Bloget ZetJot popełnił kolejną notkę poświęconą mojej osobie, w której analizuje moje (prawdziwe czy rzekome?) „pojmowanie świata”. Dla blogera ZetJot jestem najwidoczniej kimś, kto dostrzega szczegół, lecz nie widzi ogółu. Przykładowo: dostrzega elementy (ludzi), lecz nie umie dostrzec relacji pomiędzy nimi. Opis mojej osoby: „Pani Karolina zachowuje się wobec świata jak fotoreporter pragnący stworzyć pełny obraz świata złożony z bilionów napstrykanych fotografii, rejestrujących najrozmaitsze przejawy życia. Zamiar niewykonalny. Doskonale taką perspektywę przedstawia i krytykuje Julian Tuwim w poemacie poświęconym "strasznym mieszczanom, co wszystko widzą osobno".”
A przecież CAŁY ŚWIAT składa się z miriadów szczegółów właśnie. Kto nie umie dostrzec szczegółów, ten nie rozumie, że każdy człowiek jest czymś więcej niż zbiorem statystycznych danych. Tym samym ten ktoś nie rozumie ludzi, gdyż traktuje ich jak ławice ryb czy roje pszczół, które są dlań ciekawe jedynie jako społeczność, a nie jako poszczególne istoty. Ba! Bloger ZetJot nie pojmuje chyba, iż każdy szczegół może być ogółem, a ogół – szczegółem. Innymi słowy: dany (każdy) element może okazać się kolejnym zbiorem, a dany (każdy) zbiór – elementem. Będziemy się tutaj bawić w Gombrowiczowskiego Syntetyka i Analityka? No to przyjrzyjmy się takiej strukturze jak las, który składa się zarówno z poszczególnych elementów, jak i łączących je relacji: zarówno konkretne drzewo może być dla czegoś znacznie mniejszego całym środowiskiem, jak i cały las jednym z elementów większego środowiska, prawda?
Tymczasem bloger ZetJot nie widzi najważniejszego szczegółu, będącego jednocześnie całym wszechświatem: samego blogera ZetJot. Gdyby ten człowiek posiadał odrobinę autorefleksji, nie produkował by tysięcy niemal identycznych notek ani nie przyczepiał się do pozostałych blogerów za to, że ich notki nie odpowiadają wymogom, jakie według blogera ZetJot trzeba spełniać, żeby móc wypowiadać się o świecie. Gdyby ów osobnik miał „wgląd” w samego siebie, to zrozumiałby, że ŚWIADOMOŚĆ buduje obraz świata z miliardów mniej lub bardziej istotnych szczegółów, starając się połączyć je w jako taką sensowną całość. Przy czym te szczegóły faktycznie mogą się ze sobą łączyć, lecz przecież nie muszą. Nie wszystkie szczegóły (np. „migawki” z życia każdego organizmu) stykają się ze sobą bezpośrednio, poprzez konkretne ciągi przyczynowo-skutkowe; trzeba bardzo dobrze się orientować w rzeczywistości, żeby wiedzieć, co wynika z czego, co wpływa na co, a co jest – z naszego punktu widzenia – tylko tłem.
Czy bloger ZetJot ma taką wiedzę? Jego blog obfituje w setki bardzo podobnych do siebie tekstów, co nie zachęca do traktowania jego autora jak erudyty. Czy zna wszystkie tworzące rzeczywistość fakty, poprawnie je interpretuje i obiektywnie ocenia? Musiałby chyba być Bogiem. A przecież mowa jedynie o przeszłości oraz teraźniejszości, czyli tym, co już się wydarzyło tudzież dzieje właśnie teraz. A przyszłość? Czy przyszłość da się przewidzieć? Czy przyszłość jednostki, narodu, ludzkości – jest przesądzona? Wszystko ma swoją przyczynę (badacze mogą przynajmniej próbować dociec, jaką), natomiast jakie będą nasze przyszłe działania, a co za tymi idzie, także ich skutki – nie wiadomo. Nie sposób przewidzieć LUDZKIEJ MYŚLI, a co za tym idzie, także ludzkich działań. To jest to, co widzę zdecydowanie osobno: poszczególne sytuacje, w jakich znajduje się dana jednostka, które wymagają podjęcia przez nią wyboru.
Oczywiście nie znam blogera ZetJot na tyle, żeby wiedzieć, co naprawdę myśli i jak myśli oraz czy myśli o tym, co i jak on sam myśli. Widzę po prostu pewną fiksację, obsesyjne powtarzanie zgranego motywu i pretensje o rzeczy, które mnie mogą wydawać się absurdalne, lecz z jego perspektywy są zapewne nie do zniesienia. Pytanie: jak ulżyć temu człowiekowi? I czy on w ogóle wie, czego mu potrzeba? Czy też może blogowanie jest jego wielką namiętnością, którą zastępuje sobie realne działanie?
O wolnej woli nie chce mi się nawet pisać. Jeżeli jest ona tylko złudzeniem na poziomie jednostki (biologiczny hardware, jak powtarza sam bloger ZetJot), to kulturowe dogmaty niczego nie zmienią. Kultura mogła nam dać moralność, lecz nie uczyni człowieka prawdziwie wolnym WEWNĘTRZNIE. Może natomiast dać mu więcej wolności ZEWNĘTRZNEJ. Czyli zaprezentować mu więcej potencjalnych ścieżek, którymi może podążyć. Nie jest to jednak zasługa chrześcijaństwa, o czym już kiedyś pisałam.
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości