Fot. Kadr. Okładka magazynu Cafe Sztok
Fot. Kadr. Okładka magazynu Cafe Sztok
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
206
BLOG

Grabaż 30 - Grabaż 50

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 5

„Grabaż” to nie tylko ksywka znanego polskiego artysty. To zjawisko w kulturze wychodzące daleko poza nazwy takich formacji jak Pidżama Porno czy Strachy Na Lachy, które są jego muzycznymi dziećmi i z którymi najbardziej jest kojarzony. To nie tylko lider takich historycznych grup jak Lavina Cox czy Ręce Do Góry, to Muzyk pisane przez duże M – człowiek, który dla polskiej muzyki zrobił bardzo dużo. Choć to „bardzo dużo” nie zawsze jest doceniane i dostrzegane.

Krzysztof Grabaż Grabowski to człowiek, który mimo wielkiego sukcesu – dziś też komercyjnego – pozostał sobą, człowiekiem skromnym i normalnym. To człowiek, który nie kłania się celebryckim modom i szołbiznesowym szaleństwom. Człowiek, który porusza się twardo po ziemi wiedząc, że sukces zawdzięcza swojej pracy, uporowi i brakowi chodzenia na skróty. To człowiek, który potrafi z wysoką gorączką wyjść na scenę, bo ma takie poczucie obowiązku; facet, który potrafi zrezygnować z gaży i grać koncert w Lesznie całkowicie charytatywnie, bo ma poczucie, że tak trzeba.

Grabaż to człowiek, który po latach ciężkiej pracy może dziś z ogromną satysfakcją powiedzieć, że spełniło się jego marzenie, by żyć muzyką i żyć z muzyki. Strachy Na Lachy i Pidżama Porno to marki najwyższej jakości, które budował Grabaż i jego kumple, którzy także, jak i on, pozostali ludźmi normalnymi.

Taaak, gdybym miał określić cechę charakterystyczną Grabaża jednym słowem, byłaby to właśnie „normalność”. Miałby Grabaż wszelkie powody popłynięcia w zarozumiałość i pychę – popularność i sławę, pisk najładniejszych dziewczyn w mieście, zazdrość facetów, wysoką rozpoznawalność i co tam jeszcze można sobie wyobrazić – a pozostał normalny. Każdy, kto choć trochę poprzebywał z tym człowiekiem zapewne to potwierdzi.

Normalność Grabaża wynika z innej cechy – albo jest jej uzupełnieniem – jaką jest bycie prawdziwym do bólu. Grabaż jest prawdziwy zarówno wtedy, gdy śpiewa „już tylko o Polsce i o złej miłości, złe piosenki o złym systemie”, ale i wtedy, gdy potrafi szydzić z siebie samego wyśpiewując „Zaś Grabaż to skończony matoł / On się skończył nim się zaczął…”.

Jest tak samo prawdziwy, gdy deklaruje „Mieszkam w teczce tekturowej / Jak mnie otworzysz to się dowiesz / Jak topi się w wymiotach gorzkie słowo patriota…, jak i wtedy, gdy twierdzi „Mam fatalne maniery / Koszmarne mam zwyczaje / Lecz kiedy grają tego kraju hymn / Ciągle jeszcze wstaję”,

Jest prawdziwie gorzki, gdy mówi „Hej dziewczęta i hej chłopcy / Kliknąć myszką - ma się wszystko/ W sumie jesteście mi obcy / Środkowy palec w oczy chłystkom / Nie możecie się zapalić / Nic nie wyczytam z waszych twarzy / Może pora się obrazić? / Jesteście gorsi niż wasi starzy”, jak prawdziwie potrafi być serdeczny, gdy śpiewa „Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi”.

Wywołuje dreszcze, gdy wykrzykuje „Śmierć moja zwabiła wiatr w niedomknięty słoik / Potem śmierć zasiała mak – wiatr się ukoił / Ten wiatr – on do kolan jej padł” i wywołuje wesołość, gdy mówi „Dzisiaj wieczorem / Ten wieczór będzie nasz / Polegniemy dziś z honorem / Bo tak zakłada plan / Podróże na chmurze / Chmura zabierze nas / Tam gdzie są nory chmurze / Gdzie mieszka wiatru wrak”.

To jeden z niewielu poetów, który potrafi kilkoma słowami zbudować wielki świat znaczeń, wyznań i poglądów. Wielu już o tym pisało, nie ma więc potrzeby, by o tym rozpisywać się w tym miejscu i w tej chwili.

Wielkość Grabaża polega na znakomitym wyczuciu muzyki. Myślę tu nie tylko o jego znakomitych wykonaniach „Zakazanych piosenek”, którym nadał walor niezwykłości, lekkości i świeżości oraz o „Autorze”, z których wykonanie np. „Murów” czy „Szklanej góry” doceniają nawet ci, którzy w zachwyty nad twórczością Grabaża nie popadają. Myślę także o znakomitych lekcjach muzyki w audycji pn. Grabaż Wieczorową Porą w nieistniejącej stacji Roxy. GWP to atlas muzyki świata. To jej słuchały setki, jeśli nie tysiące, słuchaczy we wtorkowe wieczory, to dzięki niej wielu z nas dowiedziało się o Sixto Rodriguezie, Mazzy Star, Kurcie Vile, czy Coeur de Pirates. Dzięki Grabażowi Wieczorową Porą poznaliśmy mnóstwo polskich wykonawców, to dzięki tej audycji zawiązało się wiele przyjaźni, które są odnawiane poprzez wspólne koncerty, spotkania i wyjazdy.

Artystyczną wielkość Grabaża potwierdził Paszport Polityki, a na każdym koncercie robią to setki i tysiące fanów. Wartość Grabaża próbują bezskuteczne co jakiś czas wykorzystać politycy próbując – przepraszam za porównanie – grzać się w jego cieple.

Jasne, są i tacy, którzy na Grabaża potrafią narzekać, krytykować za winy i grzechy, których nie popełnił. Wpisy takich małych ujadaczy można znaleźć w całym internecie. Krytykują go też niekiedy ci „wielcy”, którzy jeszcze niedawno obnosili się z nim po festiwalach, z dziś – tylko dlatego, że nie wpisał się w ich koncepcje – próbują go deklasować.

Żadne z tych świąt – Grabaż 30. i jego 50 urodziny –  nie jest dla nich, więc nie ma sensu poświęcać im więcej czasu.

***

Grono tych, którzy z Grabażem przez jego 30 lat artystycznej drogi współpracowali i nadal współpracują; grono tych, którzy zachwycali się i nadal zachwycają jego twórczością, którzy mu towarzyszyli i nadal towarzyszą na muzycznej i życiowej drodze sięga pewnie dziesiątków tysięcy. I stale się powiększa.

Jeśli więc wgłębicie się Państwo w życzenia napisane, spisane, opublikowane w tym numerze, zorientujecie się, że te kilkadziesiąt osób to zaledwie skromny ułamek tych wszystkich, którzy w dniu urodzin mieliby Grabażowi coś ciekawego do powiedzenia.

Próbowaliśmy na początku stosować klucz – tych, z którymi zaczynał, którzy pojawili się na kartach „Gościa”, najbardziej aktywnych czytelników naszego magazynu. I choć żaden z kluczy doboru autorów życzeń w tym specjalnym numerze „Cafe Sztok” nie został zastosowany w całości, to myślę, że możemy to grono potraktować jako bardzo reprezentatywne dla środowiska ludzi otaczających Grabaża i życzących mu najlepiej.

Do wielu osób nie udało się dotrzeć, były osoby, które przepraszały, że chcą życzenia w dniu urodzin składać mu osobiście, a nie poprzez gazetę, które nie mogły z innych – osobistych – względów przekazać życzeń poprzez Cafe Sztok. Wszystkich rozumiemy i mam przekonanie, że zrozumie ich ten sam zainteresowany – podwójny Jubilat, Krzysztof Grabaż Grabowski.

Jesteśmy magazynem, który pewnie jako ostatni celebruje świętowanie Grabaża 30, czyli jego muzycznej drogi, ale za to pierwszym, który zaczyna świętowanie Grabażowej 50. życia.

Pozwól, drogi Krzysztofie, że w imieniu wszystkich czytelników Cafe Sztok, przyjaciół z życia realnego i tego facebookowego, wypowiem Tobie gromkie „najlepszego!”. Panie Grabażu, bądź z nami jak najdłużej, bo my, sekta Twoich wyznawców, jak nazwał nas Muniek, jesteśmy z Tobą na dobre i na złe. Jesteśmy tymi, od których żądałeś braterstwa duszy.

Najlepszego!

 

 

 

 


Tekst ukazuje się w nr 5 magazynu Cafe Sztok

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura