kierdel kierdel
387
BLOG

W Polsce najwięcej jest klimatologów

kierdel kierdel Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Zgodnie ze starą anegdotą Stańczyk założył się kiedyś, że w naszym kraju najwięcej jest lekarzy. Aby to udowodnić, obwiązał twarz chustką, chodził po Krakowie i opowiadał wszem i wobec, że boli go ząb. Każdy, kogo spotkał, udzielał mu rady, jak należy leczyć tę przypadłość. Stańczyk zakład wygrał.

 
Dzisiaj aż tak wielu „lekarzy” chyba już nie ma. Do świadomości większości dotarło, że domowe sposoby leczenia mogą nie zadziałać, gdyż człowiek jest organizmem niezwykle złożonym, a medycyna – dziedziną wiedzy bardzo skomplikowaną. Trzeba wielu lat, żeby ją zgłębić. Dlatego z ćmiącym zębem chodzimy do profesjonalnego dentysty, z kłuciem w uchu – do laryngologa, ze spuchniętą nogą – do ortopedy, z bolącym brzuchem – do gastrologa. I zwykle stosujemy terapię, jaką nam ci fachowcy zapisują. Co prawda przeważnie (o ile sami nie jesteśmy lekarzami albo farmaceutami) nie mamy pojęcia, na czym dokładnie polega działanie takiego czy innego leku, ufamy jednak specjaliście, że zalecił nam najlepszą – zgodnie ze swoją wiedzą – kurację. Wierzymy, że przepisując dupamol extra, a nie np. badziewksylinę, lekarz zrobił tak po to, by nam jak najbardziej ulżyć, a nie tylko i wyłącznie dlatego, iż wziął łapówkę od koncernu produkującego tenże dupamol. Wiemy, że takie naganne przypadki czasem się zdarzają, ale mamy głębokie przekonanie, iż są to nieliczne wyjątki.
 
Tak więc domorośli „lekarze” prawie całkiem wymarli. Przyroda nie lubi jednak próżni i zamiast nich pojawili się domorośli „klimatolodzy”. Prawie każdy ma wyrobiony pogląd na temat zmian klimatycznych bądź ich braku. Nieważny jest rodzaj otrzymanego wykształcenia – w sprawie globalnego ocieplenia niezwykle arbitralne sądy wypowiadają informatycy, prawnicy, ekonomiści, lekarze... Ich niewzruszonej pewności nie są w stanie podważyć żadne argumenty. Oni po prostu wiedzą, jak to z tym ociepleniem jest!
 
Gdyby jakiś klimatolog zaczął krytykować diagnozę postawioną przez profesora laryngologii pacjentowi cierpiącemu na ból ucha, wprawiłby wszystkich w ogromną wesołość. Nawet jeżeli tenże klimatolog naczytał się w internecie o budowie i chorobach uszu. Natomiast lekarze (czy też przedstawiciele innych zawodów) bez najmniejszej krępacji wymądrzają się o zmianach klimatycznych, w dodatku całkiem poważnie używając naiwnych argumentów w stylu: żadnego ocieplenia nie ma, bo 10 lat temu nogi nie marzły mi aż tak bardzo jak obecnie; kiedyś chodziłem spać boso, a teraz, jak Ferdynand Kiepski, muszę zakładać na noc skarpetki.
 
Klimatologia jest nauką nie mniej skomplikowaną niż medycyna. Przeczytanie iluś-tam tekstów w internecie to za mało, by móc wypowiadać wiarygodne opinie. Na to potrzeba prawdziwej wiedzy i doświadczenia – jak w przypadku medycyny.
 
Wpływ na klimat ma bardzo wiele czynników, a w dodatku czynniki te są mocno współzależne. Używając pojęć matematyki, równania opisujące zmiany klimatu są silnie nieliniowe. Układy takich równań mają tzw. chaotyczny charakter. Oznacza to, że minimalna zmiana warunków może mieć kolosalny wpływ na sytuację (słyszeliście o efekcie skrzydełek motyla?...) Dlatego argument, że drobna zmiana stężenia dwutlenku węgla (czy jakiegoś innego parametru) nie może mieć wielkiego znaczenia, jest fałszywy.
 
Obrazowo ujął to kiedyś profesor Richard B. Alley. Czynniki powodujące zmianę klimatu przypominają wieżę z klocków. Budując tę wieżę dodajemy klocek po klocku; przez długi czas konstrukcja pozostaje stabilna, ale w pewnym momencie, po położeniu kolejnej cegiełki – nawet malutkiej! – wieża nagle się rozsypuje. Klocki przyjmują wówczas zupełnie inną konfigurację.
 
Żeby być absolutnie uczciwym, należałoby powiedzieć, że nie wszystkie elementy ewolucji klimatu zostały dobrze poznane. Modele komputerowe nadal są jeszcze zbyt uproszczone, zaś różne dane empiryczne czasem stoją ze sobą w sprzeczności. Takich wątpliwości nie mają jednak domorośli klimatolodzy. Oni wiedzą wszystko. Spośród obserwacji wybierają tylko takie, które potwierdzają ich wcześniej przyjętą tezę. Inne po prostu odrzucają. Jeżeli wyniki jakichś badań nie są takie, jakby chcieli, załatwiają to nonszalancko wzruszeniem ramion i komentarzem: na pewno naukowcy dostali wielką łapówę od któregoś z ohydnych krwiożerczych koncernów. Z taką argumentacją trudno jest poważnie polemizować – po prostu ręce opadają...
 
Ach, jakaż piękna byłaby nasza Rzeczpospolita (nieważne – III, IV czy kilkunasta), gdyby na różne tematy wypowiadali się tylko ci, którzy się na nich znają, nieprawdaż?
 
Prawdaż.

 

kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie