Rosjanie nas czytają i żywo komentują. Niepokoi ich pomysł potraktowania historii jako kapitału politycznego i użycia przez nas filmu w walce o sympatię Europy. Rozpętałem burzę na rosyjskim forum dwoma tekstami o filmach rosyjskich w Rzeczpospolitej. 2000 wpisów, 185 tysięcy wejść z powodu artykułu "Nakręćmy film 1920" w opowiedzi na ich "1612". Dostało mi się także za "Stepowy szał seksu", czyli opis wrażeń po filmie "Euforia". Na ogół się nade mną pastwią ale znalazłem też opinię że jestem "genij". Jak miło, że możemy z rosyjskimi przyjaciółmi prowadzić tak żywy dialog kulturalny mając za sobą NATO.
Tekst o 1920 kończyłem pytaniem, czy polskie kino stać na rację stanu, czy znajdzie się jakiś polski pan, jak bojar Nikita Michałkow, producent "1612", czy zostali u nas sami wyzwoleńcy? Tydzień póżniej przyszła odpowiedź. Polski Intytut Sztuki Filowej ogłosił konkurs na scenariusz o bitwie warszawskiej. Więc jednak!
http://inosmi.ru/forum/themes/viewthread?thread=25337&offset=0
Tekst o 1920 jest już na mom blogu. Poniżej podaję tekst o "Euforii":
Stepowy szał seksu
Rosjanie obnażają się w kinie. „Euforia” Iwana Wyrypajewa a wcześniej „Powrót” Andrieja Zwiagincewa odsłaniają, co zostało po komunizmie ze sławnej duszy rosyjskiej. Ruina w bezkresnym krajobrazie.
Film Wyrypajewa pokazuje ludzi, którzy nie rozumieją swych uczuć. To się zdarza. Ale nie mają także hamulców w innych czasach zwanych moralnością. Kochankowie, na których spadła wzajemna fascynacja jak grom z jasnego nieba, lgną do siebie niczym ćmy do ognia. Można ich zrozumieć, bo wielu z nas poznało przemożne pożądanie, któremu prędzej czy później uległo na przekor obowiązkom. Zwłokę powodowały rozterki moralne. Ciekawe, że bohaterowie Wyrypajewa rozterek nie doznają, widzą tylko przeszkody. Mężczyźni uwikłani w erotyczny trójkąt chcą się pomordować, każdy swego rywala. Tylko trzeci rozpłodowiec w tym stepowym pejzażu nie chce nikogo zabijać bycząc się z kobietą samotną. Za to pragnie go zabić własna żona.
Dramat namiętności przypomina powieści Dostojewskiego wszakże z jedną różnicą. Dzieje się pod ogromnym, pustym niebem. Bóg umarł w Rosji postsowieckiej. Pozostała tęsknota za ojcowską postacią boską, jak ukazał Zwiagincew w równie pięknym „Powrocie”. Wszakże nie ma tej tęsknoty w „Euforii”. Człowiekiem rządzi tu natura.
Komunizm nie stworzył prywatnej, świeckiej moralności na miejsce prawosławnej. Dlatego dramat Wyrypajewa mógłby rozgrywać się w mieście. W odróżnieniu od stepu mieszka tam mnóstwo ludzi, ale nie stanowią dla siebie punktu odniesienia, jakby ich nie było. Człowiek postsowiecki jest samotny, społeczność rozbita. Kiedy nie ma etyki religijnej, ani świeckiej, ani nie ma rozumu, pozostaje natura i przeznaczenie, potężne jak rzeka Don, którą para kochanków płynie na spotkanie losu. Film ma zaledwie 74 minuty. Brakujące - do standardu półtorej godziny -16 minut zajęłyby nieobecne w tej opowieści rozterki moralne i obraz więzi społecznych, zniszczonych przez komunizm.
Europa fascynuje się Rosją bo stłumiła w sobie naturalność. Rosjanie mają spontaniczność której brakuje Niemcom. Postawieni wobec namiętności z „Euforii” musieliby zrywać więzi obowiązku. Francuz w podobnej sytuacji uległby pokusie, ale umiał swe uczucia przepuścić przez umysł. Folgując pożądaniu wiedziałby, co l’amour z nim wyprawia. A co ma zrobić Polak postawiony twarzą w twarz wobec rosyjskiej duszy ? Robić to, co Francuz: starać się zrozumieć, ale jednak nie ulegać fascynacji dziczą. Natomiast Polka powinna uciekać, jak nasze matki i babki przed gwałtem żołnierzy radzieckich w latach 1920 i 1945. Fronty obu wojen spłynęły krwią udręczonych kobiet. Lepiej bronić się przed nieokiełznaną duszą rosyjską. W sąsiedzkim dialogu kulturalnym z Rosją dobrze mieć za sobą Sojusz Północno-Atlantycki.
Mimo grozy przypomnianej niechcący w „Euforii” trzeba powiedzieć, że w Rosji narodził się wybitny artysta kina. Debiut Wyrypajewa ukazuje świetne opanowanie języka filmowego: Chłopak oszalały z pożądania wściekle wypędza czarne kozły z obory. Stado capów biegnie jak jego żądza zwierzęca i mroczna prowadząca do zguby. Tymczasem ukochana stoi milcząc po lewej stronie kadru, w czerwonej sukience na tle białej ściany z poprzecznych desek i uderza dłońmi o dom za plecami. Liczy czas do zbliżenia z chłopakiem, czy też bicie serca? Prawą stronę wypełnia niemal nagie drzewo, które czeka na rozkwit, jak jej uczucie. A z lotu ptaka widzimy, że ukochany miota się starym moskwiczem po stepowych drogach, pędzony przez ślepe siły namiętności. Czy jeżdżąc w te i we w te przeżywa rozterkę? Czy raczej daje upust energii seksualnej pochłaniając przestrzeń? Oboje wyglądają jak archetypy młodych Rosjan, dopóki się nie rozpiją: On szczupły blondyn o oczach błękitnych jak niebo nad stepem, ona ciemna blondynka o nieco za pełnej twarzy zwiastującej tkliwość. I to żółte światło lejące się ze słońca, jak na niepokojących płótnach Caravaggia podszyte mocnym cieniem … Piękny film, ale ostrzega, co może się zdarzyć w zderzeniu z Rosjanami.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka