Karolina Nowicka Karolina Nowicka
115
BLOG

Moralny upadek czy totalny relatywizm?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 38


Z pewnością jeśli Bóg istnieje, to istnieje również moralność obiektywna. Problem w tym, że ci, którzy nam prawią o Bogu, są tak niewiarygodni, że nie sposób za nimi podążać. Tutaj, na Ziemi, ludzie muszą sami „ustalać” zasady, którymi warto się kierować. A ponieważ nie żyjemy już w 150-osobowych stadach, tylko w wielomilionowych społeczeństwach, to i owe zasady bardzo się niekiedy między sobą różnią. Co prawda istnieją określone normy (prawne, obyczajowe i etyczne), które regulują współżycie w tak liczebnych populacjach, lecz i one są zmienne. Albowiem są LUDZKIE.

Ci, którzy uważają, że wynik tegorocznych wyborów źle świadczy o części głosujących, nie wypowiadają się w imieniu Boga. Wypowiadają się w SWOIM imieniu, w imieniu swoich „ziomali”. Patetyczne załamywanie rąk nad rzekomym moralnym upadkiem części narodu tylko dlatego, iż podjął on inną decyzję niż my, jest dowodem na PYCHĘ oraz GŁUPOTĘ. Dlaczego? Albowiem prezentujesz swój punkt widzenia jako obiektywny wyznacznik Dobra i Zła. Zamiast zastanowić się, dlaczego ktoś nie chce być taki jak TY, taki jak WY, zamiast postarać się zrozumieć czyjeś obiekcje – wolisz udawać (zapewne przed sobą), że „oni” są po prostu zdemoralizowani, durni, otępiali przez propagandę. Pewnie, pewnie, Ty przecież czerpiesz info z niezależnych mediów. :)

Oczywiście oceniać/osądzać każdy może. Ja przecież też to robię. Właśnie teraz. Według własnych kryteriów. Wygrana pana Nawrockiego jest jak wygrana pana Trumpa: połowa jest zadowolona, połowa nie. Tylko czy coś to zmieni w moralnych wyborach Polaków? Czy będzie mniej agresji, a więcej miłości bliźniego? Ani kampania wyborcza, ani wpisy Salonowiczów na to nie wskazują. Jakie to zabawne, że jeden bloger sugerował, iż uczęszczanie na katechezę czy mszę świętą pomaga; przepraszam, w czym pomaga, skoro nie widać po ludziach żadnej poprawy, a przeciwnie, jest coraz więcej UROJEŃ na temat własnej wyższości? Nie ma tutaj zbyt wielu argumentów, są za to osobiste i subiektywne oceny, które niektórzy biorą za PRAWDĘ.

Po owocach ich poznacie. Jaki naród, tacy politycy. I dlatego nie ma większego znaczenia, kto wygrał, a kto przegrał w kontekście jakiejkolwiek etycznej odnowy kraju. Ci, którzy będą się czuli „tłamszeni”, przejdą po prostu do „podziemia”. A za kilka lat może wygrać osoba o kompletnie odmiennej postawie, odmiennych poglądach, odmiennej wizji Polski. I znowu skoczymy sobie do gardeł.

Jak sobie z tym radzić? Może olać każdego, kto operuje emocjonalnym bełkotem typu „te podłe, parszywe, tępe...” bądź prezentuje siebie czy takich jak on jako wzór do naśladowania? Jedni szczycą się tym, że są w większości, że pochodzą z „ludu”, drudzy prezentują siebie jako „elitę”, czyli szlachetniejszą mniejszość. Nie ma tu żadnych punktów zaczepienia dla strony przeciwnej, gdyż kierujemy się odmiennymi założeniami.

Jedyne, czego nie mogę przeboleć, to to, że w wyborach brali udział emigranci. :) Ludzie, którzy mają – pardon – wyjebane na nasz kraj, nie zamierzają bynajmniej wracać i nie poniosą ŻADNYCH konsekwencji swojego wyboru, nie mieli na tyle przyzwoitości, żeby nie układać innym życia. Ale to przecież tylko moja... opinia. :)

Powodzenia, panie prezydencie! Będzie panu potrzebne.


Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo