My tu cały czas trwamy i żyć będziemy.
My tu cały czas trwamy i żyć będziemy.
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
166
BLOG

Happy Natives Day!

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 1

 12 października 1492r. na dalekich wyspach Bahama lądowała eskapada Krzysztofa Kolumba. Dla Seminoli, Dakotów, Shoshonów, Komanczów, Tlingitów, Assinniboinów, Ute, Hopi, Czarnych Stóp, Nez Perce i innych był to dzień jak dzień – o tej porze roku przygotowywali się do zimy (choć dla każdego z tych plemion pojęcie „zima” oznaczało geograficznie do innego). Żadne nich nie przeczuwało co będzie się działo już 200 lat później.

 
 
Kolonizacja oby Ameryk przez Hiszpanów, Portugalczyków, Brytyjczyków, Niemców, Francuzów, a potem i Amerykanów jest dla nich samych okazją do świętowania kolejnej rocznicy „odkrycia Ameryki”. Jakże to złudne świętowanie! Europejczycy II połowy XV w. szukali nowych dróg do Indii (i Amerykę za Indie przez długi czas uznawali). Można rzecz – odkrycie przypadkowe. Pierwsi osadnicy rozbijający się swe obozy na wschodnich krańcach Ameryki Północnej przeżycie srogich zim zawdzięczają Indianom, którzy pomogli im poruszać się w puszczach Wschodniego Wybrzeża, nakarmili ich, ogrzali i pokazali, jak korzystać z miejscowych dóbr przyrody.
 
 
Oczywiście, rozwój cywilizacji europejskich prędzej, czy później doprowadziłby do faktycznego odkrycia nowego kontynentu  (może nie zostałby wtedy nazwany Ameryką, a jego mieszkańcy Indianami); prędzej czy później osadnicy na wschodnich wybrzeżach dzisiejszych USA i Kanady sami by sobie poradzili. Rzecz w tym, że nadarza się idealna okazja do refleksji nad fenomenem spotkania Starego i Nowego Świata. Przecież tyle współczesnych dóbr zawdzięczamy tubylczym społecznościom Ameryki! Mało kto wie, ale np. kajak, karple, lacrosse, ziemniaki, kukurydza, czy pomidory to dobra „ofiarowane” światu przez Indian i Inuit
 
 
Zdumienie ogarnia na myśl, że niektóre kraje europejskie świętują odkrycie i zdobycie Ameryki w formule godzącej we wrażliwość społeczności indiańskich wszystkich krain obu Ameryk. Bardzo słusznie – odwołując się do gestów symbolicznych – Indianie mówią, że nie uznają dnia Kolumba na tej samej zasadzie, jak Żydzi nigdy nie uznaliby Dnia Hitlera. Nie dziwię się hasłom w rodzaju „Abolish Columbus Day” (Skasować Dzień Kolumba), „Hey Christopheres Columbus, fuck you” (Krzysztofie Kolumbie, pieprz się!), albo – w formie żartu – pytających kto kogo odkrył: Kolumb ich, czy oni jego.
 
 
Świętowanie Dnia Kolumba i innych podobnie brzmiących okoliczności, to chwalenie się morderstwami, gwałtami i kradzieżą, jakich dopuszczali się kolonizatorzy wobec Indian na przestrzeni kilkuset lat; to akceptowanie aktów gwałtu i jawnego rasizmu wobec Indian, do jakich dochodzi i dzisiaj w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
 
 
Na Ziemi jest miejsce dla wszystkich, również dla Indian. Uczcijmy więc ich wkład kulturowy i duchowy do różnorodności świata. Happy Natives Day!
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura