Polska 2050 i Lewica jeszcze we wrześniu mogą złożyć wspólny projekt ustawy o asystencji osobistej. – To koszt jednego, maksymalnie dwóch Abramsów, tyle będzie kosztowało przygotowanie całego systemu – mówi Polska 2050. To odpowiedź na słowa premiera, który twierdzi, że sytuacja budżetu państwa jest bardzo napięta i na wszystkie obiecane wydatki może nie starczyć pieniędzy.
Od grudnia ubiegłego roku rząd nie jest w stanie przesłać do Sejmu projektu w sprawie ustawy wprowadzającej asystencję osobistą. Mało tego – projekt nie może nawet przejść przez Komitet Stały Rady Ministrów. Wszystko za sprawą Ministerstwa Finansów, które zgłasza co rusz nowe uwagi.
Ślimacze tempo prac zaczyna już powoli niecierpliwić koalicjantów. Tym bardziej że wprowadzenie asystencji osobistej zostało zapisane w umowie koalicyjnej.
Co więcej, obietnica ustawy o asystencji znalazła się w słynnych już "100 konkretach na pierwsze 100 dni".
Tusk: najpierw bezpieczeństwo
Ostatnio temat wrócił za sprawą Donalda Tuska. Szef rządu podczas weekendowego spotkania z wyborcami w Pabianicach został wprost zapytany o prace nad ustawą wprowadzającą asystencję osobistą. Tusk zapewnił, że rząd cały czas pracuje nad zmianami.
– Muszę Wam powiedzieć też słowo prawdy o tym, co jest w tej chwili możliwe – mówił premier i dodał, że w tej chwili najważniejsze dla rządu jest bezpieczeństwo Polski. I gros wydatków budżetowych trafia na ten cel. Polska tylko w tym roku wyda ponadprogramowo na zbrojenia ponad 80 mld zł.
– W Polsce tak czy inaczej mamy dzisiaj irlandzkie podatki i szwedzkie wydatki. Wiecie, że jesteśmy na trzecim miejscu, czy na czwartym w tej chwili w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o poziom wydatków na szeroko pojętą politykę społeczną w odniesieniu do całego PKB – mówił premier.
Koszty znane, decyzji brak
Szef rządu nie odpowiedział ostatecznie, czy projekt asystencji osobistej w końcu trafi na rząd i zostanie przekazany do Sejmu. Według założeń ustawa kosztowałaby maksymalnie 2 mld zł rocznie do 2027 roku. Przez dziesięć lat koszt wyniósłby ok. 60 mld zł. Są to kwoty szacunkowe, gdyż na 2027 rok założono ewaluację. Wtedy okazałoby się, czy asystencja będzie kosztowała więcej, czy może mniej.
– Nadal to nie są duże pozycje w budżecie państwa – mówi Bożena Hołownia, posłanka Polski 2050.
Według różnych źródeł, w Polsce mieszka od 1 do 2 milionów osób, które mogłyby skorzystać z systemu asystencji osobistej – osób z niepełnosprawnościami, przewlekle chorych, starszych lub niesamodzielnych, potrzebujących wsparcia w codziennym funkcjonowaniu.
Niepełnosprawni: rząd się wycofuje
Niepełnosprawni wypowiedź premiera w Pabianicach odebrali jak ucieczkę. Dlatego też Polska 2050 razem z Lewicą zapowiedzieli złożenie poselskiego projektu ustawy o asystencji osobistej.
– Jeśli we wrześniu na obrady Sejmu nie zostanie skierowany projekt rządowy, wtedy my złożymy swój poselski – mówi Bożena Hołownia. Posłanka Polski 2050 nie wyklucza, że projekt będzie wspólną inicjatywą Polski 2050 i Lewicy. – Walczą o to samo co my, więc nie ma sensu robienia oddzielnych projektów – przekonuje.
„Dwa Abramsy” za ustawę
Posłanka uważa, że koszt wprowadzenia zmian nie naruszy wydatków na obronność.
– Myśmy to liczyli. Żeby tak obrazowo przedstawić, to w przyszłym roku wprowadzenie ustawy o asystencji osobistej kosztowałoby dwa, trzy Abramsy – wyjaśnia Hołownia. – To jest koszt przygotowania tego całego systemu, oprogramowania, które by to obsługiwało, no i rozpoczęcie szkolenia tych przyszłych asystentów.
Ani Polska 2050, ani Lewica nie wyobrażają sobie, że poselski projekt ustawy trafiłby do zamrażarki. Poza tym – jak mówią nasi rozmówcy – nie jest wykluczone, że Polska 2050 i Lewica mogłyby liczyć podczas głosowania na wsparcie PiS.
Posłanka Bożena Hołownia nie chciała nam wprost powiedzieć, czy będą zabiegać o poparcie opozycji. Dodała jednak, że byłaby bardzo zdziwiona, gdyby jakiś „poseł zagłosował przeciwko takim zmianom”.
800 plus do korekty? Kosiniak-Kamysz i Lewica w sporze
Słowa premiera na temat sytuacji budżetu państwa wywołały lawinę komentarzy. Szef Ludowców i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że należałoby się zastanowić nad ograniczeniem 800 plus. Według jego pomysłu pieniądze miałyby trafiać tylko do osób pracujących.
Nie jest to nowy postulat ludowców. Już w 2023 roku, kiedy dyskutowano nad zwiększeniem o 300 zł programu 500 plus, PSL mówił, że większe świadczenie powinno być wypłacane tylko pracującym rodzicom.
Takim zmianom sprzeciwia się jednak Lewica. Według wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego świadczenie mogłoby być ograniczone, ale nie według kryterium „czy ktoś pracuje, czy nie”, a według kryterium dochodowego.
– Dzieci, z tego co pamiętam, są w rodzinach, gdzie rodzice pracują i nie pracują. To jest program dla dzieci, a nie dla matek – mówił w Radiu Zet Czarzasty. – Jeżeli ktoś zarabia 2 miliony złotych rocznie w stosunku do kogoś, kto zarabia 40 tys. zł rocznie, to tu bym się zastanawiał, czy by korekty dokonywać.
Wszystkie spekulacje uciął na ten temat rzecznik rządu Adam Szłapka. – Nie ma planów jakichkolwiek zmian w 800 plus. Takie jest stanowisko rządu – powiedział w Polsat News rzecznik rządu.
Mariusz Kowalewski
Fot: Posiedzenie Sejmu, Aleksander Zieliński/Kancelaria Sejmu
Inne tematy w dziale Społeczeństwo