fot. Krzysztof Mączkowski
fot. Krzysztof Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
486
BLOG

Wiercenie Ziemi

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 2

Światowa opinia publiczna interesująca się nauką zdaje się zachłysnąć informacjami o kolejnej próbie wiercenia skorupy ziemskiej na dnie Oceanu Indyjskiego. Jak czytamy, m.in. w Gazecie Wyborczej, celem jest Brzeg Atlantydy, w najcieńszym miejscu – gdzie jej grubość nie przekracza 5 km.

Naukowcy chcą się dostać do tzw. nieciągłości Mohorovicia, zwanej też po prostu Moho. To strefa graniczna pomiędzy skorupą a płaszczem ziemskim. Odkrył ją na początku XX w. chorwacki badacz Andrija Mohorović, kiedy zauważył, że na pewnych głębokościach fale sejsmiczne nagle zmieniają prędkość”.

Celem ekspedycji jest zorientowanie się „czy pod dnem oceanu Moho rzeczywiście stanowi granicę pomiędzy skorupą a płaszczem Ziemi. Ich zdaniem być może ta strefa jest czymś więcej – np. najniższą granicą, do której przez pęknięcia w skorupie spływa woda morska[…] Poza tym pod wpływem wody morskiej w skałach wydzielają się wodór i metan, które oddychające beztlenowo mikroby mogą wykorzystać jako paliwo. Uczeni są ciekawi, do jakiej głębokości ziemska litosfera jest ‘zainfekowana’ życiem. Bo dziś wiemy, że martwe z pozoru skały ta naprawdę żyją” (Gazeta Wyborcza, 9 grudnia 2015).

Z naukowego punktu widzenia takie działania są naturalną konsekwencją – poznajemy rośliny i świat zwierzęcy, poznajemy przestworza i kosmos, nic więc dziwnego, że naukowcy chcą odbyć „podróż w głąb Ziemi”, co jest zresztą marzeniem ludzkości mniej więcej od czasów Juliusa Verne’a.

Na tle wielkich wyzwań, nadziei i marzeń ludzkości moje wątpliwości zostaną zapewne zaliczone do przejawów dziwactwa, ale jednak przyjmuję wieści o tej ekspedycji z pewnym niepokojem. Obawiam się, niestety, że dobrym intencjom towarzyszącym tej ekspedycji będą też towarzyszyły intencje złe.

Historia ludzkości pokazuje jednoznacznie: za człowiekiem idzie zniszczenie. Nie mam wątpliwości, że dane naukowe pozyskane w trakcie tej ekspedycji będą cenne dla polityków i chciwych koncernów, które będą chciały je wykorzystać do swojej działalności. Poznając skorupę ziemską dowiemy się o nowych pierwiastkach, o nowych minerałach, a może o nowych złożach tego co na Ziemi już znamy. To samo dotyczy topniejącej Arktyki. Krótko mówiąc: nowo poznane obszary ludzkość podda kolonizacji i chciwej eksploatacji.

Ludzkość nie szanująca zasobów wody i powietrza, degradująca lasy, pozbywająca się toksycznych odpadów na dnie oceanów będzie także dewastować nowo odkryte miejsca. I nieważne w tej chwili, czy będą to miejsca drapieżnego pozyskiwania złóż czy miejsca składowania nieczystości – istnieje wielkie ryzyko, że wyniki tych badań zostaną wykorzystane w złej sprawie.

Nie jest to głos przeciwko poznawaniu nowych obszarów i badaniom, ale refleksją o złych intencjach złych ludzi…

Światowa opinia publiczna interesująca się nauką zdaje się zachłysnąć informacjami o kolejnej próbie wiercenia skorupy ziemskiej na dnie Oceanu Indyjskiego. Jak czytamy, m.in. w Gazecie Wyborczej, celem jest Brzeg Atlantydy, w najcieńszym miejscu – gdzie jej grubość nie przekracza 5 km.

Naukowcy chcą się dostać do tzw. nieciągłości Mohorovicia, zwanej też po prostu Moho. To strefa graniczna pomiędzy skorupą a płaszczem ziemskim. Odkrył ją na początku XX w. chorwacki badacz Andrija Mohorović, kiedy zauważył, że na pewnych głębokościach fale sejsmiczne nagle zmieniają prędkość”.

Celem ekspedycji jest zorientowanie się „czy pod dnem oceanu Moho rzeczywiście stanowi granicę pomiędzy skorupą a płaszczem Ziemi. Ich zdaniem być może ta strefa jest czymś więcej – np. najniższą granicą, do której przez pęknięcia w skorupie spływa woda morska[…] Poza tym pod wpływem wody morskiej w skałach wydzielają się wodór i metan, które oddychające beztlenowo mikroby mogą wykorzystać jako paliwo. Uczeni są ciekawi, do jakiej głębokości ziemska litosfera jest ‘zainfekowana’ życiem. Bo dziś wiemy, że martwe z pozoru skały ta naprawdę żyją” (Gazeta Wyborcza, 9 grudnia 2015).

Z naukowego punktu widzenia takie działania są naturalną konsekwencją – poznajemy rośliny i świat zwierzęcy, poznajemy przestworza i kosmos, nic więc dziwnego, że naukowcy chcą odbyć „podróż w głąb Ziemi”, co jest zresztą marzeniem ludzkości mniej więcej od czasów Juliusa Verne’a.

Na tle wielkich wyzwań, nadziei i marzeń ludzkości moje wątpliwości zostaną zapewne zaliczone do przejawów dziwactwa, ale jednak przyjmuję wieści o tej ekspedycji z pewnym niepokojem. Obawiam się, niestety, że dobrym intencjom towarzyszącym tej ekspedycji będą też towarzyszyły intencje złe.

Historia ludzkości pokazuje jednoznacznie: za człowiekiem idzie zniszczenie. Nie mam wątpliwości, że dane naukowe pozyskane w trakcie tej ekspedycji będą cenne dla polityków i chciwych koncernów, które będą chciały je wykorzystać do swojej działalności. Poznając skorupę ziemską dowiemy się o nowych pierwiastkach, o nowych minerałach, a może o nowych złożach tego co na Ziemi już znamy. To samo dotyczy topniejącej Arktyki. Krótko mówiąc: nowo poznane obszary ludzkość podda kolonizacji i chciwej eksploatacji.

Ludzkość nie szanująca zasobów wody i powietrza, degradująca lasy, pozbywająca się toksycznych odpadów na dnie oceanów będzie także dewastować nowo odkryte miejsca. I nieważne w tej chwili, czy będą to miejsca drapieżnego pozyskiwania złóż czy miejsca składowania nieczystości – istnieje wielkie ryzyko, że wyniki tych badań zostaną wykorzystane w złej sprawie.

Nie jest to głos przeciwko poznawaniu nowych obszarów i badaniom, ale refleksją o złych intencjach złych ludzi…

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka