W latach mego pacholęctwa w sklepach najbardziej poszukiwane były tzw. odrzuty z eksportu. Młodszym czytelnikom wyjaśniam, że były to towary wyprodukowane na eksport w celu uzyskania przez PRL jakże potrzebnych dewiz, ale niespełniające standardów konsumentów z krajów zachodnich; z tego powodu zostały one zwrócone przez tamtejszych importerów. Mimo to, ich jakość zwykle znacznie przewyższała jakość artykułów przeznaczonych od razu na rynek krajowy, dlatego też zakup takowych stawał się wielkim szczęściem dla przyzwyczajonych do okropnej tandety Polaków.
Obecnie standard artykułów konsumpcyjnych, które można kupić w naszej ojczyźnie, mało różni się od klasy towarów za granicą. Telewizory, odkurzacze, proszki do prania czy kosmetyki są zbliżone jakością do analogicznych towarów w sklepach zachodnich. Informacja o produkcie, że jest odrzutem z eksportu, zniechęcałaby teraz do zakupu, a nie – zachęcała.
Nadal są jednak towary, które nie sprawdziły się za granicą, a w III RP stanowią przedmiot wielkiego pożądania. Chodzi mi o futbolistów. Dzisiaj na portalu sport.pl w oczy rzucił mi się tytuł Mięciel i Chinyama – para na mistrzostwo Polski? Autor tekstu najwyraźniej spekuluje, że Mięciel, piłkarz który nie za bardzo radził sobie w ligach niemieckiej i greckiej, jest tak silnym wzmocnieniem Legii, iż ta może w najbliższym sezonie sięgnąć po koronę Mistrza Polski.
I – co najgorsze! – ten dziennikarz może mieć rację...
Piłkarskie odrzuty z eksportu bardzo często radzą sobie znakomicie w polskiej lidze. Gdy tylko Frankowski po podróżach po drugich ligach hiszpańskich i angielskich zawitał do Białegostoku, Jaga zaczęła strzelać gole. Reiss, po kompletnie nieudanej przygodzie w Bundeslidze, stał się ikoną Lecha i idolem poznaniaków. Wisła chciała teraz ściągnąć do siebie Żurawskiego. Nie doszło do tego tylko dlatego, że ten mocno już przechodzony towar piłkarski okazał się za drogi (sic!) dla obecnego Mistrza Polski...
Podobne przykłady można by mnożyć. Niestety, płynie z tego tylko jeden wniosek: naszej ekstraklasie naprawdę bardzo daleko do najlepszych lig piłkarskich, nieprawdaż?
Prawdaż, niestety...
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości