Nadciąga rzeczywista rewolucja śmieciowa, która nieźle namiesza w samorządach. W wielu wypadkach niestety w winy samych … samorządów. Dyskusji w polskich mediach, demagogicznych wypowiedzi i opinii, nieprawdziwych komentarzy i politycznych polemik jest tak dużo, że niekiedy ginie pierwotny sens wdrażania zmian w polskim prawie odpadowym.
Na początku warto przypomnieć, że nowe polskie prawo ekologiczne to prosta konsekwencja wejścia Polski do Unii Europejskiej i przyjęcia całego prawnego dorobku Unii w tym obszarze. Gospodarka odpadami, obok takich zagadnień jak gospodarka wodna, wodno-ściekowa, ochrona przyrody i zrównoważony rozwój sektora energetycznego, to jeden z niezwykle ważnych priorytetów środowiskowych całej Unii. Powiększająca się ilość odpadów, która zalewa Europę wymaga stanowczych działań, począwszy od unikania powstawania nowych odpadów, poprzez odzysk, segregację, recykling, na stosowaniu termicznych metod ich unieszkodliwiania skończywszy.
Gospodarka odpadami przez długie lata w Polsce prowadzona w oparciu o składowisk odpadów to rozwiązanie nie tylko passe, ale całkowicie anachroniczne i szkodliwe. Kopanie dziur i wrzucanie do nich śmieci to fikcja. Powstają wielkie składowiska, z którymi, poza czasowym użytkowaniem i zamknięciem, niewiele więcej można zrobić. Składowiska wiążą ogromne powierzchnie i pieniądze, które możnaby spożytkować znacznie lepiej. Ich rekultywacja i monitoring wiąże pieniądze, które nie są produktywnie przeznaczane na inwestycje. Pomijam w tej chwili problem szkodliwości źle zabezpieczanych składowisk i problemy z ograniczaniem zanieczyszczeń wód podziemnych…
Nowoczesny system gospodarki odpadami to rozwiązania, które stosowane jednocześnie, gwarantują wysoką jakość usługi, zapewniają ochronę środowiska i wprowadzają racjonalność w kosztach. Po kolei.
Nowoczesny system gospodarki odpadami wprowadza zasadę, że każdy odpad jest zagospodarowany. Bioodpady trafiają na kompost, plastiki do pojemnika żółtego, papier do niebieskiego, szkło kolorowe do zielonego, a białe – do białego. Baterie do specjalnych pojemników w sklepach, przeterminowane leki do aptek, zużyty sprzęt RTV i AGD do punktów gromadzenia odpadów problemowych, stare graty na gratowiska. I wszystkie one ostatecznie trafiają na odpowiednie dla rodzaju instalacje ich przetwarzania itp. itd. To oczywiście pewien ideał, na który w Polsce przyjdzie długo czekać. Zwłaszcza z powodu naszej postkomunistycznej mentalności, która w ochronie środowiska doszukuje się jakiś dziwnych intencji.
Musimy więc zacząć od budowy nowej świadomości ekologicznej – czym mniej odpadów „wyprodukujemy” tym czystsze środowisko mieć będziemy. A te, które wytwarzamy, trzeba dobrze zagospodarować. Segregacja i odzysk gwarantują wyodrębnienie tych odpadów, które można sprzedać i poddać recyklingowi (wiecie Państwo ile książek, butelek, polarów, mebli, plecaków, komórek macie z surowców pochodzących z recyklingu?!). Część odpadów jest tak zanieczyszczona, że ich odzysk byłby za drogi – stąd też możliwość poddania ich termicznej utylizacji, dzięki czemu możemy wyprodukować energię. To też ewidentna korzyść.
To wszystko – opisane przeze mnie dość skrótowo – wymaga rozwiązań systemowych. Nowe prawodawstwo odpadowe nakazuje podział kraju na tzw. regiony odpadowe. W poznańskim przypadku mamy region obejmujący 10 samorządów – Poznań i 9 mniejszych ludnościowo gmin. Mamy to szczęście, że w tym systemie jest zapisane funkcjonowanie spalarnii odpadów, która, działając w ramach systemu, gwarantuje nam idealne domknięcie tego systemu. Prześledźmy to na przykładzie. Odpady takie jak szkło, papier i plastiki możemy wysegregować i sprzedawać poza system. To samo możemy zrobić z bateriami i AGD-RTV – każdy taki odpad jest przecież źródłem cennych surowców jak złoto, srebro, czy miedź. Odpady bio są kompostowane i powstaje z tego surowiec do produkcji nawozu. Inne odpady, w tym zanieczyszczone trafiają do spalarnii. Tylko nieznaczna część trafia na składowisko, które, przy zastosowaniu odpowiednich procesów, może być „odkopywane” i część odpadów także trafia do spalarnii. Powierzchnia składowiska się zmniejsza. Kolejna korzyść.
Co zatem powoduje, że samorządy krytykują ustawę, o która przecież walczyli latami? Tak, walczyli latami, bo dotąd było tak, że odpadami rządziły firmy, które woziły odpady gdzie chciały i samorządy narzekały, że nie mają wpływu na gospodarowanie odpadami. Teraz „władztwo nad odpadami” mają samorządy, które określają zasady przetargu, stawki, standardy i – co najważniejsze – sterują strumieniem odpadów do instalacji, na których odpady są segregowane, przetwarzane i dzięki czemu nie zapełniają wysypisk. O to szedł długoletni bój. I samorządy go wygrały, a teraz ustawę krytykują. Są dwa czynniki tej krytyki: obowiązek stosowania procedur przetargowych w wyborze firm transportujących odpady i czynnik finansowy – stawki za wywóz „nagle” wzrosły.
Wiele samorządów ma swoje spółki komunalne, które w rywalizacji z potężnymi firmami są skazane na przegraną. Jak wiadomo, dla wójtów i burmistrzów, którzy za chwilę mają wybory, ryzyko utraty miejsc pracy jest poważnym obciążeniem. Odpowiedź jest jednak jedna: małe firmy muszą się konsolidować, podnosić kapitał i standardy funkcjonowania, bo bez tego przegrają w całości.
Innym, poważniejszym problemem, jest sprawa wysokich kosztów. Przy czym one „nagle” nie podskoczyły, ale po raz pierwszy zostały ustalone w realnych granicach. Cena taka uwzględnia m.in. koszt transportu odpadów, unieszkodliwiania na instalacjach, obsługi administracyjnej. W przypadku związku poznańskiego, mówi się o cenie 14,75 zł dla segregowanych (a ok. 20 zł za niesegregowane), co można uznać za cenę realną. Wszystkie argumenty, że „społecznie akceptowalna” jest cena najwyżej 10 zł to niestety demagogia. Nie uwzględniają całkowitych kosztów ich unieszkodliwiania. „Argumenty” niektórych spółdzielców, że u nich płaci się 6 zł i że tak powinno pozostać, albo że oni żądają gospodarowania odpadami na terenie osiedli w dotychczasowej, jest taką samą demagogią, jak wyskoki niektórych polityków mówiących o „cudownych receptach” w gospodarce odpadami, a niemających o tym – nomen omen – zielonego pojęcia.
Mam świadomość, że różnica pomiędzy 6 zł a 15 zł jest spora i działa na wyobraźnię, ale trzeba powiedzieć co jest alternatywą: alternatywą jest płacenie 19,50 za segregowane albo 24,50 za niesegregowane, czyli cena większa o jakieś 30 %. Dlaczego? Bo wówczas składowymi ceny – poza kosztami administracyjnymi i transportu – byłyby: koszt utrzymania składowiska (rosnąca z roku na rok opłata marszałkowska, eksploatacja, zamknięcie, fundusz rekultywacyjny, monitoring i zabezpieczenie), zwiększony koszt transportu do odległych składowisk bądź instalacji (o ile w ogóle chciałyby te odpady przyjąć!) i … kary, o których mało kto mówi! Przecież niespełnienie norm środowiskowych będzie powodem do płacenia przez Polskę (czyli nas, obywateli) pokaźnych sum. Rozwiązania systemowe pozwalają tego uniknąć! Dzięki nim mamy różnicę między 6 zł a 15 zł, a nie między 6 zł a 25 zł! Przy czym należy pamiętać, że stanowienie ceny zagospodarowania odpadów na poziomie 6 zł, to konieczność wyłożenia różnicy do realnego kosztu ich zagospodarowania przez… budżety gmin, czy również nas samych…
Jestem przekonany, że wszystkie te samorządy, które ustalają niską cenę, bardzo szybko będą musiały ją podnosić do wysokości realnej. Albo konieczność wykładania dopłat z budżetu gmin, co też obciąża finansowo gminę, czyli nas, tylko z innej formie. I robienie tego w roku wyborczym to tragedia dla lokalnych aktorów politycznych.
Mam pretensję do samorządów, które głośno domagały się rozwiązań systemowych i prosamorządowych, a gdy je dostały, zaczęły je … krytykować. I to z najgorszych pozycji, że wszystko jest źle. Taką samą pretensję mam do niektórych mediów, które tę demagogię promują. Musimy pamiętać, że nowe rozwiązania prawne dają wreszcie szansę na wyeliminowanie widoku „dzikich” wysypisk śmieci z polskiego krajobrazu. Nie gwarantują, ale dają szansę. I wszyscy odpowiedzialni uczestnicy życia publicznego: politycy, ekolodzy i dziennikarze właśnie powinni skupić się na pokazaniu całości problemu, a nie tylko jego atrakcyjnych medialnie fragmentów.
Inne tematy w dziale Gospodarka