z łatwościa zbiornik z olejem, jako że wyśmienite w pilotażu Zera są praktycznie pozbawione opancerzenia. Zatarty silnik zmusza pilota do przymusowego lądowania na położonej na północ od Darwin wyspie Melville, dociąga do niej lotem ślizgowym i kraksuje, nieznacznie tylko uszkadzając samolot i ponosząc drobne obrażenia głowy.
 
I tu dramat, zapewne oszołomiony wypadkiem i nie próbujący nawet użyć swojej broni służbowej Toyoshima zostaje wzięty do niewoli przez zamieszkujacych wyspę Aborygenów z plemienia Tiwi. Rozbrajają go i przy użyciu jego własnego pistoletu eskortują i przewożą go na pobliską wyspę Bathurst i przekazują  do 23-ciej Kompanii Polowej- Royal Australian Engineers w osobie nieuzbrojonego sierżanta  Leslie Powella. Pechowy pilot staje się w ten sposób pierwszym japońskim jeńcem wojennym wziętym do niewoli na ziemi australijskiej , o numerze rejestracyjnym PWJ 910.1, a jego samolot pierwszym zdobytym w tak dobrym stanie myśliwcem typu Zero. Na zdjęciach poniżej Zero oraz jeniec z sierżantem.
 
  
 
W czasie przesłuchań Toyoshima ukrywa swoje prawdziwe nazwisko i odtąd w historii swojego pobytu w Australii występuje jako Tadao Minami. Przedstawiwszy jednego z głównych bohaterów dramatu czas zająć się miejscem.
 
Oto  zdjęcie i plan obozu Cowra, w którym w okresie opisywanych wypadków przebywało około 4000 jeńców w tym 1104 Japończyków zgromadzonych w podobozie B. Pozostałymi byli jeńcy włoscy, koreańscy oraz indonezyjscy.
 
 
 
 

 
Aczkolwiek obóz nie był kurortem i był przeludniony zapewniał mieszkańcom godziwe wyżywienie, 3750 cal dziennie, a więc tyle samo ile dostawał personel obozowy oraz zakwaterowanie i opiekę zgodne z Konwencją. Po krwawych wydarzeniach w obozie Featherston w Nowej Zealandii więcej uwagi zaczęto przykładać, lub przynajmniej stwarzano takie pozory, do uwzględniania różnic kulturowych występujących pomiedzy personelem a więźniami, szczególnie japońskimi. Obóz został również wyposażony w karabiny maszynowe Vickers i Lewis.
 
Wsród Japończyków stosunek do sytuacji w jakiej się znaleźli nie był jednolity. Znaczna częśc z nich chciała po prostu przeżyć obojętnie jaki byłby ostateczny wynik wojny. Istniała również liczna grupa usiłująca kontynuować tradycje kodeksu Bushido w warunkach obozowych a więc pragnąca zniszczyć wroga za wszelką cenę, nawet własnego życia lub w braku okazji honorowo rozstać się z tym światem aby nie kalać tradycji i honoru rodziny/przodków.
 
Wśród twardzieli jedne z pierwszych skrzypiec grał ( a później i dosłownie ale o tym za chwilę) znany nam już Hajime Toyoshima vel Tadao Minami. Okoliczności w jakich dostał się do obozu nie były chwalebne, realizacja planów jakie snuł z kolegami o podobnych poglądach miała zapewne zmyć z niego tą skazę tak w oczach kamratów jak i potomności. Bierny opór w postaci odmowy uczenia się jezyka angielskiego, nieuczestniczenie w zajeciach sportowych lub unikanie pracy w ogródkach warzywnych nie był zapewne w ich opinii wystarczający. Wpływ tej grupy na pozostałych towarzyszy niedoli był nie do pominięcia.
 
Jak ustaliła później komisja badająca wypadki z nocy 4/5 sierpnia 1944 bunt był planowany od pewnego czasu, jeńcy produkowali i gromadzili zaimprowizowane uzbrojenie, materiały mające umożliwić forsowanie ogrodzeń z drutu kolczastego oraz środki palne do wzniecenia pożaru zabudowań. Przykład takiego uzbrojenia jest pokazany poniżej.
 
 
O przygotowaniach do buntu zakapował władzom obozowym pewien Koreańczyk już 3 czerwca i tzw ‘środki bezpieczeństwa’ zostały wzmożone jednakże wobec przeludnienia w obozie i pogarszającego się morale podjęta została decyzja o przeniesieniu wszystkich jeńców w stopniu od kaprala w dół do innego obozu. Zgodnie z Konwencją wymagajacą poinformowania POW na co najmniej 24 godziny przed operacją zaplanowaną na 7 sierpnia decyzja ta została przekazana komendantowi japońskiemu, starszemu sierżantowi Kanazawa, w piątek, 4 sierpnia 1944. Kanazawa zebrawszy grupowych z baraków ustalił z nimi, że wystapienie przeciwko separacji musi być natychmiastowe, przed godziną 2:00 następnego dnia gdyż przeprowadzka rujnowałaby ich całe dotychczasowe przygotowania.
 
O godzinie 1:50 nastąpił moment popisowy Toyoshimy. To on dał trąbką sygnał do rozpoczęcia ucieczki i  około 900 jeńców japońskich rozpoczęło szturm na bramy obozowe oraz forsowanie ogrodzenia w trzech miejscach. Nie byli to wszyscy Japończycy znajdujący się w obozie, los niektórych z nich wyjaśnił się następnego dnia. Mając dłonie owinięte częściami ubrania, papierem toaletowym a także zarzucając na druty koce i kurtki 378 jeńców przedarło się przez płot i ostrzał strażników.
 
 
 
Równocześnie podpalone zostały zabudowania obozowe i baraki mieszkalne, praktycznie cały podobóz B został wypalony prawie do gruntu. W ciemnościach rozświetlanych tylko płomieniami palącego się obozu toczyła się krwawa walka między załogą a uciekinierami. Szeregowcy Benjamin Hardy i Ralph Jones zarzuciwszy mundury na piżamy wyskakują ze swoich kwater,  obsadzają pozycję karabinu maszynowego nr 2 i otwierają ogień do fal atakujacych z okrzykiem ‘Banzai’ Japończyków. Przytłoczeni nawałą japońska giną, Hardy zatłuczony kijami bejsbolowymi i ‘ręcznie’ a Jones zadźgany nożem w chwilę po tym jak zdołał jeszcze wyjąć z ich Vickersa zamek czyniąc broń nieprzydatną dla buntowników. Obaj zostali pośmiertnie odznaczeni Krzyżem króla Jerzego (George Cross) ale dopiero w 1949 roku gdy cenzura zdjęła ‘zapis’ na wydarzenia w Cowra. 
 
Przez następne 9 dni trwało polowanie na zbiegów,w jego rezultacie zatrzymano wszystkich żywych uciekinierów w liczbie 334. Pozostali popełnili samobójstwo lub zmarli w niewyjasnionych okolicznościach. W wiekszości powiesili się na drzewach lub wzajemnie pozabijali posiadanymi środkami. Dwóch rzuciło się pod pociąg po dotarciu do linii kolejowej. Dzień po wypadkach w spalonych barakach znaleziono zwłoki okolo 20 Japończyków którzy powiesili się w chwili wybuchu buntu lub zadali sobie śmierć w inny sposób w czasie jego trwania.  
 
Bilans był tragiczny. Zginęło na miejscu lub zmarło z odniesionych ran 234 jeńców i 4 Australijczyków, rannych odpowiednio 105 i 3. Pomimo przedostania się nie potwierdzonych informacji o buncie do prasy cenzura wojenna zakazała wszelkich dalszych publikacji na ten temat, odpowiedni ‘ukaz’ jest na zdjęciu poniżej.
 
 
 
Wielu z jeńców, zanim ich schwytano, oddaliło się znacznie od obozu , nie atakowali jednak ludności cywilnej gdyż przywódcy zabronili im tego. Do tradycji wspominanej przez weteranów obozu spotykających się okresowo na ‘starych śmieciach’ weszło opowiadanie o uciekinierach i farmie ‘Rosedale’.
 
Szeregowiec Kawaguchi i dwaj koledzy należeli do tych szczęśliwców którzy bez draśnięcia wydostali się na wolność. Co z nią zrobić dalej niespecjalnie wiedzieli, a gdy maszerując natkneli się na tory kolejowe, postanowili się zabić. Jednakże mieli ‘pecha’, pociąg nie nadjeżdżał więc podjęli dalszą wedrówkę bez celu i w przypadkowym kierunku. Myśleli o śmierci oraz trwali w przekonaniu, że po ewentualnym zatrzymaniu zostaną natychmiast rozstrzelani. Gdy jednak dostrzegli w oddali farmę (‘Rosedale’ jak się później okazało) zapomnieli o tym wszystkim, mogli myśleć jedynie o przeszywającym ich głodzie. A żona farmera, pani Weir akurat piekła rogaliki i gdy Kawaguchi powiedział „ very hungry, bread please” zaprosiła ich na werandę i poczęstowała herbatą oraz swoimi wypiekami wysyłając równocześnie córkę do sąsiadów aby powiadomili kogo trzeba o przybyciu tak niezwykłych gości. Japończycy po konsumpcji skłonili się głeboko i odeszli po to tylko aby ogarnięci nagłą sennością położyć się na pagórku i zasnąć, gdzie łatwo znalazła ich policja. Dla pani Weir i jej rodziny byli po prostu biednymi ludźmi w potrzebie,nie czuli do nich wrogości ani nienawiści. Być może nie wiedzieli o Marszu Śmierci czy szpitalach Hong Kongu ale gdyby nawet to przypuszczalnie ich stosunek do tych konkretnie jenców pozostałby bez zmian. Historia ta odgrywa dziś dużą rolę w japońsko-australijskim pojednaniu.
 
 
Szczegółowa dokumentacja oraz raport z opisywanych wydarzeń są dostepne na stronach National Archives of Australia.
karol123
O mnie karol123

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura