Karolina Nowicka Karolina Nowicka
759
BLOG

DIAN FOSSEY. Kobieta, która oddała życie w obronie goryli.

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 47


Nie skłamię, jeśli napiszę, że Dian Fossey jest moją idolką. Od dawna planowałam opisać jej historię, lecz odkładałam to do momentu przeczytania jej biografii pióra Farley'a Mowata. Ponieważ jednak w Internecie znajduje się tyle materiału na jej temat (oczywiście większość z języku angielskim), postanowiłam przedstawić Wam tę niezwykłą postać poprzez kompilację kilku artykułów. Pomimo kontrowersji, jakie – być może słusznie – budzi obecnie jej zachowanie, jest ona dla mnie wzorcem kobiety silnej, nieustępliwej i walczącej o słuszną sprawę.

Moje uwielbienie zaczęło się od (wiem, banał) prezentującego jej losy filmu:


A tutaj pokrótce historia jej życia:

Dian Fossey (ur. 16 stycznia 1932 w San Francisco, zm. 26 grudnia 1985 w Parku Narodowym Wulkanów w Rwandzie) – amerykańska zoolog-prymatolog, specjalistka w dziedzinie etologii, badaczka goryli górskich. Podjęła wieloletnią pracę badawczą nad gorylami górskimi w lasach Rwandy, pod opieką światowej sławy angielskiego archeologa i paleontologa Louisa Leakeya (który był też promotorem badań Jane Goodall nad szympansami i Birute Galdikas nad orangutanami). [...]

Po krótkim okresie pracy w Kongo, ze względu na niebezpieczną sytuację w kraju przeniosła się do Rwandy, gdzie w 1967 na obszarze Parku Narodowego Wulkanów utworzyła Karisoke Research Center – centrum badawcze zajmujące się gorylami. W 1974 uzyskała naukowy tytuł doktora zoologii na Uniwersytecie Cambridge, rozwijając przez lata obserwacji oryginalne techniki badawcze, nigdy przedtem nie stosowane przez zoologów-prymatologów. Przez kilkanaście lat walczyła o zapewnienie ochrony ginącemu gatunkowi goryli górskich, których liczbę na wolności ocenia się obecnie na kilkaset osobników. [...]

W 1985 Fossey została znaleziona martwa w swoim górskim domu w prowincji Ruhengeri – zlecenie morderstwa przypisuje się ówczesnemu gubernatorowi prowincji Ruhengeri, Protaisowi Zigiranyirazo, znanemu później z utworzenia szwadronów śmierci, które doprowadziły do zagłady ok. 800 tys. mieszkańców Rwandy. [...]

Praca Fossey zaowocowała powstaniem fundacji The Dian Fossey Gorilla Fund International, która przyjęła na siebie zadanie ochrony zagrożonego gatunku.

Ciekawostką jest, że do badania naczelnych wspomniany Louis Leakey CELOWO wyznaczył trzy niewyedukowane na polu badań nad zwierzętami kobiety: Jane Goodall, Birute Galdikas oraz właśnie Dian Fossey. Tylko dwie pierwsze miały szczęście założyć rodzinę i dożyć wieku starczego. Ostatnia była skazana na bezustanną walkę z kłusownikami i niechętnymi jej władzami, a później także na dojmującą samotność. Nie zamierzam tutaj opisywać szczegółowo jej pracy ani podkreślać zasług, te są bowiem szeroko znane i omawiane. Kto ma ochotę, może przeczytać o niej masę artykułów, obejrzeć archiwalne filmy, pewnie znalazłoby się też parę wywiadów z ludźmi znającymi Dian i mającymi szczęście z nią współpracować.

Ważne jest jednak także to, co o Dian Fossey piszą jej krytycy. Pomimo legendy, jaką się ją dzisiaj otacza, oraz nieustającego zachwytu nad jej odwagą i uporem, niektórzy przypominają jej mniej chwalebne postępki. Warto mieć na uwadze, iż walka z zagrażającymi „jej” gorylom ludźmi stała się dla tej kobiety życiową misją. Nie chciała iść na żaden kompromis i nie cofała się przed praktykami, które dzisiaj uznawane są za pokłosie mentalności epoki kolonializmu. Potrafiła być okrutna zarówno dla pasterzy wypasających krowy na granicy habitatu goryli, jak i znienawidzonych kłusowników. Oto fragment artykułu opisującego jej sposób radzenia sobie z tymi drugimi:

Z mrożącymi krew w żyłach szczegółami Fossey opisała, jak wraz z towarzyszami złapała i rozebrała kłusownika, rozciągnęli na ziemi i chłostali jego genitalia pokrzywami. Później weszła w typową dla siebie rutynę „czarnej magii”, co oznaczało połączenie pigułek nasennych i eteru oraz wiedzy na temat lokalnych wierzeń w czarną magię w celu uskutecznienia psychologicznej tortury. Nie określała tych akcji jako błędów motywowanych gniewem lub zemstą. Raczej zachęcała dr Wranghama [prymatologa], żeby naśladował jej metody i promował je w przyszłych rozmowach na temat ochrony [środowiska] jako udaną taktykę w powstrzymywaniu kłusownictwa oraz wypasu bydła.

Fragment z innego artykułu:

Wysiłki Fossey, żeby chronić jej goryle, były naznaczone przemocą, a nawet sadyzmem. „Fossey strzelała do swoich wrogów, porywała ich dzieci, biczowała ich po genitaliach, smarowała ich małpimi odchodami, zabijała ich bydło, paliła ich własność, lekceważyła ich pracę i wysyłała ich do więzienia”, według fragmentu z książki „Mroczny romans Dian Fossey”. Została zamordowana w 1985, posiekana na śmierć podczas snu w swoim domu w rezerwacie goryli. Zabójcy lub zabójców nigdy nie znaleziono, ale w tym momencie miała już tylu wrogów, że lista ludzi, którzy jej nienawidzili, była bardzo długa [...]

Charakter świeżo upieczonej obserwatorki goryli okazał się dość trudny także dla otaczających ją osób. Na początku swojego pobytu w Rwandzie Fossey była pełną entuzjazmu młodą badaczką, która starała się utrzymywać poprawne stosunki z ludźmi. Jednak w przeciągu dekady jej zachowanie w stosunku do personelu oraz innych badaczy, którzy przebywali wraz z nią w obozie Karisoke, zmieniło się na gorsze. Pod koniec lat 70-tych nie była już pełną wigoru i pasji, autorytarną przywódczynią grupy, lecz niestabilną emocjonalnie, agresywną, zgorzkniałą i coraz bardziej osamotnioną kobietą. Zarówno zatrudnieni przez nią Afrykanie, jak i studiujący goryle biali naukowcy doświadczali jej częstych wybuchów gniewu i nie wiedzieli, czego się mogą spodziewać następnego dnia. Do tego jej zdrowie coraz bardziej się pogarszało. Podejrzewa się, że stała się alkoholiczką. Nietrudno sobie wyobrazić, iż pod koniec pobytu w swoim „sanktuarium” cierpiała na syndrom oblężonej wieży, czując się opuszczoną przez wszystkich, atakowaną przez wielu, nierozumianą przez nikogo.

Jej pobyt w Rwandzie ma trzyletnią lukę (1980 – 1983), podczas której nauczała na uniwersytecie w Nowym Yorku. Wróciła w lepszym zdrowiu, przekonana, że wciąż jest potrzebna w obozie. Z biegiem czasu jej krucjata przeciwko kłusownikom oraz każdemu, kto choćby tylko wydawał jej się być zagrożeniem dla jej „podopiecznych”, zaczęła przeszkadzać nawet tamtejszym urzędnikom. Coraz trudniej jej było uzyskiwać przedłużenie prawa pobytu w Rwandzie. Fossey sama zaogniała konflikt, oskarżając władze o dybanie na jej obóz, który miałby służyć rozwijającej się turystyce. I w zasadzie trudno byłoby przewidzieć, czy za swoje dość kontrowersyjne metody „zarządzania” parkiem nie zostałaby w końcu wydalona z kraju. Drastyczny koniec położył kres jej działalności, czyniąc z niej wszakże męczenniczkę, która do końca walczyła o ochronę ginącego gatunku.

Jej ciało spoczywa obok ciał pozabijanych goryli w obozie Karisoke. Do tej pory domniemywa się, kto zlecił jej morderstwo. Można z niejakim przekąsem, a zarazem smutkiem powiedzieć, że przewidziała swoją śmierć: „Goryle umierają – powiedziała więcej niż raz – a ja umrę razem z nimi”.

Skrócona biografia, a zarazem hołd złożony Dian:


Pomimo ewidentnych przywar, postrzegam tę postać raczej pozytywnie. Nie popieram znęcania się, bicia, odurzania, palenia domów, porywania dzieci. Niemniej rozumiem, że dla Dian Fossey najważniejsza była skuteczność i w swoim własnym sumieniu rozgrzeszam ją niemal całkowicie. Była sama, za pomagierów mając lokalną ludność, której zależało zapewne wyłącznie na dobrym zarobku. Musiała bezustannie zmagać się z kłusownikami, którzy w okrutny sposób zabijali „jej” ukochane goryle. Goryle, które – śmiem twierdzić – zastąpiły jej dzieci. Kobieta potrafi zamordować w obronie swojego potomstwa. Fossey kochała te zwierzęta ponad życie. Można powiedzieć, iż Louis Leakey dokonał cholernie dobrego wyboru. Za dobrego. Podobnie jak opisany kiedyś przeze mnie Timothy Treadwell, Fossey oszalała na punkcie „obiektu” swoich badań i nie potrafiła rozróżnić już pomiędzy racjonalną ochroną a prywatną wendettą. Była jednym z najzagorzalszych obrońców zwierząt, jakich znał świat. Ale także ponurym widmem epoki, w której biali traktowali czarnych jak podludzi. Trudno jednoznacznie ocenić tak skomplikowaną i kontrowersyjną postać.

Jest to zaledwie skromny zarys jej historii. Zachęcam do zapoznania się z tą postacią i wyrobienia sobie własnej oceny.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości