Karolina Nowicka Karolina Nowicka
763
BLOG

Wyjątkowo niska dzietność - problem dla gospodarki czy szansa dla planety?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Demografia Obserwuj temat Obserwuj notkę 108


Poza wieloma innymi podziałami społeczeństwo dzieli się (czy raczej – zostało podzielone) na dwie grupy mające skrajnie odmienne podejście do przyrostu naturalnego: jedna grupa uważa, że należy zmniejszyć populację, żeby ratować planetę; druga z kolei jest za zwiększaniem populacji, żeby utrzymać obecny poziom dobrobytu. Portal PCH24.pl należy do tej drugiej grupy:

W opublikowanym przez OECD przeglądzie polskiej gospodarki na rok 2023 jako jeden z czołowych czynników mogących powiększać dług publiczny wskazano demograficzny kryzys – związany z coraz częstszą rezygnacją naszych rodaków z posiadania potomstwa. „OECD wyraźnie zaznacza, że starzejące się społeczeństwo to ogromna presja na finanse publiczne. W jednym ze scenariuszy może powodować nieograniczony wzrost długu państwa, np. do niemal 140 proc. PKB w 2050 r. Obecnie zadłużenie Polski sięga ok. 55 proc. PKB”, czytamy na łamach portalu rp.pl.

Ten szalony pęd do zwiększania konsumpcji i zaciekła obrona obecnego status quo skończą się dla całego ziemskiego środowiska tragicznie. Nie wierzę, żeby osiem miliardów ludzi było w stanie prowadzić tak wygodny, konsumpcjonistyczny tryb życia jak obecnie biali i (niektórzy) żółci ludzie, bez zbrodniczej eksploatacji planety. Gospodarka nie może być napędzana wiecznym i rosnącym popytem bez wyniszczania przyrody. Podobnie ludzkość nie może się rozmnażać w nieskończoność bez poniesienia kosztów w postaci wytrzebionych gatunków zwierząt, wylesiania na potrzeby nowych terenów na pastwiska, zaśmiecania krajów trzeciego świata czy zużywania zapasów wody pitnej.

Wydaje się, że problem ten zostanie rozwiązany samoistnie: bardzo wielu ludzi w białych i żółtych społeczeństwach nie chcą mieć potomstwa. Nie pomoże żaden rządowy program, żadna dotacja, zapomoga czy finansowa zachęta. Dzieci coraz częściej są postrzegane jako zbędny balast, który przeszkadza w miłym spędzaniu czasu w towarzystwie swojej drugiej połówki. Małżeństwo już dawno przestało być kojarzone z dzietnością (co jest niezłym argumentem za legalizacją związków jednopłciowych ;)), a będzie jeszcze gorzej. Na razie wciąż większość par chce mieć przynajmniej jedno dziecko. Niemniej przyszłość rysuje się w czarnych – według chrześcijańskich i konserwatywnych portali – barwach. Apele pana Jędraszewskiego czy innego staruszka w białych czy purpurowych szatach spotkają się co najwyżej z wyrzekaniem na biedę i brak szacunku dla roli rodzica, a nierzadko z szyderstwem i wrogością.

Osobiście mam gdzieś, czy Polska (tudzież cały świat) rozmnaża się na potęgę, czy też wstrzymuje od tego. I do jednego, i do drugiego wolni, kierujący się swoim sumieniem ludzie mają pełne prawo. I wara innych od kształtu i liczebności (nie tylko polskich) rodzin. Niech każdy żyje, jak chce, pod warunkiem, że nie krzywdzi niewinnego bliźniego. A że przy okazji swoimi indywidualnymi decyzjami wpływa na stan gospodarki, kultury i środowiska? Trudno. Państwo nie powinno w ogóle ingerować w takie sprawy.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo