Ryszard Kalisz został, zaraz po miłościwie nam panującym prezydencie RP, najbardziej popularnym polskim politykiem. Monsieur Ryszarda przedstawiać nie trzeba. Masywna postura, jowialny uśmiech i ostra retoryka polityczna – to chyba najbardziej znane cechy omawianego.
Nietrudno zgadnąć, że taka okoliczność wywoła najróżniejsze komentarze. Od „życzliwych” do życzliwych w rzeczywistości – choć tych ostatnich, jak to zwykle bywa, jest mniej… A w niektórych politykach zagotowało się bardzo. Kto widział fałszywy uśmiech Napieralskiego z SLD, czy zawziętą minę Hofmana z PiS, ten wie.
Zresztą przypadek owego rankingu popularności, w którym Kalisz zdobył wysokie notowania, powinien być dla wielu polityków prawicy tęgą nauczką. Nie zawsze bowiem racje polityczne, ale i jednoczesna umiejętność ich przekazania, decydują o sukcesie nie tylko poszczególnych osób, ale i całych formacji.
Nie wie o tym poseł Hofman mówiący, że ów ranking i miejsce w nim Kalisza, to taka popularność misia na Krupówkach, do którego wszyscy chcą się przytulać, ale nikt nie myśli, by go wybierać na premiera. No cóż, poseł Hofman nawet do roli góralskiego misia nie dosięga, a cóż dopiero do funkcji premiera… Nie wie też o tym poseł Błaszczak, który swego czasu polemizując z ministrem Rostowskim i oczywiście z nim się nie zgadzający, rzekł – cytuję z pamięci – że ktoś o wyglądzie Gargamela nie może wiedzieć … i tu nastąpiło pisowskie litanie niezgody. Cóż, ktoś kto zachowuje się jak dupa wołowa, zawsze będzie miał problemy ze znalezieniem się nawet w poczekalni konkursów popularności.
Osobiście zaczynam współczuć prezesowi Kaczyńskiemu, że otacza się bezideowymi średniakami, których jedynym atutem jest skłonność do ujadania. Ale to nie mój problem… A panu posłowi Ryszardowi Kaliszowi po prostu gratuluję, bo za wiele takich postaci polska polityka nie ma….
Inne tematy w dziale Polityka