Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
445
BLOG

"Plemiona"

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

Od czasu do czasu w polskiej debacie politycznej pojawiają się pojęcia „plemiona”, „walka plemion”. Służą one zazwyczaj do zobrazowania bezwzględnej walki politycznej pomiędzy stronnictwami politycznymi, a tym pojęciom towarzyszy niekiedy absurdalny apel o „wypalanie fajki pokoju”.

Nie bardzo wiem skąd się wzięła popularność tego określenia akurat w odniesieniu do bohaterów kłótni politycznych w Polsce. Ma ono bezwzględnie pejoratywny wydźwięk. Mogę jedynie domyślać się, że ma ono oznaczać bezwzględność i prymitywizm tej walki tak, jak prymitywne mają być plemiona podług mniemania tych, którzy tego określenia używają w takim kontekście.

Nie jest to ani specjalnie zgrabne, ani uczciwe. Według klasycznej definicji antropologicznej plemię to „forma organizacji społecznej, której podstawą jest grupa etniczna lub jej część, charakteryzująca się wspólnotą terytorium, struktury politycznej oraz etnonimu, będąca wyższą jednostką taksonomiczną od grupy krewniaczej czy lokalnej”. Popularna Wikipedia pisze, że to „grupa spokrewnionych rodów, wywodzących się od wspólnego przodka (w odróżnieniu od szczepu), zamieszkujących jeden obszar i połączonych wspólnymi związkami społecznymi oraz ekonomicznymi. Plemię ma świadomość bliskiego pokrewieństwa, posługuje się tym samym dialektem i jest połączone wyznawaniem tego samego kultu religijnego”.

Obraz zajadle skonfliktowanych „plemion” rysują w sposób głupawy niektórzy politycy i komentatorzy niemający o tym świecie żadnego pojęcia. Rozumiem, że obraz walczących plemion w licznych komentarzach pojawia się jako analogia do obrazów z filmów i popularnych książek przygodowych, w których głównym zajęciem plemion jest walka, zabijanie przeciwników, skalpowanie, kradzież koni i kobiet. Domyślam się, że tym komentatorom zapadły gdzieś tam w pamięci m.in. krwawe walki różnych plemion indiańskich z białymi osadnikami lub armią USA.

Zapewniam jednak, że krwawe wojny do przede wszystkim „dorobek” cywilizacji białego człowieka, która weszła do Ameryki i siała postrach „ogniem i mieczem”. Dopiero wtedy wielu plemionom pokazano „nowe” oblicze wojen – zmierzających do wyniszczenia. Dla wielu plemion indiańskich sprzed kontaktu z białym osadnictwem większym niekiedy honorem było pokonanie wroga poprzez dotknięcie specjalną lancą. Wcale nie zabicie! To była sztuka – dotknąć przeciwnika i ujść cało z pola bitwy!

Plemiona były i nadal są środowiskiem kultywowania pewnych tradycji, kultur plemiennych, wzmacniania i integrowania społeczności lokalnych. To w ramach plemion powstały przepiękne tradycje duchowe, przedmioty kultury materialnej, pieśni, opowieści. Każde z plemion ma swoje historie powstania świata i człowieka, niekiedy modyfikowane przez wpływy chrześcijaństwa, każde z nich ma swoją magię, swoje święte miejsca i ojczyznę.

Jak to się ma do owej „walki plemion” w Polsce? Owszem, polskie stronnictwa polityczne niekiedy prowadzą walkę w obronie swoich „świętych miejsc”, ale – mam takie przykre przekonanie – przede wszystkim skupiają się na bezpardonowej walce między sobą, atakują się chamskimi wyzwiskami. Mało tego, walka obywa się niekiedy wewnątrz stronnictw politycznych – bez względu czy chodzi o SLD, PO, PiS, PSL czy kogokolwiek innego. Nie trzeba przywoływać aż nadto licznych przykładów z polskiego życia politycznego.

Nie oburza mnie już to, co w polskiej polityce się dzieje i nie chce mi się przeciwko takim praktykom protestować. Uważam że to bez sensu. Kiedy czytam beznadziejne przyrównania do „walki plemion” to wiem, że mam do czynienia w kompletnymi dyletantami.

Zapewniam, że po wielu politykach i komentatorach już za parę lat nie pozostanie w społecznej świadomości nic godnego zapamiętania, w przeciwieństwie do żywych tradycji plemiennych, które – mimo wieków eksterminacji – przetrwały setki lat i znajdują z powodzeniem swe miejsce we współczesnym świecie.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo