Gdyby wybory w 2007 r. potoczyły się inaczej, tej rury by nie było –miał powiedzieć Jarosław Kaczyński podczas konwencji wyborczej PiS w Szczecinie. „Ta rura” to oczywiście Gazociąg Północny.
Jestem wzruszony. Tak, jako autor petycji do Parlamentu Europejskiego sprzed paru lat w sprawie ekologicznych konsekwencji budowy tego gazociągu, jestem wzruszony. Jestem wzruszony prostotą tego komunikatu. Mam bowiem wrażenie, że nic nie było inaczej. Jarosław Kaczyński doskonale wie, że w pewnym momencie jedyną szansą zablokowania tej szkodliwej dla Polski, ale i też środowiska Bałtyku inwestycji była polska aktywność na forum europejskim.
Tej podjął się niezwykle pracowity europoseł tej partii Marcin Libicki. Moja petycja była początkiem długiej drogi, jaką trzeba było pokonać. Marcin Libicki właśnie, jako ówczesny szef komisji petycji, podjął się stworzenia raportu i przeprowadzenia przez Parlament Europejski rezolucji – opracowanej na jego podstawie – o szkodliwości tej inwestycji z naczelnym postulatem zatrzymania tej inwestycji. Udało się to, mimo wielu sceptycznych opinii.
I co zrobił Jarosław Kaczyński? Na podstawie bzdurnych plotek o agenturalnej przeszłości Marcina Libickiego wyrzucił z list wyborczych do europarlamentu… Wtedy sprawa Gazociągu Północnego nie była ważna?
Nie jest chyba ważna i teraz. Bo czy któryś poseł PiS zrobił coś w sprawie gazociągu w tej kadencji Parlamentu Europejskiego? Nie. Czy ktokolwiek z PiS próbował tworzyć z PO wspólny front w tej sprawie na forum w Warszawie i Brukseli? Nie. Czy PiS korzystając ze swoich kontaktów z podobnymi sobie formacjami zachodnimi cokolwiek próbował robić? Nie.
Skąd zatem ta nagła troska o sprawy Gazociągu Północnego?
Przesadzam? Tak, może jestem zbyt rozgoryczony przypominaniem tylko na chwilę, przy okazji wyborów, o ważnej sprawie Gazociągu na Bałtyku. I nieco obłudnym stawianiem się w roli jedynego sprawiedliwego. I to jeszcze w trakcie wyborów samorządowych, które nijak do tej sprawy się mają.
Żeby nie było – tak samo drażnią mnie puste deklaracje ministra Sikorskiego, który zapewnia, że robi wszystko, by zmusić inwestora do pogłębienia przebiegu gazociągu pod torem wodnym do portów w Szczecinie i Świnoujściu, by zapewnić dogodny dostęp do nich dla dużych jednostek pływających, gdy jednocześnie Niemcy bezczelnie utyskują że „to trudne”. Gdzie ta ministerialna stanowczość, którą okazuje wobec Litwy, a która znacznie bardziej potrzebna byłaby w tym momencie wobec Niemiec? Za dużo tu kręcenia, a za mało konkretów.
Inne tematy w dziale Gospodarka