fot. Krzysztof Mączkowski
fot. Krzysztof Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
1050
BLOG

Cały świat się chwali, a my...?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Podczas tegorocznych wakacji na kółkach przejechałem około trzech tysięcy kilometrów i przemierzyłem Polskę od jej najdalszych obszarów południowo-wschodnich po sam skraj na północnym zachodzie. Byłem i przejeżdżałem przez Beskid Niski, Góry Świętokrzyskie, Wyżynę Małopolską, niziny mazowieckie, Ziemię Łódzką, pojezierza wielkopolskie i zachodniopomorskie, Pobrzeże Szczecińskie, Wolin po Uznam.

Po raz kolejny przekonałem się jak pięknym krajem jest Polska i nie ma w tym stwierdzeniu nic czym można by nawiązać do politycznej debaty o „Polsce w ruinie” czy „Polsce w rozkwicie”. Po prostu widać przepiękne krajobrazy górskie, pojezierza, wielkie kompleksy leśne, malownicze doliny rzeczne, wspaniałe wysoczyzny, urokliwe jeziora, polany i wspaniałe polskie równiny.

Jednak takim zachwytom nad polską przyrodą towarzyszą mi niestety smutne refleksje o tym, jak to – i nie waham się użyć tego stwierdzenia – polskie bogactwo narodowe jest bezmyślnie niszczone. Swoimi zasobami przyrody chwalą się bogate Stany Zjednoczone Ameryki, przyroda jest elementem rządowej promocji bogatej Szwecji, Finlandii i Norwegii, a bogactwo przyrodnicze jest włączane do programów rozwoju gmin w niemieckich landach.

A w Polsce? A w Polsce głośne są te postawy, które w przyrodzie i jej ochronie widzą kłopoty i problemy, postawy wręcz antyprzyrodnicze. Charakterystyczny dla Polski chaos przestrzenny jest nie tylko kiczowaty, ale też bezpowrotnie tę przestrzeń niszczy. Zabudowywanie wybrzeża morskie w miejscowościach turystycznych, zabudowywanie urokliwych dolin rzecznych i obszarów na brzegach jezior to plaga dość powszechna. Zachwycamy się porządkiem po niemieckiej stronie granicy tuż po jej przejechaniu, a jednocześnie zgadzamy się na niszczenie krajobrazu po polskiej stronie – architekci, wykonawcy, deweloperzy, politycy, urzędnicy, opinia publiczna…

Zachwycamy się przepięknymi, folderowymi wręcz, alejami przy drogach w Toskanii, a jednocześnie nie umiemy docenić alei przydrożnych w Polsce. Pełnią one – poza walorami widokowymi – bardzo ważne funkcje: stabilizują stosunki wodne w regionie, ograniczają stepowienie pól i chronią drogi przed zaśnieżeniem. W Polsce są one jednak powszechnie wskazywane – za podszeptami durnych dziennikarzy – jako przyczyna kolizji drogowych. Gdy słucham takich głosów za wycinką drzew przy drogach, to mam wrażenie, jakby w Polsce drzewa wyskakiwały na drogi tuż przed samochody i napadały na kierowców. A powody kolizji z drzewami są prozaicznie prostsze: to pijani  i rozwydrzeni kierowcy. Z Hołowczycem włącznie.

Poszukujemy czystych jezior i plaż do wypoczynku, a gdy już je znajdziemy potrafimy takie miejsce zmienić w wielki śmietnik. Szukamy cichych jezior, a gdy je znajdziemy ciągniemy za sobą głośne motorówki i ślizgacze i urządzamy tam głośne wyścigi i popisy. Szukamy ciszy w lasach, a gdy ją znajdziemy zagłuszamy ją głośną muzyką i wrzaskami.

Zazdrościmy Zachodowi jego bogactwa i poziomu rozwoju. Zobaczmy, że to bogactwo Zachód zawdzięcza również zasobom przyrody. I że potrafi je docenić.

A w Polsce czasami się słyszy, że sieć Natura 2000 „zagraża rozwojowi gmin” i że „nadmierne wymogi ochrony środowiska” uniemożliwiają prowadzenie inwestycji; że wpierw powinniśmy – jak Zachód – zainwestować, a potem zabrać się za ochronę przyrody. Wielu decydentom nie chce się zrozumieć, że ochrona przyrody jest jak najbardziej elementem rozwoju gmin. Owszem, niekiedy utrudnia, ale w zdecydowanej większości ten rozwój modyfikuje dając zasoby do rozwoju innych, pozaprzemysłowych, branż.

Pierwszą zorganizowaną, poza organizacjami ekologicznymi, siłą społeczną, która doceniła znaczenie ochrony środowiska dla rozwoju gmin były ruchy miejskie. Wzrastające w siłę stowarzyszenia tzw. aktywistów miejskich dostrzegły wartość miejskich parków, zadrzewieni, jezior, stawów i rzek płynących po miastach.

Takie miejskie pospolite ruszenie proekologiczne przydałoby się na obszarach pozamiejskich, które są w wielu wypadkach traktowane jako sypialnie dla dużych metropolii, a jednocześnie są ofiarami niekontrolowanej i chaotycznej zabudowy. I niszczeją, na własne życzenie swych mieszkańców.

Powtórzę: Polska to piękny kraj. Teraz rzecz w tym, by to piękno uratować. Czasami przed nami samymi. Dla przyszłych pokoleń. Polską przyrodę trzeba chronić na równi z polską pamięcią historyczną, na równi z polskimi zabytkami, kościołami, zamkami i pałacami. Nawołuję do stworzenia polskiego patriotyzmu ekologicznego!

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo