Karolina Nowicka Karolina Nowicka
468
BLOG

Warto ograniczać cierpienie

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 272


Czasami deprecjonujemy czyjś ból tylko dlatego, że dotyczy stworzenia innego niż my sami. Przykład? Jeśli ktoś z Was ma jeszcze wątpliwości, czy kury męczą się, bytując w małych klateczkach, w których ledwo mogą się obrócić, niech je porzuci. Kury też cierpią:

Kury potrzebują dużej przestrzeni; w naturalnych warunkach, większość dnia spędzają na poszukiwaniu pożywienia – nasion, owadów, a nawet większych zwierząt, takich jak jaszczurki, węże czy myszy. Na wolności tworzą niewielkie społeczności składające się z 10–20 osobników. [...]

Spowodowane stresem wydziobywanie sobie wzajemnie piór i zachowania kanibalistyczne byłyby powszechne w systemach klatkowych, gdyby nie fakt, że zapobiega się im poprzez przycinanie kurom dziobów. Nie jest to dobre rozwiązanie, ponieważ w żaden sposób nie usuwa przyczyny problemu, a jedynie uniemożliwia jego przejawianie się. Przycięcie dzioba jest bardzo bolesne dla zwierzęcia; cierpienie związane z zabiegiem oraz trudności ze spożywaniem pokarmów, kura może odczuwać przez całe życie.

Warto się zastanowić, zanim zacznie się głupio drwić z cierpienia zwierzęcia. Piję tutaj do jednego komentatora, który nawiązuje kpiąco do chowu klatkowego i samych kur, sugerując, że nie są one warte zainteresowania. Czego nie rozumie ten osobnik? Problemem jest przemysłowy chów zwierząt:

Współczesna uprzemysłowiona hodowla jest dla coraz większej części społeczeństwa symbolem okrucieństwa i wyzysku. Zwierzę w takiej hodowli jest tylko produktem. Żywe istoty są faszerowane antybiotykami, hormonami i sterydami. Zwierzęta są tuczone i przebywają w ciasnych klatkach lub tłoczą się w przemysłowych halach bez dostępu do światła i trawy. Cierpią z powodu licznych zaburzeń behawioralnych i fizycznych (np. niemożność poruszania się, wydziobywanie piór, gryzienie prętów, uszkodzenia kończyn, przerost mięśni). Taka forma polityki rolnej stawia zyski wielkich firm nad kosztami ponoszonymi przez mieszkańców (wsi), środowisko i zwierzęta. Ponadto hodowla przemysłowa stwarza ogromne zagrożenia epidemiologiczne.

Dopóki będziemy obojętnie podchodzić do kwestii skąd się bierze jedzenie na naszym talerzu, dopóty możliwe będzie wykorzystywanie zwierząt jako żywych maszynek do produkcji kasy.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo