Karolina Nowicka Karolina Nowicka
611
BLOG

Czy zwierzętom domowym dzieje się krzywda?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 92


Komentator o nicku „Logicznie myślący” pod ostatnią notką zasugerował, że remedium na złe traktowanie zwierząt powinno być całkowite zaprzestanie ich hodowania, także w celach towarzyskich. Zniknąłby wówczas problem nie tylko podłych, ale i zwyczajnie nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy mają dobre chęci, lecz nie mają odpowiednich. że tak to ujmę, zasobów intelektualnych, emocjonalnych lub nawet materialnych, by sprostać odpowiedzialnemu zadaniu, jakim jest właściwa opieka nad stworzeniem. Wzmiankowany komentator stwierdził, że ideałem jest absolutna wolność zwierzęcia; powinno ono żyć na swobodzie, w dziczy, nie niepokojone ingerencją człowieka. No a przynajmniej te, które trzymamy dla własnej przyjemności. Co prawda kłóci się tą z inną opinią tego komentatora, wedle której człowiek jest częścią przyrody, a jego oddziaływanie na nią – czymś naturalnym, ale nie każdy przekaz musi być spójny.

Ja stawiam wyraźną granicę: dziko powinny żyć gatunki dzikie, nie udomowione. Tych drugich nie należy „zwracać naturze”, gdyż korzyść, jaka zaistniała po ich wprowadzeniu do naszego życia, jest na ogół obopólna. No dobrze, wiem, że taka świnia czy krowa raczej na tym całym udomowieniu tracą lub też zyskują bardzo mało. Ale już zwierzęta-towarzysze, jak uwielbiane na całym świecie psy i koty, mogą otrzymać od nas dość dużo: życie wolne od trosk o byt, opiekę weterynaryjną, bezpieczeństwo, schronienie, no i jako wisienkę na torcie – emocjonalne wsparcie. Koty moich rodziców, chociaż wychodzą na dwór, kiedy tylko im się spodoba, wracają regularnie na michę, spanie i pieszczoty. Cóż zatem można powiedzieć o psie, który tworzy z człowiekiem niemal idealny tandem? Pies ma swoją sforę w ludzkiej, a nie psiej rodzinie. Jaki jest sens to psuć?

Należałoby się zastanowić, czy psu dzieje się źle z racji tego, że jego wolność została poważnie ograniczona poprzez wyprowadzanie na smyczy i nierzadko w kagańcu. Czy więcej zyskuje na koalicji z człowiekiem czy traci? I czy można w ogóle tego dociekać, skoro pies jest już odrębnym gatunkiem niż jego dziki przodek – wilk? Oczywiście żeby „uwolnić” psa, trzeba by go najpierw... zlikwidować. Nie ma co reprodukować zwierząt, jeśli miałyby się z nami tylko męczyć. Czy jednak pies się męczy? Spójrzmy choćby na kwestię trzymania psów w mieszkaniu:

Marzysz o psie, ale obawiasz się, że miasto (zwłaszcza tak duże jak Kraków) nie jest najlepszym środowiskiem dla czworonoga? Wiele osób podziela ten pogląd. Często da się też spotkać z opinią, że "uwięzienie" psa w mieszkaniu to najgorsza krzywda, jaką można mu wyrządzić. Zwykle jednak są to opinie uogólnione, a w praktyce nijak mające się do rzeczywistości.

Trzeba wyraźnie podkreślić, że to my, ludzie, bardziej zyskujemy na towarzystwie zwierząt niż one na naszym. Dotyczy to każdego gatunku, każdej rasy, każdego przypadku. Czy oznacza to, że przygarnianie zwierzaków jest oznaką egoizmu? Czy powinniśmy zrezygnować w ogóle z ich rozmnażania? Czekam na Wasze opinie.

Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości