Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
118
BLOG

Ekologia uczy myśleć

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Gospodarka Obserwuj notkę 0

Ekologia uczy myślenia. Tę prawdę podzieli zapewne niewielu. Zwłaszcza z powodów ideologicznych (prawica będzie krzyczeć o lewackiej doktrynie) lub błędnie rozumowanej filozofii gospodarczej (liberałowie będą wytykać, że ekologia blokuje rozwój gospodarczy kraju). Lub po prostu z niewiedzy lub świadomej głupoty.

Prawda jest jednak taka, że ekologia przestała już dawno być wyłączną domeną naukowców i przyrodników. Jakkolwiek mają w tej dziedzinie - i słusznie - wiele do powiedzenia, to jednak ekologia, czy lepiej nazywana ochrona środowiska, stała się domeną całego obszaru działąlności publicznej.

Zajmują się nią - a raczej powinny - samorządy, obowiązki środowiskowe mają przedsiębiorcy. Jest ona elementem rozwoju regionalnego i normalnej polityki finansowej. Ochrona klimatu - cokolwiek pod tym pojęciem rozumiemy - jest elementem polityki zagranicznej wszystkich normalnych państw.

Zainspirowany zostałem najnowszym tekstem "Obywatela", gdzie padają oskarżenia kierowane pod adresem ekologów: chronicie tylko żabki - tak najprościej można sparafrazować generalny zarzut przeciwko ochronie środowiska.

Tymczasem ekologia uczy myślenia! Przykład osłowionej Natury 2000, którą chyba się już niegrzeczne dzieci straszy, jest najlepszym tego przykładem. Natura 2000, wbrew powszechnym narzekaniom lub pospolitym kłamstwom, nie zakazuje niczego, nie zakazuje inwestowania - nakazuje dokładnej analizy i wariantowania inwestycji. Natura 2000, jak całe nowoczesne podejście do ekologii, uczy myślenia.

Model jest prosty. Chcesz coś zbudować, zastanów się czy w tym miejscu. Jeśli nie, może warto pomyśleć o innym, lepszym, miejscu? Jeśli jednak nie da się zbudować danej inwestycji w innym miejscu zastanówmy się, co zrobić, by miała ona jak najmniejszy wpływ na środowisko i otoczenie. Planujmy takie działania ochronne, by nie ucierpiały walory przyrodnicze.

Jeśli nie można w innym miejscu (inwestycja niezwykle ważna, strategiczna), a szkody w danym siedlisku wystąpią, Natura 2000 nakazuje zastosować działania kompensacyjne. Znam przykład z Polski, gdzie budowa nowego mostu miała naruszyć lęgowisko jednego z rzadkich gatunków rybitw. Przed jego wybudowaniem siedlisko przeniesiono pół kilometra dalej, most zbudowano i wszystko odbyło się bez problemów. Rybitwy nadal się tam gnieżdżą, a most stoi i ludzie korzystają.

Oczywiście, już słyszę prześmiewcze kłapanie, że ptaszki - obok żabek właśnie - są ważniejsze od ludzi. To fałszywa alternatywa. Powyższy przykład pokazuje, że inwestycja dla ludzi nie spowodowała zniszczeń w środowisku.

Oczywiście narzekaćna Naturę najłatwiej - daje to świetny poklask i tanią popularność. Przypadek Rospudy, od którego zaczęło się to uważanie (na początku wymuszone) na ekologię jak w soczewce skupił wszystkie błędy w postępowaniu.

Urzędnicy ministerstwa środowiska ogłosili, że Natura 2000 to program monitoringu a nie ochrony (!). Uważali, że drogę trzeba poprowadzić przez dolinę Rospudy, bo inaczej się nie da. Najnowsza propozycja zbudowania drogi według lepszego wariantu, bo omijającego Suwałki i Augustów razem, bez naruszania doliny rzecznej świadczy o tym, że komuś tam myśleć się nie chciało. I trzeci błąd: za zniszczenie doliny torfowej proponowano ... nasadzenia drzew w innym miejscu kraju! Festiwal błędów przeogromny!

Tymczasem Natura 2000 w krajach europejskich to normalny, atrakcyjny, wabik reklamowy samorządów, które tę Naturę mają u siebie. Niedaleko polskiej granicy, w niemieckim Lubbenau, jest ona elementem oficjlanej reklamy turystycznej samorządów. Zresztą, w Polsce po awanturze o Rospudę, trzeźwo myślący przedsiębiorcy utworzyli kilka programów turystycznych, z których dzisiaj czerpią spore - i słusznie! - pieniądze, bo okazało się, że chcących zobaczyć to urokliwe miejsce jest mnóstwo - z Polski i Europy. Znane są firmy turystyczne, które oferują zwiedzanie z przewodnikiem ciekawych przyrodniczo miejsc w Polsce - np. bagien biebrzańskich.

Gdybyprocedury ochrony obszarów Natura 2000 obowiązywał w czasach budowy drogi przez Górę Św. Anny, to droga nie prowadziłaby pod górkę (i zimą samochody nie zsuwały się po niej w trakcie silnych oblodzeń), a zostałaby zbudowana u podnóża - przyznają to sami ... drogowcy!

Nie ma zatem mowy o tym, że ekologia blokuje rozwój. Ona go modyfikuje i wprowadza nowe formy. Nauczmy się z tego korzystać. Nauczmy się myśleć.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka