Pierwotnie miałem napisać relację z Kongresu Nowej Prawicy, ale w Internecie pojawiło się tyle materiałów, że zainteresować czytelników mógłbym tylko własną opinią - w co też wątpię - ponieważ zgodnym zdaniem uczestników kongres był bardzo udany, w szczególności przemówienia pp. Szeremetiewa, Ziemkiewicza czy burmistrza Środy Wlkp, p. Ziętkowskiego, były wspaniałe i nagradzane często spontaniczną owacją na stojąco. Ciekawym konceptem, zgodnym zresztą z naukami Dmowskiego, podzielił się z nami p. Bosak, były poseł LPR. Z kolei pan Sommer zapowiedział tworzenie struktur na poziomie mniejszych samorządów.
Bardziej niż zwykle położono na kongresie akcent na patriotyzm i odpowiedzialność za kraj - coś w filozofii indywidualistycznej niespotykanego. Cieszy to tym bardziej, gdyż mówcy zgodnie mówili o patriotyzmie mądrym, czerpiącym inspirację od Romana Dmowskiego i endeckich ekonomistów. Chyba wszyscy, oprócz p. Szeremetiewa (który temat gospodarki ominął), podkreślali, że tylko sprawną ekonomią można uczynić Polskę krajem wielkim i że Polska ma wielki potencjał w swoich pracownikach. Przeciętny Polak pracuje przeciętnie 20 dni dłużej od przeciętnego Niemca (!!!) i 15 od przeciętnego Amerykanina, co pokazuje, że wbrew opinii Gazety Wyborczej, Polacy to nacja pracowita i ofiarna. Po co europejskie firmy miałyby się outsorcować do Chin, kiedy Polska byłaby dla nich rajem po obniżeniu kosztów pracy i wprowadzeniu prostego, ale przejrzystego prawa handlowego, podatkowego i budowlanego?
Tak jak tydzień wśród środowisk około PiS-owskich można było zauważyć wyraźną poprawę w cechach wolicjonalnych (pewność siebie, poczucie własnej wartości i aktywność), tak w wypadku KoLibrów wymienione cechy osiągnęły stabilizację. Nie było chyba uczestnika, który nie wierzyłby w Polskę i jej obywateli, co można podsumować prostym i jasnym: To ten system trzeba zmienić!
Na kongresie kuriozalnie najgorszym przemówieniem było przemówienie JKM, obok przeraźliwie nudnych przemówień członków stowarzyszenia KoLiber i pewnego Pana próbującego przekonać zgromadzonych, że demokracja to najlepszy z możliwych ustrojów, co sala skwitowała buczeniem, gwizdami, a podsumowała gromkim „my chcemy króla!”. Jednakże to właśnie JKM zmobilizował mnie do napisania tekstu, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu.
Sam gospodarz wydawał się być nieco bardziej zmęczony niż zwykle. W dodatku od razu w swoim przemówieniu zdetonował minę. Jak napisali facebookowi prześmiewcy, nieustanne eksponowanie systemu podatkowego Adolfa Hitlera może ludzi tylko zniechęcić do głosowania.
