Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
679
BLOG

Komuniści dobrzy, komuniści źli...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 31
Tygodnik Solidarność w jednym z ostatnich numerów z 2018 r. dużo miejsca poświęcił „dzieciom Jaruzelskiego”, czyli tym, którzy – bądź ich rodzice – zaczynali swe kariery jeszcze w PRL, a dziś odnaleźli się na europejskich salonach, prowadząc wystawne życie w świecie międzynarodowej polityki.


Dostało się m.in. Danucie Hubner (ona w PZPR, ojciec w UBP w Nisku), Dariuszowi Rosatiemu (absolwent SGPiS w PRL, członek PZPR), Tadeuszowi Zwiefce (b. prezenter poznańskiej TVP, członek PZPR). Nie jest to pierwsza publikacja tego rodzaju. „Słynne” Resortowe dzieci i inne podobne książki takie próby naświetlania przeszłości drażliwych dla prawicy postaci podjęły znacznie wcześniej.

Takich „drażliwych ludzi” jest więcej – wszak to pokolenie, które u progu III RP wchodziło w sile wieku, a więc i w sile zaangażowania politycznego. Ja sam pamiętam PZPRowskie afiliacje takich osób jak Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller, Jacek Piechota, Aleksander Kwaśniewski, ale też pamiętam PZPRowskie zaangażowanie Wojciecha Reszczyńskiego, Marka Króla. Tych dwóch ostatnich od tych pierwszych różni to, że – choć wcześniej miłośnicy PRL – zyskali przychylność współczesnej prawicy, a „bohaterowie” z Tysola i trójka wymienionych przeze mnie – nie.

Nie ma „źródłowych” różnic między Cimoszewiczem a Królem. Obaj działali z PZPR, obaj wnieśli dla Partii swe serce, umysły i pragnienia. Tego drugiego władza hołubi, tego pierwszego nie. Tym pierwszym prawica nie pozwoliła zmienić poglądów, tym drugim tak. Ci pierwsi muszą się tłumaczyć nie tylko ze swoich życiorysów, bo sięga się po przeszłość ich rodziców; ci drudzy nie, bo są „wiarogodni”.

Ja tego nie kupuję. Tak samo drażni mnie stojący po stronie KOD pułkownik Mazguła umniejszający rangę „ścieżek zdrowia”, w których milicjanci katowali złapanych podczas manifestacji opozycjonistów, jak i będący po stronie PiS prokurator Piotrowicz, wykrzykujący dziś „demokracja!” na sejmowej mównicy, który w PRL wsadzał do więzień działaczy „Solidarności”. Dlaczego więc, i w czym, Piotrowicz jest lepszy od Mazguły? Wsadził do więzienia mniej niż pobił Mazguła?

PiS byłby dzisiaj w swoim antykomuniźmie bardziej wiarygodny, gdyby stosował taką samą miarę oceny do wszystkich PZPRowskich „komunistów”. Obecny antykomunizm to taka ideologia bez komunistów. Komuniści, ci prawdziwi, są dziś na marginesie polityki, a reszta –„nawrócona na demokrację” – znalazła swoje miejsce w nowych warunkach polskiej polityki, właściwie wszędzie od PO po PiS.

Kto więc dziś jest antykomunistą?



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka