Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
331
BLOG

"Solidarność" kontra Suez - o co chodzi?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Gospodarka Obserwuj notkę 2

Twierdzenie, że związki zawodowe są potrzebne w dojrzewającym polskim kapitalizmie jest banałem. Są potrzebne z wielu powodów. By bronić ludzi w zakładach, by broni zakładów, by bronić pewnych socjalnych rozwiązań systemowych.
 
Nie chcę w tej chwili wdawać się w ocenę zasadności istnienia związków zawodowych w ogóle, a zwrócić uwagę na jedną z inicjatyw związku „Solidarność”. Najkrócej mówiąc, Kazimierz Grajcarek, szef „Solidarności” górnictwa i energetyki skierował list do władz francuskiego koncernu GDF Suez.
 
W samym fakcie pisania takich pism nie jest dziwny. Przyznam, że zadziwił mnie jednak powód, dla którego został on tam skierowany. Otóż „Solidarność” apelują, domagają się, by Francuzi ... wycofali się ze starań o przejęcie pakietu kontrolnego nad polską Eneą.
 
Moje zadziwienie wynika z kilku powodów. Po pierwsze z racji argumentów: związkowcy powołują się na złe doświadczenia dotyczące wchodzenia francuskich inwestorów (likwidują „tysiące miejsc pracy” – wszystkie cytaty za „Rz” 22.X.2010); związkowcy zarzucają francuskim inwestorom „brak zrozumienia i poszanowania przez nich lokalnych uwarunkowań”; Po drugie ze względu na niewątpliwy tupet w argumentowaniu swoich racji: „Solidarność” ostrzega, że przekonanie pracowników będzie bardzo długotrwałym procesem (w domyśle: bardzo dla nich kłopotliwe i niewarte zaangażowania); apeluje o odstąpienie od przejęcia Enei „pamiętając jak ważne są dla obu naszych państw znakomite polsko-francuskie stosunki” (w domyśle: znacznie się pogorszą po ewentualnym przejęciu polskiego koncernu).
 
Z ogromną życzliwością przyglądam się „Solidarności” – jej historycznym dokonaniom, ale i (choć to niekiedy trudniejsze) współczesnej walce o prawa pracowników – w tym wypadku mam jednak wrażenie, że związkowcy lekko przesadzili. Rozumiem, że ich list wynika z dużej desperacji, by nie dopuścić do przejęcia Enei. Są jednak strasznie naiwni, myśląc, że tego rodzaju argumentami wstrząsną sumieniami francuskich potentatów. Popełniają też błąd strategiczny – grożąc pogorszeniem stosunków polsko-francuskich drażnią rząd PO – wszak dla nich „S” jest traktowana jako ramię PiS. No, chyba że o awanturę chodzi …
 
Zadziwiające prawda? Niekoniecznie. Chyba nie o konflikt tu chodzi, a o poparcie starań grupy Kulczyk Investments. Związkowcy gorąco właśnie ich popierają w wyścigu o przejęcie udziałów od Ministerstwa Skarbu Państwa.
 
Nikomu nie można odebrać prawa do walki o swoje racje, jednak „S” w tym momencie popełnia kolejną naiwność. Najwyraźniej związkowcy myślą, że grupa Kulczyka po przejęciu Enei będzie działała po ich dyktando. A przynajmniej stworzy dla nich dobre warunki – dobre w ich mniemaniu.
 
Myślę jednak, że grupa Kulczyka niespecjalnie różni się w charakterze działalności od Francuzów, Szwajcarów, czy Niemców. Ich praca na tym rynku podlega takim samym regułom, jak i GDF i innych wielkich graczy. Jaką pewność mają związkowcy, że w krytycznym dla siebie momencie KI nie sprzeda Enei Francuzom, Niemcom, czy Szwedom. Dlaczego mieliby tego nie robić? Na pewno nie będą się przejmować zdaniem „S”.
 
Nie stawiam grupie Kulczyka jakiś specjalnych zarzutów, że na pewno tak zrobią, albo że są jakimiś szczególnymi łobuzami – wszak sam Kulczyk, choć kojarzony z aferą tzw. Kulczykparku w Poznaniu, jest też jedną z osobistości wspierających szczytną ideę GreenCross.
 
Związkowcom „S” przydałoby się jednak więcej rozwagi, by przynajmniej rozczarowanie było mniejsze.
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka