"Papieska" okładka "wSieci". Fot. wSieci
"Papieska" okładka "wSieci". Fot. wSieci
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
211
BLOG

Politycy grają sobie papieżem

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Kanonizacja Jana Pawła II to wielkie święto katolickiego świata. Nie dziwi więc wielość inicjatyw modlitewnych, wspomnieniowych, publicystycznych, filmowych, kulturalnych poświęconych osobie świętego, które odbywają się w całej Polsce.

I tak jak w całej Polsce ludzie świętowali w spokojny i radosny sposób, tak najgorszy popis w tych dniach dali politycy. Wywąchali w kanonizacji okazję do prężenia swych muskułów i załatwiania swoich porachunków z ideowymi przeciwnikami.

Proszę mi wybaczyć, ale nie przekonują mnie dobre intencje, którymi podobno kierował się PSL zgłaszając w Sejmie projekt uchwały w związku z kanonizacją. Dobrze wiedzieli, jakie emocje wywołają zgłaszając takie projekt u progu kampanii wyborczej. I dobrze wiedzieli, że nie ma szans na spokojnie jej uchwalenie. Ale co tam, liczył się efekt. Uchwalona w atmosferze awantury uchwała będzie zapewne jednym z punktów PSL-owskiej kampanii wyborczej.

Żenująco wypadła lewica – zarówno ta obyczajowa, jak i ta polityczna. Kamil Sipowicz w jednym z TVN-owskich programów dotyczących kanonizacji papieża uparcie i bezsensownie przywoływał przykład afery wokół założyciela Legionu Chrystusa, jakby chciał powiązać te wydarzenia. Na nic zdawały się argumenty księdza Sowy, który przypominał, że w czasach papieża – Polaka prawdziwego oblicza Maciela Degollado nie znano…

Wścieklizny dostała lewica, ta spod znaku Europy Plus Twój Ruch i SLD – jakby nie pamiętała SLD-owskich umizgów do hierarchów Kościoła w czasach przygotowań do referendum unijnego, czy faktu jak ochoczo swego czasu wskakiwał do papamobile ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski, a dziś mentol polityczny Palikotowego porozumienia wyborczego – która dawał popis swym antyklerykalnym fobiom. Popisy Janusza Palikota i jego politycznych compadres, które może jeszcze dwa la temu miały walor świeżości, teraz zalatywały na odległość stęchlizną żenującej powtarzalności.

Niewolna od partykularnych zagrywek była też prawica. Przynajmniej ta gazetowa. Tygodnik „wSieci” ogłosił na swej okładce, że „Papież Polak byłby wściekły na III RP” ilustrując to zdjęciem, fotomontażem (?), papieża z zaciśniętą pięścią. Tak się składa, że papież żył przez 15 lat trwania III RP i jeśli miał pretensje to do poszczególnych decyzji polityków, jednocześnie ciesząc się darem wolności dla kraju. Bywał zawiedziony polskim rozumieniem wolności, ale do uczucia „wściekłości” było mu jednak daleko.

Inna gazeta, „Gazeta Polska” swą okładkę ozdobiła twierdzeniem „Ten papież nie bałby się smoleńskiego krzyża”. Wyszło poniekąd, że obecny się boi, skoro nie reaguje tak, jak chcieliby redaktorzy „GP”. A przynajmniej – czytaj w domyśle – nie jest taki fajny jak nasz.

Można by z prawicowymi harcownikami debatować długo, ale przywołam jedną opinię – osoby z ich środowiska, Marty Brzezińskiej-Waleszczyk z katolickiej „Frondy”: „Nie róbmy z papieża ikony jednego obozu, bo on świetnie dogadywał się zarówno z przedstawicielami Kościoła otwartego, jak i tradycjonalistami czy zwolennikami wizji oblężonej twierdzy” (Gazeta Wyborcza, 26-27 kwietnia 2014).

To czy jest uchwała sejmowa, czy by jej nie było; to jakie politycy lewicy i prawicy mają zdanie o papieżu nie ma znaczenia dla jego świętości. Świętości, którą katolicy rozumieją pewnie w sposób głęboki i szczególny, ale świętości, która przemawia również do ludzi spoza Kościoła.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo