Tęsknię za Frankfurtem, za tymi wieżowcami wielkich banków i szerokimi ulicami. Za Hauptbanhof, sklepami Hugo Bossa, widokiem z Zeilgalerie, gdzie z góry ludzie wyglądają jak mrówki brodzące w asfaltowej smole. Za Neue Presse naprzeciw dworca glównego, biznesmanami jedzącymi lunch w barach sushi, Commerz Bankiem, poranna kawą, studentami jadącymi pociagiem do Heilderbergu i ludżmi, z którymi możesz pogadać i przeslac przelotny uśmiech, podczas gdy tutaj najlepiej patrzeć pod nogi. Tęsknię za tym, co jasne - za drugim czlowiekiem, podczas gdy w Polsce patrzysz pod nogi, wszedzie indziej siegasz wyżej. Ale taka prawda. Spoleczeństwo obywatelskie to lata praktyk, a przede wszystkim zmiana mentalności. W kraju w którym szanowny doktorant mówi Ci, że geje i lesbijki prowadzą do spadku przyrostu naturalnego - szlag czlowieka trafia. Zapyzialy konserwatyzm. Dopóki ludzie nie nauczą się szanować poglądów i wolności drugiego człowieka, demokracja nie ma sensu. To tylko puste spieranie się poglądów, w których uczestniczą elity, nie tlum. Pospolity tłum milczy w swoim Ciemnogrodzie. I czeka. Bo to co inne, przecież jest złe. Przecież należy to zniszczyć. Odmienności nie tolerujemy. To jest właśnie Polska.
Inne tematy w dziale Rozmaitości