Prawda stara jak świat mówi, że gdy w debacie brakuje argumentów zaczyna się agresja. Dotyczy to zarówno relacji międzyludzkich, gdzie spokojną rozmowę zastępują wrzask i zaciśnięte pięści., jak i spraw politycznych – choćby takich, z jakimi mamy do czynienia na Ukrainie.
Gdy władza polityczna nie daje sobie rady z argumentowaniem swych racji, gdy nie ma ochoty na stosowanie instrumentów politycznych, gdy zaczyna skupiać się na sobie, zaczyna wpierw grozić, podnosić głos, a w ostateczności wysyła zbrojne oddziały policji i wojsko.
Gdy w jakimkolwiek sporze politycznym padają strzały trzeba powiedzieć wyraźnie: nie ma żadnego uzasadnienia dla zabijania ludzi w imię obrony władzy politycznej i w imię jakiejkolwiek ideologii. W imię chorych ideologii w XIX w. amerykańscy żołdacy rozstrzeliwali niewinnych Indian w Minnesocie, nad Sand Creek i nad Wounded Knee, a sto lat później w Europie niemieckie czołgi Hitlera rozjeżdżały Polskę i inne kraje. W imię promocji swojej ideologii komuniści strzelali Polakom w tył głowy w Katyniu i innych sowieckich katowniach, a po wojnie katowali więźniów politycznych od Berlina po Kamczatkę; w imię walki z komunizmem zbrojni Pinocheta mordowali swych politycznych przeciwników w Chile.
Nie ma żadnych, nawet najbardziej "świętych" poglądów, idei i przekonań, czy to prawicowych, czy lewicowych, które uzasadniałyby zabijanie niewinnych ludzi. Dotyczy to w takim samym stopniu Pinocheta, Jaruzelskiego, jak i Janukowycza.
Inne tematy w dziale Polityka