Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
193
BLOG

Klimatyczna czara goryczy

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Nie jestem „wyznawcą kościoła klimatycznego”, więc felieton Roberta Gwiazdowskiego teoretycznie nie do mnie jest adresowany, jednak trudno zmilczeć dziwadła człowieka skądinąd inteligentnego, który na jedne głupoty odpowiada innymi głupotami.


Rzecz dotyczy komentarza profesora Gwiazdowskiego, który w „Rzeczpospolitej” (22 listopada 2017) poinformował, że ktoś gdzieś – podobno w The Independent – ogłosił (cytat za profesorem), że „być może coś tam grzeje lód na Antarktydzie od dołu”. Już sama wiara w to, że ktoś mógł co takiego powiedzieć na poważnie, zakrawa na .. żart.


Profesor jednocześnie zestawił w jednym rzędzie zestawił miłośników brukowców, płaskoziemian, antyszczepionkowców i zwolenników „kościoła klimatycznego” w jedno. Spoko, jego felietonistyczna fantazja. Jednak do grona miłośników „kościoła klimatycznego” wrzucił wszystkich tych, którzy człowiekowi przypisują znaczną rolę człowieka w gwałtownych zmianach klimatycznych – słusznie i niesłusznie – nie bacząc na to, jak jest naprawdę, nie uznając niuansów, jakie w światowej debacie na ten temat się pojawiają.


Nie chce się profesorowi dociekać, że są generalnie dwa punkty widzenia – jeden mówiący o tym, że mamy do czynienia z kilkudziesięcioprocentowym udziałem człowieka w zmianach klimatu (najbardziej kwestionowany i kontrowersyjny), ale i drugi – że człowiek tylko w 2 do 5 procentach ma w tym swój udział. Są to jednak decydujące procenty, które przeważają „klimatyczną czarę goryczy”.


Innymi słowy, natura – emitująca np. CO2 z wybuchów wulkanów, naturalnych emisji z innych miejsc – poradziłaby sobie sama ze zmianami klimatu, ale człowiek w tych umownych 5 procentach przekracza granicę samooczyszczenia planety. To by oznaczało, że człowiek ma jednak mocny udział w tym, że zmiany klimatu i zanieczyszczenie Ziemi postępują.


Osobiście jestem ostrożny wobec ekstremalnych opinii z jednej i drugiej strony – z wielką ostrożnością podchodzę do opinii, że „na pewno człowiek jest wszystkiemu winny” albo że „na pewno człowiek niczego złego nie robi” – ale nie wydaje mi się, by sensownym było kwestionowanie głosów „umiarkowanych naukowców”, którzy przestrzegają, że coś złego w klimacie na świecie się dzieje.


Sprawy klimatu stały się – jak wiele zagadnień – elementami sporów ideologicznych, przez co rozwija się, owszem, żywiołowa publicystyka, kpiarstwo i szydera, ale cierpi nauka i zdrowy rozsądek. I pokora.


Nie trzeba być znawcą tematu, by zorientować się, że takie anomalia jak silne wiatry, orkany i huragany, które przez ostatnie lata dewastują różne części Polski, to jednak pewna nowość; że zjawisko kiedyś nazwane „wodą stuletnią” pojawia się co dekadę; że ciepłe zimy i chłodne lata to także powód do myślenia co się dzieje w środowisku.


Zachęcam więc do większej pokory. Wszystkich, również profesora Gwiazdowskiego. I do miarkowania swoich szyderczych poglądów. Zapewniam, że pierwsza większa wichura lub większa powódź, która dotknie jednego czy drugiego szydercę – czego oczywiście nie życzę – potrafi zwiększyć pokorę…


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo