Ze pewną premedytacją przedłużyłem okres, w którym na tablicy „Terytorium Komanczów” wisiał poprzedni tekst „Ekokłamstewka Rzeczpospolitej”. Skala błędów i przeinaczeń w wykonaniu autorki, Pani Redaktor Magdaleny Kozmany, w odniesieniu do problematyki ochrony środowiska jest porażająca.
Jej „Ekologiczna ofensywa” z wydania 28-29 stycznia 2012r., który opisywałem poprzednio, nie jest jej pierwszym tekstem. Przypadkowo trafiłem w swoich prywatnych archiwach na jeden poprzednich materiałów Pani Kozmany – tekst pt. „Drogowe miliardy na żaby” (Rz, 25 listopada 2011r.). Właściwie powiela on „argumenty” ze ostatnio opisywanego przeze mnie materiału, choć właściwiej byłoby powiedzieć, że „Ekologiczna ofensywa” powiela błędy „Drogowych miliardów…”, bo tak chronologicznie ukazywały się one w „Rzeczpospolitej”.
Sam tytuł „Drogowe miliardy na żaby” tendencyjnie ustawia atmosferę całego artykułu, pisanego wespół z Agnieszką Stefańską. I sugeruje jakiejś sensacyjne szaleństwa inicjowane przez ekologów. Jaki tytuł, taki cały artykuł. Teza Pani Kozmany (i Stefańskiej), że „wymogi związane z ochroną środowiska czasami ocierają się o absurd. Nikt z nimi jednak nie dyskutuje. Nie zawsze słusznie” jest bardzo charakterystyczna. To ulubiony argument prawicowego punktu widzenia: ekologia, ochrona środowiska, okraszone prawodawstwem złowrogiej Unii Europejskiej, to lewacki wymysł, ekolodzy zaś to wojownicy lewackiej strony mocy.
Przyjrzyjmy się jednak poglądom Pani Kozmany (i Stefańskiej). Bardzo sprytnie swe poglądy zestawiają z odpowiednio dobranymi opiniami reprezentantów instytucji, którzy chętnie potwierdzą ich opinie. Poglądy Pani Kozmany (i Stefańskiej) to mieszanka błędów, przeinaczeń i (niestety) manipulacji. „Montowaliśmy takie urządzenia na nowym odcinku autostrady A2 do Świecka. Zgodnie z zapewnieniami ekologów miały one zapobiec popełnianiu przez nietoperze samobójstw” – to opinia rzecznika prasowego Autostrady Wielkopolskiej o bramownicach (schronień dla nietoperzy). Przypisywanie zwierzętom ludzkich pojęć, a „samobójstwo” za takie można uznać, zapewne ma na celu wywołanie drwiącego uśmieszku. Przy czym nie o samobójstwa nietoperzy chodzi, a o minimalizowanie śmiertelności tych zwierząt wywołanych kolizjami – niekorzystnymi dla zwierząt, jak i ludzi. Nietoperze łatwo zlekceważyć, ale niespecjalnie wyglądają kolizje z łosiami, sarnami lub dzikami. A budowanie zabezpieczeń, zwłaszcza przy drogach szybkiego ruchu, ma służyć też ludziom, o czym szydercy zapominają.
Pani Kozmana (i Stefańska) pisze: „Do kosztów związanych z ochroną przyrody zaliczyć trzeba również okresy przestoju w pracach budowlanych, najczęściej podyktowane koniecznością zapewnienia zwierzętom spokoju w okresie godów”. Manipulacja. Nie chodzi o „okres godów”, a okres lęgowy (rodzenia), a to zasadnicza różnica. A poza tym jestem ciekaw ile przypadków przestojów na budowach z tego powodu „wykryły” Panie Kozmana i Stefańska.
Nie wiedzieć dlaczego zasoby przyrodnicze naszego kraju są przedmiotem drwin i głupkowatego narzekania na „ochronę ptaszków, żabek i pajączków” kosztem ludzkich potrzeb, bo tak jest przedstawiana alternatywa. Fałszywa i nieprawdziwa, ale powtarzana do znudzenia. Politycy prawicowi (innym też się zdarza) próbują wykreować obraz taki oto, że ochrona przyrody stoi w sprzeczności do potrzeb rozwojowych społeczności ludzkich. To kłamstwo: ochrona przyrody, ochrona środowiska jest jak najbardziej nakierowana na przyrodnicze otoczenie człowieka i jest dla jego dobra.
W innym miejscu Pani Magdalena Kozmana (i Agnieszka Stefańska) w tonie sensacyjnym podaje informację o budowie A2: „Aż ok. 80 proc. trasy przechodzi przez tereny zalesione, w trzech miejscach przecina tereny Natura 2000. Musiało więc powstać niemal 200 przejść dla zwierząt, rozmieszczonych co niespełna 700 metrów. Dla porównania, telefony alarmowe są rozlokowane co 2 km”. Znowu manipulacja. Sama przyznaje, że trasa prowadzi przez tereny zalesione i naturowe (od Natura 2000). Tak więc budowa przejść dla zwierząt to nie tylko kwestia ochrony zwierząt, ale i troski o dobro człowieka i komfort jego poruszania się po drodze.
Kompletnie niezrozumiały jest zarzut skierowany do ekologów, że to oni zgarniali płazy, które w trakcie budowy autostrady „wtargnęły” (to określenie Kozmany i Stefańskiej) na plac budowy i przenosili je poza ten obszar: „Takie zadanie można też zlecić specjalistycznej firmie, mającej odpowiednie certyfikaty”. Kolejna manipulacja. Skąd pewność, że „specjalistyczna firma” byłaby tańsza od inicjatywy ekologów? A co zrobiłyby Panie Kozmana i Stefańska, gdyby dowiedziały się, że taką „specjalistyczną firmę” prowadzą ekolodzy?
Magdalena Kozmana i Agnieszka Stefańska: „Przy budowie trasy ekspresowej nr 22 z Elbląga do Grzechotek drogowcy musieli w ramach kompensacji m.in. posiać łąki, koniecznie z kwiatami, czy posadzić ponad 6,5 tysiąca krzewów tarniny i głosu, których owocami żywią się ptaki, rozwiesić 70 budek lęgowych…”. I poprzednio stawiałem ten zarzut, i teraz go ponawiam: Pani Redaktor Magdalena Kozmana (i Agnieszka Stefańska) nie rozumie zasad kompensacji przyrodniczej. Mówi ona (ta zasada), że odtworzeniu – zgodnie z polskim prawem! – podlega komponent środowiska, który uległ zniszczeniu. Coś co obśmiewa Pani Redaktor jedna i druga, jest jak najbardziej właściwym postępowaniem. Nie pomogą, Panie Redaktor, żadne sensacyjne sformułowania!
Pani Kozmana (i Stefańska) nie rozumie wielu innych rzeczy pisze, co jej ślina na język przyniesie, źle kojarzy fakty, manipuluje nimi do woli. Za skrajny przykład jej (ich?) niekompetencji uznaję fragment tekstu, w którym taki pisze o przejściach dla zwierząt na A2: „Na nowej autostradzie pojawiły się również kładki dla wilków położone w ciągu ich szlaków migracyjnych. Sęk jednak w tym, że wilków od lat w tej okolicy nie ma”. Pani Kozmana (i Stefańska) nie wie (bo skąd?), że populacje wielu gatunków zwierząt są bardzo dynamiczne co do wielkości, jak i zasięgu ich występowania. Na nieszczęście Pani Kozmany (i Redaktor Stefańskiej) na początku 2012r. monitoring wizyjny zarejestrował wilka korzystającego z jednego z przejść dla zwierząt (a nie kładki, jak napisała Pani Kozmana i Stefańska).
Pani Kozmana (i Stefańska) dość sztucznie wyolbrzymia pewne informacje: „Większość krajów zachodnich jest mocno zurbanizowana z rozbudowanym systemem dróg szybkiego ruchu. W efekcie na znacznych obszarach występuje mało zwierząt, zwłaszcza płazów. Dlatego w Unii Europejskiej wprowadzono ścisłą ich ochronę. Komisja Europejska jest bardzo wyczulona na punkcie płazów, które u nas występują powszechnie. I jesteśmy zobowiązani do stosowania wytycznych narzuconych przez Komisję”. Nie jest prawdą, że Komisja Europejska jest jakoś specjalnie wyczulona na kwestię płazów (ach te prawicowe straszenie Unią!), określa raczej generalną zasadę dbałości o różnorodność biologiczną, która jest niezwykle potrzebna człowiekowi dla rozwoju – że wymienię tylko turystykę, leśnictwo i rolnictwo. Komisja Europejska w jednym z dokumentów pisze wprost: „Oszacowano, że do 2050 r. możliwości prowadzenia działalności gospodarczej na świecie zależne od różnorodności biologicznej i funkcji ekosystemów, które stanowią jej fundament, mogą mieć wartość od 800 do 2 300 mld USD rocznie”.
Przypisywanie ekologom jakichś nadzwyczajnych skłonności do blokowania inwestycji w Polsce jest już potwornie nudne i nieprawdziwe. To, że pewne inwestycje mają kłopoty z rozliczeniem dofinansowania ze środków unijnych lub też trudności z ubieganiem się o unijne dofinansowanie nie jest winą ekologów, a lekceważącym podejściem inwestorów. GDDKiA chce ubiegać się o wsparcie UE dla drogi Szczecin-Gorzów. „Wynik tych starań jest jednak niepewny, ponieważ S3 nie ma ważnej decyzji środowiskowej. Droga wiedzie przez tereny Natury 2000, inwestor stara się nadrobić zniszczenie cennych terenów przyrodniczych kompensacjami, ale to już za późno – przekonuje Kalinka”. Przemysław Kalinka, koordynator ds. funduszy UE w Polskiej Zielonej Sieci, trafnie obnażył niefrasobliwość inwestycyjną budowniczych tej drogi w zachodniej Polsce.
Magdalena Kozmana w „Drogowych miliardach na żaby” po razpierwszy zaatakowała ekologów, którzy wykazali ryzyko budowy lotniska w Modlinie pod kątem katastrof lotniczych w wyniku kolizji z ptakami. Te same pretensje powtórzyła w „Ekologicznej ofensywie”. Zarzuca, że to przez nich nastąpiło dwuletnie przesunięcie terminu oddania lotniska do użytku. W przypadku Modlina „spotkały się” argumenty natury środowiskowej i dotyczące sfery bezpieczeństwa. Ekolodzy w swoich opracowaniach wskazali, że budowa lotniska w tym miejscu z jednej strony likwiduje miejsca cenne przyrodniczo, ale z drugiej strony stwarza ryzyko katastrof lotniczych na skutek zderzeń ptaków z samolotami. I jako kompensację wskazali odbudowę podobnego środowiska lęgowego ptaków w miejscu bardziej odległym. Po to, by „odciągnąć” ptaki od tego miejsca.
Nie znam Pani Kozmany, myślę, że jest sympatyczną osobą. Nie mogę jednak wyjść z podziwu nad jej dziwną skłonnością do konsekwentnych przeinaczeń. Może brakuje jej dobrej woli, może to kwestia braku wiarygodnych źródeł informacji – bo te, na które się powołuje, są mocno wadliwe – a może to kwestia ideologicznego zapału nakazującego kwestionowanie wszystkiego co „zielone”. Zapraszam Panią Magdalenę Kozmanę (Panią Agnieszkę Stefańską również) na kawę. Jeśli nie uznają moich opinii jako przejawu lewackiej aktywności, to może uda mi się wyjaśnić im, gdzie popełniły błędy. Doczekam się odzewu?
Inne tematy w dziale Gospodarka