Nie wiem, czy JKM przeczyta ten tekst, zapewne nie, jeśli nie wkleję mu tego odpowiednio szybko w komentarzach. Mniejsza. Wiem za to, że wielu ludzi ciągle trwa w bezkrytycznym zaślepieniu swoim przywódcą i że tę sprawę trzeba wyjaśnić raz na zawszę. Otóż, zgodnie z prawem Godwina, Hitler to ultimo w dyskusji i zgodnie z obyczajem kończy się przegraną używającego Hitlera i nazistów jako argumentu. Dlaczego tak jest? Ponieważ nie było na ziemi takiej osoby, którego system pochłonąłby w tak krótkim czasie tylu ofiar i dokonał tylu okrucieństw. Hitler to uosobienie wszelkiego zła. Z kolei „niskie podatki” to rzecz kojarząca się neutralnie lub pozytywnie. Postawienie „niskich podatków” obok Hitlera to najprostsza droga do obrzydzenia tych pierwszych, z uwagi na fatalne skojarzenie. Ponieważ absolutnie wszystko, co związane z Hitlerem, będzie kojarzyć się jak najgorzej, to w tym wypadku podobny los spotka i „niskie podatki”. Druga logiczna możliwość rozumowania stawia sprawę w jeszcze gorszym świetle. Skoro mówca używa pozytywnie kojarzących się „niskich podatków” łącznie z Hitlerem, u wielu osób wytwarza się skojarzenie, że ów mówca pozytywnie ocenia Hitlera (albo pozytywniej niż obecnych polityków, ale przecież zgodnie uważa się Hitlera za największe zło na świecie, więc nawet obecni politycy są lepsi!) - przepraszam Korwina i jego wyznawców, ale socjologia nie pozostawia tu złudzeń: każdorazowe użycie argumentu, że za Hitlera podatki były niższe, to prosta droga do zniechęcenia (żeby tylko...) ludzi do poparcia mówcy, który takiego argumentu używa; w dodatku taką pewnością i namiętnością tylko wzmacniając negatywny oddźwięk. Jedyne racjonalne wyjaśnienie, dlaczego JKM używa tego zwrotu, to jego linia wyborcza pt. „jakbym mówił nudne rzeczy, to by mnie nikt nie słuchał”. Cóż, pp. Nigel Farage czy pp. Ron i Rand Paul nie używają takowego argumentu, ale jakoś nikt nie powie, nawet ich przeciwnicy, że mówią nudno czy socjalistycznie.
Drugą sprawą, która wizerunkowo odbija się nam czkawką, to równouprawnienie kobiet. Otóż, może to p. JKM stanie kością w gardle, ale trzeba to jasno powiedzieć: kapitalizm to niemalże personifikacja równouprawnienia. To właśnie w gospodarce rynkowej wszyscy są równi, to właśnie gospodarka rynkowa w ogóle nie patrzy na to, czy jesteś Polakiem, Niemcem czy Żydem, nie patrzy na to, czy jesteś mężczyzną i kobietą, tudzież czarnym, żółtym czy białym. Każdemu pracowitemu i/lub inteligentnemu człowiekowi oferuje swoje miejsce.
To, co mówi Korwin, jest odwróceniem związku przyczynowo-skutkowego. Ponieważ w gospodarce wolnorynkowej mężczyźni (jak i kobiety) zarabiają więcej, to wiele kobiet, zgodnie z naturalnym instynktem, decyduje się zostać w domu i opiekować się dziećmi. Tymczasem przeciętny człowiek po wysłuchaniu JKM odnosi wrażenie, że chce On najpierw kobiety wysłać do domu i że to jest droga do wolnego rynku. Zachodzi tutaj podobna reakcja co w wypadku Hitlera - czyli odwrócenie pozytywnych skojarzeń. I wbrew temu, co sądzi JKM, wśród polskich kobiet jest bardzo mocna opozycja do parytetów wyborczych i feministycznych subwencji czy działalności. Polskie kobiety są świadome swojej wartości i nie chcą „pomocnej dłoni” rządu, bo uważają to za absurd i niesprawiedliwość, a nawet wręcz obrazę. Także rewolucja industrialna, której wielkim fanem jest JKM, była rewolucją także dzięki kobietom, zwłaszcza w przemyśle włókienniczym i tekstylnym, jednej z witalnych i podstawowych gałęzi przemysłu konsumpcyjnego. Kapitalizm ponadto chłonie także różne spojrzenia na daną sprawę i kobiety takie spojrzenie oferują.
Nie chciałbym być źle zrozumiany. Jestem i będę wierny prezesowi, chociażby dla wyborczego i agitacyjnego treningu. Powinni zrozumieć to rozłamowcy z UPR. JKM nie będzie towarzyszył nam wiecznie i jeśli popełnił jakieś błędy, to jego następca powinien je naprawić. Do tego czasu nie ma jednak bardziej medialnej i rozpoznawalnej osoby w KoLibrze, w dodatku wątpię, czy inteligentniejszej (może prof. Bartyzel). Jednak i sam prezes powinien zrozumieć, że spoczywa na nim odpowiedzialność za powodzenie wysiłków tysięcy wolontariuszy. Tymczasem sam wiem, jak trudno przekonać ludzi do JKM. Zanim zacznę wyjaśniać program UPR/WiP i ogólne założenia konserwatywnego liberalizmu, muszę godzinami tłumaczyć się z tego, co JKM powiedział (lepiej byłoby napisać „palnął”), wskutek czego znudzony i podrażniony rozmówca, za przeproszeniem, wyłączy mózg po 15 minutach, bo tylko winny się tłumaczy. Nie ma możliwości pozytywnej agitacji. Ja wiem, że JKM marnuje swój czas i pieniądze dla nas i naszej sprawy, ale powinien zrozumieć, że dużo więcej czasu i pieniędzy marnują jego zwolennicy. I że o ile jego wysiłek powoduje rezonans, to o tyle nasz wysiłek jest często daremny.
JKM wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest pod nieustannym obstrzałem, zwłaszcza, gdy raz na jakiś czas pokażą go w mediach. Tym większą właśnie powinien wykazać się rozwagą. Skoro wie, że Jego słowa będą zmanipulowane, tym bardziej nie powinien dawać IM pretekstu. Tak rozumuje każdy myślący metodą korzyści człowiek. Tym czasem JKM, zgodnie z linią „nie będę mówił nudnych rzeczy” detonuje raz po raz kolejne wizerunkowe miny. Wysiłek agitacyjny jego zwolenników okazuje się być parą w gwizdek.
JKM chwali się wynikiem wyborczym w Warszawie, tymczasem w zrobionym ówcześnie na Warszawiakach sondażu „nieufności” wygrał nie kto inny, jak tylko prezes. Czy dało to coś komuś do myślenia?
Naszą szansą są ludzie jak pp. Sommer, Rybiński, Wielomski czy burmistrz Środy Wielkopolskiej, Wojciech Ziętkowski (Jego przemówienie było wręcz modelowe - sam pewnie nie spodziewał się owacji na stojąco). Tacy ludzie mają w demokracji szansę na sukces wyborczy . Bo choć wszyscy wiemy, że demokracja, a zwłaszcza panująca nam obecnie demokracja medialna, jest ustrojem złym, to jednak na jej reguły nie ma się co obrażać, tak jak zasiadający do stołu gracz nie obraża się na reguły gry, w której chce uczestniczyć. Nasza idea jest wystarczająco kontrowersyjna, by nie trzeba było dorzucać do niej jeszcze więcej kontrowersji, wobec czego rozpoznawalność mamy niemal z urzędu. Co do monarchii - jeśli ludzie zobaczą, że jesteśmy w stanie zrobić coś porządnego w każdych warunkach - uwierzą nam i co do monarchii. Póki co, czasy mamy jakie mamy i choć zabrzmi to dla wielu kolibrów odpychająco, potrzeba nam być bardziej makiawelistycznym. Machiavelli, tak jak my, miał dość słabości i nieudolności swojego państwa i tak jak my, optował za silną monarchią. Znaleźliśmy się w takim miejscu, że wielu ludzi podziela „konserwatywno-liberalny” wektor reform państwa. Powinni to zrozumieć także rozłamowcy z UPR. O różnice personalno-programowe będziemy kłócić się później. Także niżej podpisany jest zwolennikiem ordoliberalizmu, a nie minarchizmu, co nie zmienia faktu, że właśnie środowisko konserwatywno-liberalne obrał za swoje. I korzystając z możliwości, ponawiam apel: zjednoczmy się i podążajmy za JKM! Z kolei do p. JKM mam osobny apel: Ma Pan nieograniczoną wolność, ale wszyscy dobrze wiemy, że nie ma wolności bez odpowiedzialności - dlatego życzyłbym Panu więcej tego drugiego - odpowiedzialności za wiernych mimo wszystko KoLibrów. Dobre wrażenie z kongresowych przemówień niemal zmiótł Pan jednym zdaniem.
Kamil Kisiel
PS To, co w wywiadzie-rzeka napisał p. Rafał Ziemkiewicz, jest bolesnym, ale właściwym podsumowaniem. Nie ma się na co i za co wkurzać.
siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka