Dawno mnie tu nie było, to prawda. Byli tacy, którzy przyzwyczaili się do moich tekstów i zaczęli się dopytywać się co się dzieje, że milczę? Wypaliłem się, zarzuciłem pisanie? Nic z tych rzeczy, mam nawet kilka tekstów skrobniętych, które leżą sobie spokojnie na boku. I czekają. Na lepsze czasy. Pewnie kilka z nich szybko się zdezaktualizuje, bo dotyczą spraw, które szybko mijają.
Dlaczego więc nie piszę? Bo dożyliśmy czasów, gdy każdy komentarz jest narażony na jaskrawą etykietę polityczną. Dzisiaj, cokolwiek się zrobi, jest się albo pro PO, albo w kontrze do nich, pro PiS, albo głosem przeciw. Dzisiaj można stać się skrajnym prawicowcem pisząc o patriotyźmie nawet w zwykłym przyziemnym znaczeniu; dzisiaj można oberwać obelgą o skrajnej lewicy, gdy upomni się o prawo do godnego życia mieszkańców jednego czy innego squatu.
A mi chwilowo odechciało się uczestniczyć we współczesnych sporach politycznych, bo uważam, że nic nie wnoszą. Czasy ideowych formacji jak ZChN, PChD, UW czy ROADu minęły już dawno. Dzisiaj nie liczą się idee, liczy się wrzask, pięści i zgrabna medialna manipulacja – z jednej i drugiej strony. Coraz mniej miejsca starcza dla tych, którzy chcą i próbują obiektywnie ocenić polską rzeczywistość. Mi się nie chce uczestniczyć w publicznym mieszaniu ścieków. Do tego służy oczyszczalnia ścieków.
Zapalczywość niektórych dyskutantów – nieważne czy z prawej czy lewej strony – już nie budzi zdziwienia, wzbudza obrzydzenie. Duża większość polityków i publicystów, jeśli nie kłamie to manipuluje opinią publiczną na swoją modłę. A ciemny lud to kupuje. Nie dziwię się manipulatorom, bo są w tym wprawieni, dziwię się głupocie gawiedzi, która „łyka” niektóre informacje i roznosi je jak zaraza. Bo czymże są osławione kłótnie u cioci na imieninach, podczas których jeden z drugim posługując się pojęciami, których niekiedy w ogóle nie rozumie, mądrzy się i posługując słowami-wytrychami pokazuje innemu jak niewiele wie. Sami siebie zatruwamy złymi emocjami.
Media narzekają na spsienie polskiej klasy politycznej, ale mają w tym duży udział. Niewiele, naprawdę niewiele jest programów, gdzie mądry dziennikarski gospodarz nie da sobie narzucić politycznego stylu kłótni, a próbuje dowiedzieć się czegoś konkretnego od swego poselskiego czy senatorskiego gościa. Dominują te, gdzie liczą się efektowne kłótnie.
Od pewnego czasu zauważyłem, że mając w ręku Wprost, W Sieci, Tygodnik Powszechny czy Newsweeka przerzucam strony polityczne, zatrzymując się dopiero na tematach społecznych i kulturalnych. Nie ma co czytać, bo wiele tygodników tłucze bezmyślnie tematy zręcznie podrzucone im przez polityków. Kółko się zamyka. Jedyna Polityka zachowuje jako tako stoicki spokój, ma dużo do powiedzenia w sprawach pozapolitycznych, ale i politykę umie pokazać z ciekawej strony.
Na palcach jednej, no, obu rąk mógłbym pokazać znanych mi polityków, którzy mają coś mądrego i ciekawego powiedzenia o polskiej rzeczywistości – cała reszta to przykład beznadziejnej głupoty i prostactwa. Nie przekonuje mnie prof. Hartman, który nawołuje, by nie oddawać polityki w ręce mizerot, by angażować się w politykę i zacząć ją odbierać z rąk obecnej „klasy politycznej”. Myślę, że tu nie ma czego ratować. Dzisiaj polityk jest synonimem najgorszej, że tak powiem, kategorii zawodowej – ci światlejsi albo ją opuścili, albo nawet jeśli się do tego nie przyznają, opuszczą ją w najbliższym czasie.
Ale czy pisać trzeba tylko o polityce? No nie, oczywiście że nie, ale poruszanie innych tematów również bardzo szybko skutkuje politycznymi znacznikami. Przykładem niech będzie pyskówka w Poznaniu, jaką niektórzy lokalni politycy toczą wokół wdrażania systemu gospodarki odpadami. Tu też zaczyna brakować miejsca na otwartą i bezstronną debatę, bo nawet konferencje, na których pokazuje się różne strony zmian w ustawodawstwie, są uznawane za stronnicze.
Taaak, nastały ciężkie czasy dla tych, którzy chcą oddychać nieco innym powietrzem, niż tym zatrutym oparami smoleńskimi, ani podszytym strachem, że ktoś po kogoś przyjdzie. Nieważne już o której godzinie.
Inne tematy w dziale Polityka