Karolina Nowicka Karolina Nowicka
1288
BLOG

Co nam daje płaca minimalna?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 212


Nie mam szacunku dla żadnego urzędu. Szacunek należy się jedynie człowiekowi. A człowiek, który na pytanie „Jak żyć?” proponuje zmianę pracy i wzięcie kredytu, nie jest godzien szacunku.

Jeden z uczestników wydarzenia zapytał Bronisława Komorowskiego w jaki sposób jego siostra, która po trzech latach znalazła pracę i zarabia 2 tys. złotych ma kupić sobie mieszkanie. Prezydent odpowiedział, że powinna zmienić pracę i wziąć kredyt. Uzupełniając wypowiedź zaznaczył, że w Polsce bezrobocie spada, dlatego wyjazd do pracy do Anglii nie jest dobrym rozwiązaniem.

To było niecałe sześć lat temu. Przypuszczam, że już wtedy suma dwóch tysięcy złotych w takim mieście jak Warszawa nie pozwalała na utrzymanie więcej niż jednej osoby. O wzięciu kredytu zapewne można było pomarzyć. A zmiana pracy na lepszą jest możliwa tylko w przypadku możliwości przekwalifikowania się, co wymaga czasu, energii, możliwości (kursy) oraz – nie ukrywajmy – odpowiednich predyspozycji intelektualnych.

Czy płaca minimalna jest potrzebna? Moim zdaniem to nieodzowny element cywilizowanego państwa. Mit konkurencji pracodawcy o pracownika trzyma się w pewnym grupach dobrze, lecz z tego, co widzę, jeśli tylko pracodawca może, to – niezależnie od wielkości firmy – trzyma pracownika na tak niskiej pensji, jak się da. Jest to szczególnie tragiczne w przypadku wyżu demograficznego, kiedy na jedno miejsce pracy czeka kilkanaście osób.

Choć najprostsze modele ekonomii klasycznej – takie jak model równowagi podaży i popytu – sugerują, że sztuczne ustalanie ceny minimalnej oddala rynek od punktu optymalnej równowagi i tworzy zbędną stratę społeczną, ekonomia współczesna uznaje, że zależności panujące na rynku pracy są bardziej złożone, i adekwatna płaca minimalna może być użyteczna społecznie w obecności różnego rodzaju zawodności rynku. Przykładowo, w nowoczesnym modelu DMP (którego autorzy zostali za tę pracę nagrodzeni Noblem w dziedzinie ekonomii w 2010 r.), uwzględnia się to, że rynek pracy nie jest wolny od kosztów transakcyjnych („frykcji”) i słabości siły negocjacyjnej pracowników, co może prowadzić do płac niższych od poziomu optymalnego, oraz bezrobocia frykcyjnego. O słabszej sile negocjacyjnej pracowników pisał już Adam Smith w klasycznej pracy „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”.

Użyteczność płacy minimalnej silnie zależy od sytuacji na rynku pracy. Jeśli pozycja pracodawców jest relatywnie silna i bliska monopsonowi, wprowadzenie płacy minimalnej pomaga przeciwdziałać nadużywaniu tej przewagi. W obszarach rynku pracy bliższych konkurencji doskonałej, sztuczne podwyższanie płac jest zbędne i może być szkodliwe – zwiększać bezrobocie i rynkowe ceny. Teorie i modele ekonomiczne wskazują na wiele możliwych przyczyn, dla których w rzeczywistości może występować przewaga pracodawców, szczególnie w stosunku do pracowników o niskich kwalifikacjach i dochodzie. Pracownicy tacy cechują się ograniczoną mobilnością, słabą orientacją w rynkowej wartości swojej pracy oraz ograniczoną możliwością przedłużonego szukania zatrudnienia. Wskutek tego, w wielu przypadkach obserwuje się bezrobocie frykcyjne i znaczne zróżnicowanie wynagrodzenia za wykonywanie identycznej pracy, w tym samym sąsiedztwie.

W chwili obecnej płaca minimalna w Polsce wynosi 2800 zł brutto, przy czym koszty zatrudnienia pracownika, podatki i składki bardzo obniżają kwotę netto:

Wynagrodzenie do wypłaty: 2800 zł - 383,88 zł - 217,45 zł - 137 zł = 2 061,67 zł.

Za takie pieniądze ledwo może się utrzymać jedna osoba, jeśli opłaca samodzielnie mieszkanie (czynsz, media), ma telefon, telewizję o pakiecie ponadpodstawowym, kupiła coś na raty (meble, sprzęt RTV czy AGD). Jednak uzyskanie samego kredytu na mieszkanie, choć możliwe, wydaje się mocno problematyczne. Liczy się każdy czynnik, np. warunki zatrudnienia, zobowiązania, czy jesteś żonaty/zamężna, ile masz osób na utrzymaniu. W przypadku singla:

W przypadku 200 tys. zł kredytu wystarczy wspomniane już wyżej wynagrodzenie w wysokości 2500 złotych i zatrudnienie najlepiej na umowę o pracę na czas nieokreślony. Jeśli spełniasz te dwa kryteria, to występuje wysokie prawdopodobieństwo, że otrzymasz kredyt hipoteczny.

Jak rozumiem jednak, jest to kwota NETTO. Trzeba też wziąć pod uwagę nowe przepisy, według których potrzebny jest wkład własny:

Od kilku lat, każdy bank jest wręcz zobowiązany do tego, aby wymagać od swoich klientów wkładu własnego w wysokości 20 proc. wartości nieruchomości (lub, w niektórych przypadkach, 10 proc.), którą zamierzamy kupić. W większości przypadków nie jest to mała kwota, dlatego warto przejrzeć wszystkie nasze oszczędności i przeanalizować to, czy spełnimy ten warunek banku. Jeśli nasze konta świecą pustkami, ubieganie się o kredyt 200 tys może być zupełnie bezsensowne. Szkoda byłoby zatem marnować swój czas i energię w takiej sytuacji.

Ile osób zarabiających najniższą krajową posiada kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności?

No dobrze, a ile wynosiłaby rata? Najskromniejsze wyliczenie:

Decydując się na kredyt 200 tys na 20 lat, przy przykładowym oprocentowaniu wynoszącym 6% i ratach stałych, kwota comiesięcznych rat będzie wynosić około 1500 złotych.

To wszystko razem do kupy wzięte pozwala zrozumieć, dlaczego tylu ludzi nie jest w stanie wydźwignąć się z biedy, bez przerwy wynajmuje jeden pokój czy po prostu siedzi na rodzicom na głowie do trzydziestki czy dłużej. O założeniu rodziny nie mówiąc. Po co mieć dzieci, jeśli nie będzie się w stanie zapewnić im przyzwoitych warunków bytowania?

Ile ludzi pracuje za minimalną krajową? Dane z 2020 roku:

GUS podał, że udział osób zatrudnionych otrzymujących wynagrodzenie brutto nie przekraczające obowiązującego minimalnego w liczbie osób zatrudnionych na umowę o pracę w grudniu 2018 r. wyniósł ok. 13 proc.

Proszę zauważyć, że nie zostały wzięte pod uwagę osoby pracujące na umowę-zlecenie.

Dlatego nie dziwię się, że młodzi wciąż stąd spieprzają. Polska stanowi łakomy kąsek chyba tylko dla Ukraińców. Owszem, płaca minimalna rośnie, lecz koszty życia również. Nasz rzekomy dobrobyt dotyczy tak naprawdę kilkunastu procent społeczeństwa, które zarabia co najmniej średnią krajową. Reszta społeczeństwa stresuje się zapewne comiesięcznymi rachunkami i musi decydować się na wiele wyrzeczeń. Marne szkoły, tanie jedzenie, rzadko odwiedzane kino czy teatr.

Dlatego wkurwia mnie, kiedy jakiś dureń krytykuje nawet tę płacę minimalną, bredząc coś o psuciu wolnego rynku. Ze społecznego darwinizmu powinno się wyrosnąć w okolicach pierwszej pracy. No chyba, że jest to praca załatwiona po znajomości za pensję znacznie przewyższającą zarobki większości Polaków. Wtedy mamy do czynienia już nie z głupotą, a skrajnym egoizmem.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo