Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
418
BLOG

Gdy Kaczyński gada Trumpem, a Trump Kaczyńskim

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dziwi mnie ta wielka miłość polskiej prawicy do Donalda Trumpa, nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. A może „dziwiła”, bo coraz bardziej rozumiem tę miłość. Na początek kilka cytatów…


My, obywatele Polski, łączymy się dziś w wielkim narodowym dziele odbudowy naszego kraju i przywracania związanych z Polską obietnic wszystkim jej mieszkańcom.


Razem wyznaczymy kurs Polsce na wiele kolejnych lat. Czekają nas wyzwania, będziemy zmagać się z przeciwnościami, lecz dokonamy tego. […]


Aż nazbyt długo niewielka grupa w stolicy kraju zbierała owoce władzy, podczas gdy naród ponosił koszty. Warszawa kwitła, jednak obywatele nie mieli udziału w tym bogactwie. Politycy się bogacili, tymczasem likwidowano stanowiska pracy i zamykano fabryki. Elity dbały o siebie, ale nie o obywateli. Ich zwycięstwa nie były waszymi zwycięstwami. Ich triumfy nie były waszymi triumfami. Podczas gdy oni w stolicy kraju mieli powody do radości, rodziny w całej Polsce z trudem wiążące koniec z końcem nie miały ku temu najmniejszych przesłanek. […]


To wasz dzień. To wasze święto. A Polska jest waszą ojczyzną. Naprawdę ważne jest nie to, która partia kontroluje rząd, ale to, czy rząd jest kontrolowany przez naród. […]


U podstaw tego ruchu leży niezłomne przekonanie, że kraj istnieje po to, by służyć obywatelom. Polacy chcą, by ich dzieci chodziły do dobrych szkół, chcą mieszkać w bezpiecznych dzielnicach i mieć dobrą pracę. To sprawiedliwe i rozsądne żądania prawych ludzi i prawego społeczeństwa.


Zbyt wielu jednak naszych obywateli doświadcza zgoła innej rzeczywistości: matki i dzieci żyją w pułapce biedy w zapuszczonych dzielnicach miast; rozrzucone po całym kraju zrujnowane fabryki przywodzą na myśl nagrobki; choć system oświaty nie narzeka na brak pieniędzy, to nasza wspaniała młodzież wychodzi ze szkół niedouczona; przestępczość, gangi i narkotyki zabrały zbyt wiele istnień ludzkich i pozbawiły nasz kraj potencjału, który nigdy nie miał szansy dojść do głosu.


Ale to niszczenie Polski kończy się tu i teraz. […]


Wydawaliśmy biliony złotych za granicą, podczas gdy infrastruktura w Polsce popadała w ruinę. Pomagaliśmy się bogacić koncernom, natomiast bogactwo, siła i pewność siebie Polski rozpłynęły się we mgle. […]


Przy każdej decyzji, czy dotyczyć ona będzie handlu, podatków, imigracji czy kwestii zagranicznych, będziemy brać pod uwagę korzyści dla polskich pracowników i polskich rodzin. Musimy chronić nasze granice przed niszczącymi skutkami działań innych krajów, które podrabiają nasze produkty, podkradają nam firmy i niszczą nasze miejsca pracy. […]


Będziemy zabiegać o przyjaźń i życzliwość narodów świata, kierując się jednak przekonaniem, że prawem każdego narodu jest stawiać własne interesy na pierwszym miejscu. Nie próbujemy narzucać innym naszego stylu życia, lecz staramy się raczej być dla nich wzorem. Niech nasz przykład zaraża innych. […]


Fundamentem naszej polityki będzie całkowita wierność Polsce, a poprzez lojalność wobec kraju ponownie odkryjemy lojalność wobec siebie nawzajem. Kiedy otwiera się serce na patriotyzm, nie ma w nim miejsca na uprzedzenia. […]


Wyzbądźmy się strachu. Jesteśmy dobrze chronieni i zawsze tak będzie. Chronią nas mężczyźni i kobiety służący w naszych siłach zbrojnych, w policji i innych służbach. A co najważniejsze, czuwa nad nami Bóg. […]


I niezależnie od tego, czy dziecko rodzi się w centrum Wrocławia, czy na smaganych wiatrem równinach Mazowsza, spogląda na to samo nocne niebo, serce wypełniają mu takie same marzenia i jest powoływane do życia przez tego samego wszechmogącego Stwórcę.


Zatem Polacy w każdym mieście, czy położonym bliżej czy dalej, małym lub dużym, zamieszkujący połacie kraju od gór morza, niech wszyscy usłyszą te słowa – już nigdy więcej nie będziecie ignorowani. […]


Razem ponownie uczynimy Polskę silną. Sprawimy, że znów będzie zamożna. Uczynimy Polskę na powrót dumną i bezpieczną. I razem sprawimy, że Polska znowu będzie wielka. […]


***


Czas przyznać się do pewnej zamierzonej manipulacji. Przedstawiony powyżej materiał to nic innego, jak fragmenty przemówienia inauguracyjne 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda J. Trumpa wygłoszone 20 stycznia 2017 r. w Waszyngtonie, choć z lekko zmienionym tekstem.


Manipulacja polega na tym, że wszędzie tam, gdzie pierwotnie pojawiała się „Ameryka” tu została zastąpiona „Polską”, a Amerykanie Polakami. Nazwy miast i rejonów geograficznych USA zostały zastąpione polskimi itp. Krótko mówiąc, przemówieniu Trumpa nadałem polski sznyt. Co to oznacza?


Że język polityków na całym świecie jest podobny, a podobnych polityków – prawie identyczny. Nieważne czy wygłaszany na Wiejskiej w Warszawie, czy u stóp Kapitolu w Waszyngtonie.


To też oznacza, że polityka stała się produktem tak globalnym jak – nie ujmując – Coca Cola, Adidas czy McDonald’s. Nie liczy się treść, a ładne opakowanie. A troska o współobywateli, narzekanie na elity, wiara w wielkość narodu i zapewnienia, że „uczynimy kraj znów wielkim” zawsze brzmią dobrze: czy pod Biało-Czerwoną, Gwiazdami i Pasami, Czerwono-Biało-Zieloną lub Niebiesko-Biało-Czerwoną.


Ale warto w tym miejscu przypomnieć sobie jedną z zasad polityki zagranicznej, że to co jest dobre dla obcego kraju, niekoniecznie musi być dobre dla nas. I nawet jeśli słusznie wykluczamy, że kiedyś USA mogłyby wystąpić przeciwko Polsce, to scenariusz, że w rozmowach z innymi mocarstwami o nas po prostu zapomną jest najzwyczajniej możliwy. A wtedy na prawicowe głosy zawiedzionej miłości do administracji Trumpa będzie już za późno.


 


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka