Opowiem wam dzisiaj krótko o Poczdamie. Moja córka wybiera się do Ameryki, więc postanowiła sobie kupić plecak. Uważa, że jak gdzieś jedziesz, to plecak jest idealny, bo jakby coś się stało, to spierdzielać jest łatwiej. Brała też pod uwagę lot do Ameryki, który nie zawsze kończy się tak, jak byśmy sobie marzyli. Jak by co to plecak na plecy, nogami okno wypierdzielić i dać się wyssać. Podczas spadania można pomarzyć, że może ktoś do plecaka spadochron włożył. Z walizką takiej akcji nie zrobisz.
Ruszyła więc autobusem miejskim do Poczdamu i wpadła kontrola. Czterech chłopów obstawiło drogę odwrotu i się zaczęło. Pierwszym, który zorientował się, że wpadł w łapy siepaczy, był obcokrajowiec. Bez biletu i dokumentów wiedział, że ma przerąbane i zaczął walczyć. Krew się lała i gdyby nie przewaga oprawców to by chyba trupy wynosili. Na szczęście czterech trzymało obcego, a kierowca wezwał pomoc. Córka nagrała film z akcji, ale wkładam tylko zdjęcie z policją, bo nie wolno takich filmów rozpowszechniać. Miała szczęście, że noża czy jakieś maczety obcy w tym dniu nie zabrał.
Policja wywlokła ofiarę losu i autobus ruszył docierając do celu. Znaczy pod bankomat stojący w takim małym pomieszczeniu. Drzwi otwiera a tam smród niemiły i facet leży na podłodze. Dzieciak dobrze wychowany więc pochyliła się, by spytać, czy leżący potrzebuje pomocy i tu zobaczyła siną gębę i wiedziała, że odpowiedzi nie dostanie. Pierwsza myśl, jaka ją dopadła, to było wypierdzielać z pomieszczenia i dzwonić na policję. Jednak druga myśl była lepsza: Jeśli nie wypłacisz szmalu, to nie kupisz plecaka. Jak przyjdzie wyskoczyć z samolotu, to wyskoczysz z walizką. Szmal wybrała i na policję zadzwoniła. Pierwsza diagnoza patrolu była taka, że trup leży co najmniej jeden dzień. Miała szczęście, bo w tych czasach zostać podejrzanym w sprawie to tak jak prawie siedzieć.
Co wiedziała, to zeznała i do sklepu po plecak pomaszerowała. Wymarzony plecak był.
Ostatni w kolorze wymarzonym. Cena prawie 100 euro. Teraz będzie horror. Na tym wymarzonym plecaku była biała plama.
Córka załamana. Sprzedawca nie wie, co zrobić i nagle błysk. Córka: Kupię za 50 euro. Sprzedawca: OK.
Poniedziałek. Niemcy. Trzy najszczęśliwsze momenty w jednym dniu. Czyż życie nie jest wspaniałe.