Karolina Nowicka Karolina Nowicka
187
BLOG

Kilka słów prawdy

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 1


Stara notka z innego bloga:


Moja mama z lubością powtarza pewną ludową mądrość: dwa silne konie ciągnące wóz w dwie różne strony nie ruszą go wcale, zaś dwa słabe konie ciągnące wóz w jedną stronę po jakimś czasie dociągną go na miejsce.

Jest w tym powiedzonku sporo racji, można jest też zastosować nie tylko do opisu jednostkowych przypadków, lecz także do oszacowania możliwości wywierania wpływu całej populacji. Otóż jasnym jest dla mnie, iż dobrze zorganizowana, zdeterminowana i ukierunkowana na jakiś cel mniejszość zawsze wygra z niezorganizowaną, zatomizowaną, niezdolną i niechętną do zjednoczenia się większością. Tak było, jest i będzie, czy chodzi o bandę rozbójników terroryzujących mieszkańców wioski, czy o grupkę SS-manów pędzących tysiąc Żydów do gazu, czy o domagające się określonych zmian w prawie lobby gejowskie, czy o patrole muzułmańskie pilnujące odpowiedniej długości spódnicy u przechodzących kobiet. Prawdziwa władza zawsze leży w rękach garstki ludzi, konkretnie – tych, którzy chcą i mogą narzucić swoją wolę innym.

image

O czym w ogóle decyduje większość? O obyczajach, zwyczajach, tradycji – bo te tworzą się poniekąd same, na zasadzie powtórzeń i naśladownictwa. Ale żeby większość miała decydować o tym, jakie mamy prawo, czyli co będzie dozwolone, a co zakazane? Niepodobna! Większość ma słuchać i przyjmować do wiadomości, a nie kształtować prawną rzeczywistość. Jak zresztą może być inaczej? Przeciętny Kowalski tyle wie o polityce, ile wyczyta w jednym czy dwóch periodykach, jego możliwości działania kończą się na wyborze osobistej drogi życiowej (a i to w najlepszym wypadku), a zainteresowania – na dobrobycie swoim i swoich bliskich. Rzesza takich Kowalskich nie jest w stanie wymóc na rządzących prawie niczego, gdyż nie tworzą oni jedności, lecz zbiór niezwiązanych ze sobą elementów. Tym samym hasła o woli narodu można o kant dupy potłuc, gdyż ten naród składa się z kilkudziesięciu milionów skupionych na sobie jednostkach. Owszem, rządzący boją się spadku popularności, ale w razie wpadki, skandalu czy co głośniejszych pomruków niezadowolenia ze strony przeciętnych Kowalskich zrobią co najwyżej głośne medialne show, polegające na pokajaniu się i wywaleniu na zbity pysk któregoś z podwładnych. Czy to jednak coś zmienia? Bardzo rzadko. Jak się zresztą nieraz poniewczasie dowiadujemy, istotne decyzje (emerytury żydowskie, próba sprzedaży lasów państwowych) zapadają za kulisami, z dala od oczu i uszu motłochu.

Z kolei wszelkie mniejszości, które potrafią się zjednoczyć, zaktywizować swoich członków i sukcesywnie powiększać ich grono, mają wszelkie szanse na przekształcenie się w zdolne do kształtowania rzeczywistości organizacje. Oczywiście szansa to jeszcze nie pewność, a i samo nadanie mniejszości statusu legalnej organizacji niczego gwarantować nie musi. Ale to już coś. Drogą do sukcesu jest bezustanna agitacja, przekonywanie, demonstrowanie, wreszcie – lobbowanie za zmianą prawa. Może również działać potajemnie (na wzór masonerii), półlegalnie i agresywnie (jak niektórzy narwani ekolodzy) czy poprzez bezwarunkowe popieranie swoich (Żydzi). Metoda jest nieistotna. Istotne jest KONSEKWENTNE, ZORGANIZOWANE DZIAŁANIE.

Jak zaś wygląda działanie statystycznego Kowalskiego, który stwierdzi, że coś jest z tym krajem nie tak? Ano, ponarzeka sobie, popomstuje, rzuci ponurym dowcipem, czasami nawet ruszy tyłek na jakiś wiec czy marsz – i na tym się kończy. Statystyczni Kowalscy nie umieją i/lub nie chcą konsekwentnie działać, nie mówiąc o działaniu zorganizowanym. Wyjątkiem była groźba przyjęcia ACTA, kiedy to tłumy wystraszonej potencjalną utratą dostępu do wirtualnych dóbr młodziaków wyszły na ulice – jak chyba nigdy wcześniej w historii tzw. wolnej Polski. To się zdarzyło raz jeden jedyny i prędko się nie powtórzy.

Cóż więc może taki poczciwy Kowalski, kiedy stwierdza, że – dajmy na to – prawo jest tak bardzo do dupy, że nie sposób mu się podporządkować? Ano, może to prawo konsekwentnie łamać, wezwania do sądu ignorować, unikać wszelkich kontaktów z władzą, etc. Czasami jest to jedyne wyjście, gdy państwo chce odebrać dzieci czy zlikwidować źródło utrzymania. Może też nagłośnić swój przypadek w mediach, wykreować się na ofiarę. Przychylne media to skarb w walce z nieuczciwym komornikiem, przedsiębiorcą, pracodawcą; trochę gorzej sprawdzają się w walce z władzą (która zresztą sporą część mediów kontroluje), ale maleńka szansa na wygraną istnieje. Co jeszcze może Kowalski? Macie jakieś pomysły?

Tylko nie piszcie, że Kowalski może zebrać wokół siebie innych pokrzywdzonych Kowalskich i zacząć aktywnie walczyć o swoje prawa. Nie byłby przecież wówczas przeciętnym, wyalienowanym Kowalskim. :)

Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo