konglomeratka konglomeratka
306
BLOG

Chorzy, głupsi, zagubieni

konglomeratka konglomeratka Społeczeństwo Obserwuj notkę 8
Badania pokazują, że młodzież - czyli nasza przyszłość - jest coraz słabsza psychicznie i fizycznie, mniej bystra i coraz bardziej nieporadna życiowo. Dlaczego? I co możemy zrobić, żeby to zmienić?

Na to co się dzieje w polityce brak słów, toteż nie będę o tym pisać. Moją głowę zaprząta ostatnio inna cenna, jeśli nie najważniejsza problematyka – co się dzieje z naszymi dziećmi, że tak potwornie głupieją. Jak zatem w dalszej perspektywie będą wyglądały polskie elity? Czy zdołamy wykształcić wystarczającą ilość inżynierów, by obsługiwały te zaawansowane technologie, które ze wszystkich stron nas otaczają? Czy w ogóle uda nam się ocalić dzieci i młodzież przed totalnym ogłupieniem?

Jak czytam w kilku miejscach, a przytaczam za serwisem samorządowym PAP z 5 grudnia bieżącego roku: “We wszystkich trzech obszarach objętych międzynarodowym badaniem PISA 2022 wyniki polskich piętnastolatków są powyżej średniej dla krajów OECD oraz powyżej średniej uzyskanej przez uczniów z UE. Jednocześnie są one niższe niż w poprzedniej edycji badania. Przyczyn słabszych wyników MEiN upatruje w pandemii, a nowa większość sejmowa w reformach edukacyjnych PiS.”

Pandemia zmieniła bardzo wiele. Jak czytamy na stronach Państwowego Instytutu Badawczego NASK, gdzie zamieszczono raport „Nastolatki 3.0”, w którym opisane są zachowania młodzieży w Internecie: „Rok 2020 był wyjątkowy pod względem zmian w zakresie rewolucji cyfrowej. Praktycznie z dnia na dzień internetowe aktywności stały się w wielu przypadkach jedyną efektywną i bezpieczną formą realizacji obowiązków, zaspokajania potrzeb czy nawiązywania i podtrzymywania relacji.”

Dane dotyczące czasu spędzanego on-line są alarmujące. Raport sporządzony został i opublikowany w roku 2021, a czas spędzany przez dzieci on-line się wydłuża. Jeszcze w roku 2014 przy okazji poprzedniego badania PISA wydawało się, że Internet może mieć dobroczynne skutki, zwłaszcza dostęp do maila i do baz wiedzy, ale nawet wówczas zauważono już, że „Najlepsze wyniki uzyskują uczniowie, którzy korzystają z Internetu od dwóch do czterech godzin dziennie; ci, którzy korzystają z sieci więcej lub mniej mają gorsze wyniki”. Nie było wtedy mowy o grach, a raczej o używaniu głównie maila i wyszukiwania informacji w sieci.

Warto zwrócić uwagę na to, że już w raporcie PISA z 2014 roku w badaniach wyszło, że 69 % uczniów z Internetu korzysta w telefonie. To już prawie dziesięć lat temu, teraz ten odsetek jest zapewne bliski stu procent. To że jesteśmy - jeszcze! - powyżej średniej unijnej, to żadna pociecha. To tylko kwestia czasu, kiedy do niej zejdziemy. Równamy w dół. Pandemia zrobiła swoje, bo faktem jest, że zaburzenie cyklu edukacyjnego i rozwojowego, poprzez odizolowanie od rówieśników i nauczycieli ma katastrofalne skutki dla poziomu wiedzy i dojrzałości emocjonalnej dzieci, a posadzenie ich wszystkich przed ekranami dołożyło swoje także ich zdrowiu fizycznemu.

Ale jest jeszcze jeden potężny problem, którego nie da się ponoć rozwiązać przy pomocy dostępnych narzędzi prawnych. Tak przynajmniej wygląda to w oczach nauczycieli i administracji szkół, bo nie ma przepisów, które umożliwiałyby działanie w granicach prawa. Cóż, czasem rozsądek i działanie na chłopski rozum, powinny brać górę nad przepisami prawa, które jak w przypadku urodzonych w bólu i po wielu latach regulacjach unijnych dotyczących sztucznej inteligencji, już w momencie opublikowania były nieaktualne i nieprzystające do stanu jej rozwoju. Przepisy nie nadążają za rzeczywistością. I co, regulacje wystarczą? Czy sam papier i przepis wystarczą, żeby coś zmienić? Potrzeba też po prostu woli, a o to też coraz trudniej, gdy odwoływanie się do zdrowego rozsądku nie daje rezultatów. Zdroworozsądkowe próby nakładania ograniczeń przez dyrekcję szkoły (mojego miejsca pracy), spowodowały potężny opór rodziców, którzy proponowane zasady odrzucili w imię wolności i praw dziecka. Ponieważ generalnie ze zdrowiem naszego społecznego rozsądku jest fatalnie, co widać po tym, jak wygląda obecny sejm, senat i reszta... No tak, miałam dać sobie spokój z tym tematem... Wracam zatem do podstawowego problemu: a jest nim smartfon w szkole.

W cytowanym powyżej artykule na temat raportu NASK czytamy: „Internet wciąga młodych ludzi coraz mocniej. Obecnie nastolatki spędzają w sieci w czasie wolnym średnio 4 godziny i 50 minut dziennie. W dni wolne od zajęć szkolnych czas ten wydłuża się średnio do 6 godzin i 10 minut. Blisko co dziesiąty (11,5%) nastolatek w wolnym czasie jest aktywny w sieci ponad 8 godzin dziennie, a co piąty (21,3%) spędza tyle czasu przed monitorem w dni wolne od lekcji. Co szósty nastolatek (16,9%) intensywnie korzysta z Internetu w godzinach nocnych (po godz. 22). Jeśli porównamy te wyniki z poprzednimi badaniami, okazuje się, że liczba godzin spędzanych w Internecie stale rośnie. Fakt ten nie pozostaje bez wpływu na samopoczucie i dobrostan psychiczny młodzieży. A także na rozwój i wychowanie.”

Rodzice nie życzą sobie, aby ograniczać dzieciom w szkole prawo do korzystania z ich własności, jaką są smartfony. I nie chcą przyjąć do wiadomości, że szkoła jest przestrzenią, która jest dedykowana nauczaniu i rozwojowi ucznia i warto zadbać, by była chociaż jedną przestrzenią życiową dziecka wolną od smartfonów. Odwoływanie się do rozsądku nie działa.

Skoro mówimy o przyczynach spadku poziomu wiedzy, to warto się przyjrzeć zjawisku wszechobecności smartfonów i stałej ich obecności w rękach dzieci. To jest plaga. Dzieci już nawet od pierwszych klas przerwy szkolne spędzają patrząc w ekran, a nie na zabawach i rozmowach z rówieśnikami. Upowszechnienie się smartfonów z jednej strony sprawiło, że wiedza jest na wyciągnięcie ręki, bo wystarczy kliknąć - a nawet i to nie: wystarczy zadać pytanie – a odpowiedź mamy w kilka sekund, ale z drugiej strony dało też dostęp do nieustannej zabawy. Dzieci i młodzież nie bardzo widzą sens w uczeniu się czegokolwiek, bo przecież wszystko jest w telefonie, a zabawa dostarcza cały czas bodźców emocjonalnych i nakręca organizm tak, jakby był pod wpływem środków odurzających. Smartfon stał się środkiem odurzającym. Ośrodek nagrody domaga się coraz większych dawek... Ale o tym później.

Zabawa nie jest niczym złym, jest wręcz konieczna dla prawidłowego rozwoju psychicznego dziecka, ale nie może trwać cały czas. A obecnie tak to wygląda. W przerwach w zabawie przeszkadza czasem jakaś okropna, strasznie męcząca i nudna lekcja, a przecież powinno być cały czas miło, fajnie, lekko i przyjemnie. Cóż, nie każdy zakres wiedzy można przekazać w formie zabawy, ale współczesne dzieci i młodzież nie są w stanie skupić się na czymś trudniejszym, wymagającym wzmożonej koncentracji uwagi i wysiłku intelektualnego. Właśnie wysiłku. Nie ma czegoś takiego w ich zakresie pojęciowym.

W numerze 49 tygodnika “DoRzeczy” (niestety nie załączę linku, bo mam tylko wydanie papierowe) w dość obszernym liście do redakcji, czytelnik dotyka problemu wielu zagrożeń, jakie czyhają na współczesne dzieci, ale pisze także o szkolnych doświadczeniach, pod którymi mogłabym się obiema rękami podpisać i konkluduje tak:

“Nie ma już normalnych dzieci, które kiedyś traktowano poważnie, wymagano od nich, nakłaniano do poprawy, do pracy nad słabościami. Teraz się wszystkie dzieci rozgrzesza z każdego niedomagania, które kiedyś było do wyprostowania w drodze solidnej pracy.” Tu autor listu nawiązuje do obserwowanego w ostatnich latach wysypu różnych opinii i orzeczeń przez psychologów i poradnie pedagogiczne, które mają dziecku ułatwić funkcjonowanie w szkole. Często jednak, przynajmniej u mnie tak jest, wiele z tych opinii jest naciągane i po prostu sankcjonuje prawnie lenistwo ucznia i jego niechęć do pracy, a nie opisuje faktyczne dysfunkcje rozwojowe. Motywacją też może być uzyskanie dzięki takiemu zaświadczeniu dłuższego czasu na egzaminie końcowym, więc pytanie o to, czy w ogóle rygor czasowy jest na egzaminach potrzebny.

W kwestii rozleniwienia umysłów młodych ludzi łatwością dostępu do informacji i wiedzy z jednej strony oraz przebodźcowaniem poprzez nieustanny kontakt z wirtualnym światem gier i mediów społecznościowych z drugiej, wypowiadają się już nieśmiało co poniektórzy socjologowie i psychologowie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę: “jak smartfony niszczą mózg”, a ukaże się od razu cała lista artykułów na ten temat, publikowanych na ogólnodostępnych i popularnych stronach internetowych. Dość wspomnieć, że uzależnienie od gier on-line znalazło się od 2022 roku wśród zaburzeń psychicznych klasyfikowanych w międzynarodowym indeksie chorób i zaburzeń IDC-11. Czytałam o dość niebezpiecznych zmianach w obszarze redefinicji wielu schorzeń psychicznych, z których dotychczas uznawane za zaburzenia obecnie uznawane są za normę, ale – jak podaje portal prawo.pl - “Nowością jest między innymi część dotycząca zdrowia psychicznego. Za zaburzenia wynikające z uzależnień zostały uznane zaburzenia związane z grami, przy czym podzielono je na trzy bardziej szczegółowe podgrupy: online, offline oraz inne.”

Czyli pojawiają się pierwsze przesłanki i punkty odniesienia do tego, by jednak zająć się niebezpiecznym zjawiskiem, jakim jest nadużywanie smartfonów przez uczniów. Znalazłam też bardzo ciekawy artykuł “Chory, głupszy, łatwiej sterowalny”, dotyczący ogólnie współczesnego człowieka cyfrowego, w którym Zofia Dzik bardzo trafnie diagnozuje problemy współczesnego społeczeństwa i ukazuje skutki, jakie niesie ze sobą przebodźcowanie i wynikające z niego intelektualne otępienie.

“Współczesny człowiek mierzy się z zalewem informacji. [...] Szacuje się, że 90 proc. obecnych danych zostało wyprodukowanych w ciągu ostatnich dwóch lat. [...] Algorytmy serwisów internetowych i mediów społecznościowych zorientowane są na wydłużanie aktywności użytkowników w sieci. Doprowadziło to do powstania nowej jednostki chorobowej FoMO – Fear of Missing Out, czyli poczucia lęku przed tym, że coś nas ominie [...]. Widoczny jest związek FoMO z projektowaniem samouczących się algorytmów do pozyskiwania użytkowników oraz utrzymywania ich uwagi w sieci kosztem bezpieczeństwo mentalnego. [...] FoMO jest zatem ściśle powiązane z korzystaniem z serwisów internetowych oraz portali społecznościowych. Przedmiotem ciekawych badań był negatywny wpływ tego zjawiska m.in. na wyniki w nauce. Wykazały one, że impulsywne korzystanie z Internetu, odpowiadanie na częste powiadomienia wiąże się z wielokrotnym przełączaniem między zadaniami. A to wpływa na zakres uwagi, zdolność koncentracji, na jakość pracy i ogólną produktywność ludzi. Pojawia się coraz więcej badań łączących syndrom FoMO także z obszarem zdrowia psychicznego. Koncepcja znana jako efekt Flynna mówiła, że większy dostęp do edukacji i lepszego odżywiania niż w poprzednich pokoleniach doprowadził do wzrostu średniego IQ w XX wieku. Teraz nowe badania wskazują, że może zachodzić odwrotna tendencja. Badania przeprowadzone w Danii, Norwegii i Wielkiej Brytanii pokazują, że średnie IQ w tych krajach spadło. Źródła upatruje się w „konsumpcji” gotowych informacji i rozwiązań oraz ograniczaniu procesów myślowych, analitycznych, poddających pozyskane informacje krytycznej ocenie. Evan Horowitz, dyrektor ds. komunikacji badawczej w FCLT Global, stwierdził niedawno: „Ludzie są coraz głupsi. To nie jest osąd; to ogólnoświatowy fakt”. Koniec cytatu z artykułu, do którego lektury zachęcam w całości, link jak zawsze na końcu.

Obserwacje własne, jakie czynię obecnie po powrocie do pracy w szkole po okresie równym mniej więcej wymianie całego pokolenia, nie pozostawiają złudzeń - po ponad dwudziestu latach widać przepaść w zdolnościach intelektualnych i przede wszystkim w dojrzałości emocjonalnej uczniów.

Niemniej jednak problemy, jakie wynikają obecnie z uzależnień od smartfonów da się rozwiązać. Telefony a raczej smartfony nie powinny być wnoszone na teren szkoły. Albo przynajmniej zamykane w szafkach w szatni. W szkole bowiem uczniowie powinni całą swoją uwagę koncentrować na nauce i rozwoju umiejętności społecznych. Nie powinno być zatem miejsca dla takich rozpraszaczy uwagi, które działają na dzieci uzależniająco. Internet i zdobycze technologiczne są jak najbardziej do wykorzystania, ale pod kontrolą nauczyciela. Gry edukacyjne są jak najbardziej pożądane, ale też nie jako jedyny sposób prowadzenia lekcji, a tylko jedno z narzędzi.

Wspomniałam wcześniej o ośrodku nagrody... Chodzi o to, że dopamina, czyli właśnie ten hormon nagrody, hormon szczęścia, ten neuroprzekaźnik w formie związku chemicznego występujący naturalnie w organizmie ludzkim, może się gromadzić w nadmiarze, do którego prowadzi przestymulowanie mózgu bodźcami, i kumulując się, daje objawy takie, jak przyjęcie środków psychoaktywnych, czyli narkotyków. Stąd po obniżeniu jego poziomu, pojawia się poczucie dyskomfortu i swoistego głodu dopaminowego i konieczność ciągłego podnoszenia jego poziomu. Mimo, że dopamina to substancja naturalna, to mechanizm nagrody domagający się ciągłego jej dostarczania, prowadzi do zaburzenia gospodarki tym hormonem w organizmie. Stąd biorą się uzależnienia. To konieczność ciągłego dostarczania sobie podniet i stymulantów, bo bez nich organizm popada w stan rozregulowania i rozdrażnienia. Jakie są dalsze skutki narkomanii i alkoholizmu wiemy, bo zjawiska te zostały już bardzo dobrze przebadane i opisane.

Skoro zatem mechanizm powstawania uzależnienia od smartfonu jest taki sam jak każdego innego uzależnienia, to nie należy dopuszczać do tego, by w szkole dzieci mogły bez ograniczeń z nich korzystać. Fonoholizm czy uzależnienie od gier to nałóg jak każdy inny w tym alkoholowy i narkotykowy. Jest to zaburzenie psychiczne i behawioralne. Skoro mamy w prawie ustawę o wychowaniu w trzeźwości, a także ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, jest też ustawa hazardowa, to należałoby także zacząć poważnie myśleć o ustawie “smartfonowej” w ramach profilaktyki zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Zakaz używania smartfonów przez uczniów na terenie szkoły powinien być taki sam jak dla wnoszenia i używania na terenie placówek edukacyjnych alkoholu i narkotyków. Palić papierosów w szkole też nie wolno, przypomnę dla porządku.

Widząc na co dzień, jakie spustoszenie mentalne sieje notoryczne korzystanie ze smartfonów wśród uczniów podstawówek, byłabym za taką regulacją prawną. Jeśli chcemy ocalić resztki inteligencji naszych dzieci i nie dopuścić do dalszej umysłowej degradacji społeczeństwa, powinniśmy zacząć działać, a przynajmniej naprawdę rozpocząć poważną dyskusję na ten temat.

Tak, wiem, nie wszyscy nadużywają smartfonów, tak samo jak nie wszyscy, którzy piją wino czy piwo stają się alkoholikami, a jednak wina i piwa do szkoły nie wolno przynosić, choć jest powszechnie dostępne w każdym sklepie. Skoro środków odurzających i uzależniających nie wolno przynosić do szkoły, to smartfon podpada pod tę kategorię.

Czy zatem jest szansa, żeby na poważnie pomyśleć o przyszłości naszych dzieci? Cóż, obserwując nasze “elity polityczne” mam ogromne obawy, że jakakolwiek powaga jest im obca. W końcu zabawa w najlepsze trwa nie tylko wśród dzieci i młodzieży. Mnie to akurat martwi, ale mam nadzieję, że nie tylko mnie.

Źródła:

https://samorzad.pap.pl/kategoria/edukacja/badanie-pisa-2022-umiejetnosci-polskich-uczniow-powyzej-sredniej-oecd-i-ue-ale

https://www.prawo.pl/zdrowie/nowa-klasyfikacja-chorob-wg-prof-krol-calkowskiej-lekarzom-brak,512727.html

https://think-tank.pl/chory-glupszy-latwiej-sterowalny/

https://www.rynekzdrowia.pl/Badania-i-rozwoj/Internet-pomaga-w-nauce-ale-liczy-sie-czas-pobytu-w-sieci,142013,11.html

https://www.nask.pl/pl/aktualnosci/4294,Raport-Nastolatki-30-mlodziez-spedza-coraz-wiecej-godzin-w-internecie.html

myślę więc piszę i piszę, żeby wiedzieć, co myślę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo