Debatę telewizyjną wygrał Donald Tusk. Jego młodzieńcza sylwetka w doskonale leżącym garniutrze wypadała korzystnie na tle otyłego i nieco ociężałego fizycznie Jarosława Kaczyńskiego. Tusk mówił energicznie dobrze zbudowanymi zdaniami a jego miekkie "r" sprawiało lepsze wrażenie niż premiera końcówki "om" "em" zamiast "ą" i "ę". Lider Platformy pokazał się jako znakomicie opakowany towar światowej klasy na tle prowincjonalnego prezesa PiS. W widowisku telewizyjnym styl zwyciężył substancję.
A jednak, moim zdaniem, debatę merytorycznie wygrał Jarosław Kaczyński. Na przykład, premier nie musi znać cen produktow spożywczych, skoro ich nie ustala, co mu zarzucił Tusk. Zwłaszcza liberał nie może mieć o to pretensji, skoro chce, żeby ceny ustalał rynek, a nie rząd. A czy budowa autostrad stanęła nagle po dojsciu PiS do władzy? Przecież nie! PiS chce zmienić system wydawania pieniędzy na infrastrukturę aby ukrócić korupcję, a to musi potrwać. Tusk postulat "taniego państwa" rozumie - na użytek tej debaty - jako tanią administrację publiczną. Natomiast Kaczyński mówił o obniżaniu podatków, co ma dużo większe znaczenie dla obywateli. Premier nie musi sam prowadzić samochodu. Robić aluzje do braku prawa jazdy jest niepoważne. Premier nie może również poruszać się bez obstawy BOR, zwłaszcza taki, który naraża się potężnym interesom. To Tusk może jeździć do wyborców choćby skuterem.
Oczywiście byłoby sympatycznie mieć społeczeństwo obywatelskie, gdzie ludzie sobie ufają i państwo nie musi ich pilnować. Trzeba znosić ograniczenia i koncesje na działalność gospodarczą. Pod tym względem Tusk ma rację. Ale najpierw trzeba ograniczyć powszechne łapówkarstwo.
Natomiast zarzucać Kaczyńskiemu koalicję z Samoobroną po tym, gdy na zimno wepchnęło się w nią premiera aby go skompromitować, jest co najmniej niegodne. Owszem, Fotyga wygląda okropnie, jednak bardziej liczą się skutki polskiej polityki zagranicznej. A te są chyba dobre, jeśli nie liczyć negatywnej prasy za granicą. Być może Fotyga to dla Kaczyńskich jedyna osoba, której można było powierzyć ciężką i brudną robotę dekomunizacji MSZ. Czy saldo jej ministrowania jest negatywne? Tego nie wiemy na pewno.
Bardzo niepokoi mnie, że Tusk odmówił na koniec wyrzeczenia się koalicji z LiD po wyborach. Znaczy, że ją planuje. A wtedy wróci społeczeństwo obywatelskie - obywateli z grupy trzymającej władzę. Na szczęście Kaczyński dopuszcza koalicję z "ludźmi z PO". Tylko POPiS lub PiSPO pozwoli wyjść z kryzysu władzy w Polsce.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka