Szaleństwa ciąg dalszy! Nie skończyło się na Ianie Flemingu i Roaldzie Dahlu. Oto kolejne dzieła, które padają ofiarą politycznej poprawności:
No dobrze, ale co dalej? Jak by się tak dobrze zastanowić, to obraźliwe może być dosłownie... wszystko. Można się obruszać podczas czytania nie tylko o rasie czy pochodzeniu etnicznym bohaterów, ale także o ich wieku (młody, stary), wyglądzie (ładny, brzydki), wzroście (wysoki, niski) czy zamożności (bogaty, biedny). Nie wiadomo, co jeszcze będzie niewłaściwe według biednych „śnieżynek”, które czują się zagrożone samym istnieniem odmiennej wrażliwości czy opinii. Każdy epitet jest przecież potencjalną obrazą.
I właściwie dlaczego akurat to pochodzenie etniczne i rasa są na cenzurowanym? Czy to faux pas dodać przymiotnik „czarnoskóry”, „rdzenny”, „orientalny”? Przecież to naturalne określenia, nie ma w nich nic niestosownego. Dlaczego stało się to tabu? Może komuś nie podoba się łączenie czerni skóry z pewnymi zawodami lub określonych narodowości z cechami wyglądu (np. żydowski nos)? Tak czy siak, można już chyba zacząć się bać, co jeszcze szykują nam piewcy poprawności politycznej.
Komentarze