kokos26 kokos26
793
BLOG

Wszyscy ludzie prezydenta

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 16

 W normalnym kraju Komorowski nie miałby szans na karierę (…)Komorowski jest człowiekiem jednej strony – najlepszym przykładem jest to, że wezwał podobnie jak Donald Tusk do bojkotu referendum w Warszawie. Do tego dochodzą jego dziwne związki z ludźmi związanymi ze służbami

Te słowa Jarosława Kaczyńskiego wywołały burzę w tak zwanych zaprzyjaźnionych mediach i choć są one w stu procentach prawdziwe to jednak wiadomo, że w domu wisielca nie należy mówić o sznurze. W rolę adwokata głowy państwa wcielił się natychmiast prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, który w otoczeniu wspierających Komorowskiego medialnych klakierów z Czerskiej i Wiertniczej nazwał słowa prezesa PiS:

„obrzydliwą insynuacją”, dodając, że

 - Gdyby obowiązywał Kodeks Boziewicza, to należałoby za coś takiego posłać sekundantów

Oto, czym jest dzisiejsza Polska. O kodeksie honorowym Boziewicza z 1919 roku mówi stary komuch i polityk, który może być wzorcem z Sevres, jeżeli chodzi o zakłamanie, służalczość, karierowiczostwo i brak jakichkolwiek zdolności honorowych.

Wracając do słów prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zajmiemy się tylko „dziwnymi związkami”, do których nie można przecież zaliczyć związku małżeńskiego pana prezydenta, dzięki któremu otrzymał on w posagu od swojej obecnej żony teściów, pracowników komunistycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a później MSW z „dziwnym” galimatiasem nazwisk, począwszy od Dembowska poprzez Dziadzia Deptuła i Rojer.

Pozostawiając na boku związki rodzinne, zapytajmy.

Czy insynuacją jest to, że jedynym posłem PO, który wraz z komuchami z SLD głosował przeciwko rozwiązaniu WSI, czyli „długiego ramienia Moskwy”, służby specjalnej stworzonej w Polsce Ludowej przez sowietów i im służącej był właśnie Komorowski?

Czy insynuacją jest to, że szkolony przez GRU były szef WSI, gen Marek Dukaczewski kibicował kandydatowi na prezydenta Komorowskiemu obiecując otworzyć butelkę szampana po jego zwycięstwie?  

Teraz przyjrzyjmy się bliżej otoczeniu obecnego prezydenta.

Generał Stanisław Koziej to uczestnik zabezpieczanego przez GRU kursu Sztabu Generalnego ZSRS, członek egzekutywy PZPR i były oficer I-go Zarządu Sztabu Generalnego, który w latach 1978–1981 uczestniczył w opracowaniach planu ataku wojsk Układu Warszawskiego na Europę Zachodnią.

Prezydencki doradca prof. Roman Kuźniar to były członek PZPR odznaczony w stanie wojennym oraz zarejestrowany pod numerem 16645 kontakt operacyjny komunistycznego wywiadu o pseudonimie „Uniw”, znany z prorosyjskiego nastawienia.

Przypomnijmy, że inny pracownik BBN, wiceszef Biura Zdzisław Lachowski był kontaktem operacyjnym komunistycznych służb o pseudonimie „Zelwer”. Nie zapominajmy, że na początku swojego urzędowania Komorowski zaprosił do swojego pałacu, jako doradcę, komunistycznego dyktatora, zdrajcę i renegata Jaruzelskiego, agenta informacji wojskowej o pseudonimie „Wolski”.

Jednak, aby lepiej zrozumieć klucz, według którego Bronisław Komorowski kompletował swoje najbliższe otoczenie, łącznie z przygarnianiem już dawno odrzuconych przez społeczeństwo w demokratycznych wyborach, polityków Unii Wolności, musielibyśmy wrócić do początków lat 80-tych.

Obecny prezydent musiałby szczerze Polakom odpowiedzieć, czy w 1982 roku podczas internowania w wojskowym ośrodku wypoczynkowym w Jaworzu, gdzie nie było krat oraz zamykanych drzwi do pokojów, poznał bliżej stomatologa leczącego internowanych, współpracownika WSI o pseudonimie „Tomaszewski”?

Polacy zaś, tym razem już sami, muszą sobie przypomnieć, jak błyskawicznie i w nieludzki , niegodny przyzwoitego człowieka sposób Komorowski wtargnął po 10 kwietnia 2010 roku do kancelarii zamordowanego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego by położyć łapę na kompromitującym go, jak twierdza wtajemniczeni, aneksie do raportu o likwidacji WSI, o którym od tamtego czasu „wiodący” dziennikarze milczą.   

I na koniec słowo do towarzysza Tomasza Nałęcza. Gdyby dzisiaj w Polsce rzeczywiście obowiązywał Kodeks Boziewicza to szanowny prezydencki doradca nocami miotałby się ze strachu w mokrej pościeli, a za dnia barykadowałby drzwi, aby uniknąć bezpośredniego kontaktu z sekundantami.

Parafrazując zaś słowa Jarosława Kaczyńskiego:

W normalnym kraju Komorowski, Nałęcz, Kuźniar, Koziej i wielu wielu innych nie miałoby żadnych szans na karierę i jest to oczywista oczywistość

Musimy zrozumieć, że dzisiejsi obrońcy Komorowskiego, podobnie jak ci, którzy wspierali Sikorskiego po jego wasalnym przemówieniu w Berlinie, nie tyle stawali i stają po stronie tych osób, ale bronią sterującego Polska kondominium, o którym mówił kiedyś Jarosław Kaczyński, za co spotkał się z identyczną jak dziś nagonką.

Przypominam.

W domu wisielca nie mówi się o sznurze

Tekst ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta

Od dziś w sprzedaży nowy numer tygodnika Polska Niepodległa

 

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka