Wsłuchiwałem się w polityczne komentarze dotyczące początków obrad Okrągłego Stołu i się rozczarowałem. Motywem przewodnim relacji telewizyjnych było powszechne narzekanie polityków na cała ideę porozumienia z 1989r. Żadnej poważnej refleksji. Popisy wielu polityków przed kamerami najwyraźniej były obliczone na osiągnięcie doraźnych interesów i profitów przedwyborczych. W imię zasady, że „ciemny lud" kupi wszystko.
Ewidentnie negatywnymi bohaterami byli politycy Solidarnej Polski, którzy – choćby w nazwie – odwołują się do idei Solidarności, ale idee te zakwestionowali w całości. Na Okrągłym Stole nie pozostawili suchej nitki. Narracja Solidarnej Polski jest taka: Okrągły Stół to samo zło, bo bezrobocie, bo brak dekomunizacji, bo bieda, bo to i tamto.
Mam wrażenie, że przez błędne pojmowanie idei Okrągłego Stołu politycy Solidarnej Polski dołączyli do grona tych polityków, którzy mają problem ze wskazaniem prawidłowej daty Powstania Warszawskiego albo nie wiedzą kiedy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Nie pamiętają, że Okrągły Stół był być może jedyną szansą na odsunięcie komunistów od władzy. Najwyraźniej nie pamiętają obaw Solidarności, wyrażanych do samego końca, że Okrągły Stół może być tylko przykrywką do jeszcze jednego zbrojnego wystąpienia komunistów przeciwko narodowi, że nawet jeśli Okrągły Stół zakończy się sukcesem dla demokratycznej opozycji, to jego ustalenia zostaną złamane przez PZPR i jej akolitów. Nie chcą pamiętać, że mieliśmy wówczas na terenie Polski tysiące żołnierzy „bratniej’ Armii Czerwonej, że Związek Sowiecki był cały czas jeszcze silnym tworem i mimo całej tej pierestrojki i głasnosti był zdolny do kontrreakcji, co pokazały walki na wyrywającej się do wolności Litwie czy pucz Janajewa parę lat później.
Gdyby pretensje polityków z SP dotyczyły procesu transformacji można by było z nimi dyskutować, ale jeśli ktoś wskazuje, że zło zrodziło się w jednym z najbardziej przełomowych momentów najnowszej historii Polski to ma kłopoty. Z pamięcią i emocjami. Myślę, że dużą część pretensji i zarzutów o "zmowie", zdradzie", "straconych szansach" itp. można odnosić do czasu już obradach Okrągłego Stołu, po wyborach 4 czerwca, a zwłaszcza po 1990r. kiedy rozwiązana została PZPR, jedna ze stron negocjacji. Obwinianie rozmów przy Stole jest kompletnie niezrozumiałe, by nie określić tego mocniejszymi słowami.
Idąc tropem rozmyślań polityków Solidarnej Polski można równie dobrze zakwestionować Porozumienia Sierpniowe 1980 i całą Solidarność – bo motorówka SB, bo agenci; wydarzenia w 1976, 1970, 1968, 1956 – bo zawsze coś się znajdzie; ba, nawet Powstanie Warszawskie – bo bezsensowne wytracenie polskiej krwi.
Od polityków oczekiwałbym, od tych z Solidarnej Polski zwłaszcza, by nie kwestionowali udziału Polski w zapoczątkowaniu procesu dekomunizacji całej Europy Środkowej. Od europosłów (takiego Ziobry czy Kurskiego) oczekiwałbym, by umieli dostrzec polski udział w początku integracji nowoczesnej Europy, by umieli głosić prawdę o tym, że droga do wolności Europy zaczęła się w Polsce.
Chyba, że są niemieckimi agentami i dla nich początek zmian w Europie to obalenie Muru Berlińskiego.
Inne tematy w dziale Polityka