Wypełniłem mój państwowy obowiązek. W lokalu wyborczym tłum jak przy żadnych do tej pory wyborach. Wychodząc robiłem milcząco badanie ankietowe usiłując zgadnąć z wyglądu, jak głosowali współobywatele. Tej krzywej babci nie udało się zabrać dowodu, szła z nim jak ze szpadelkiem umacniać Okopy św. Trójcy. Dziarska rodzina inteligetów, prosto z Ferdydurke, wychodziła z lokalu niczym Młodziakowa z wygódki, dumniejsza niż weszła, według nieśmiertelnej obserwacji Witolda Gombrowicza. Ten ci znów z partnerem życiowym rzucili swój kamień na szaniec postępu. Nowojorski liberał we mnie nie potrafił nikogo potępić w tej naszej komunii wolności.
Czemu jednak patrząc im w oczy czułem się gorzej wykształcony, biedniejszy, z małego miasta, może nawet ze wsi? Sam nie wiem.
Dziś taki piękny dzień. Co przyniesie jutro?
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka