Kontestator Kontestator
176
BLOG

Koronawirus - jak długo wytrzymamy? (część 2)

Kontestator Kontestator Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

1 kwietnia (ale to nie był żart primaaprilisowy!) opublikowałem w S24 pierwszą część pytania "Jak długo wytrzymamy":

https://www.salon24.pl/u/kontestator/1033069,koronawirus-jak-dlugo-wytrzymamy

Napisałem wtedy: 
"Narastający wykres zapadalności na koronawirusa od 4 do 31 marca pokazuje, że co 5 dni następuje u nas podwojenie liczby zachorowań. Jeśli to tempo się utrzyma (a min. Szumowski wieszczy, ze może nawet wzrosnąć), to do końca kwietnia będziemy mieli 2.300 * 2^6 czyli 2.300 * 64 = około 147.200 zarażonych."

Na szczęście po następnych trzech tygodniach zmagań z wirusem sytuacja nie wygląda już tak rozpaczliwie, rzekłbym nawet - umiarkowanie optymistycznie. Świadczy o tym poniższy wykres:.

image

Wykres 1.

Wyraźnie widać przełamanie poprzedniej tragicznej tendencji, a nastąpiło ono w dniach 10-14 kwietnia. Aktualna tendencja (krzywa w kolorze pomarańczowym) prognozowana do 30 kwietnia wg przyrostów zakażeń z dni 14-20 kwietnia najbardziej zbliżona jest do krzywej, która zakłada podwojenie liczby zakażeń co 8 dni (kolor fioletowy). Jeśli nie nastąpi jakieś znaczne pogorszenie tej tendencji, do końca miesiąca będziemy mieć ok. 17-18 tys. zdiagnozowanych przypadków zakażeń.

Naturalnie sam jedynie przyrost liczby zakażeń nie daje pełnego obrazu tego, jak wygląda aktualna sytuacja oraz tego, co nas czeka i do czego zmierzamy. Aby to uzmysłowić, mamy kolejny wykres:

image

Wykres 2.
Oprócz krzywej obrazującej sumaryczny wzrost zakażeń koronawirusem, wykres zawiera liczbę wyzdrowień i zgonów narastająco, oraz (co najistotniejsze!) liczbę osób aktualnie chorych (kolor niebieski). Liczba chorych to liczba zarażonych - liczba wyzdrowień - liczba zgonów. Dlaczego ta krzywa jest taka istotna? Już wyjaśniam. W momencie kiedy nie będzie już zdiagnozowanych nowych przypadków, krzywa liczby zakażeń zamieni się w płaską linię poziomą. Niestety nie będzie to oznaczało końca problemów, gdyż będzie jeszcze znaczna liczba chorych, czyli potencjalnych zarażających. Dopiero gdy krzywa liczby chorych spadnie do zera, będziemy mogli odetchnąć. Miejmy nadzieję, że efekt ten zostanie osiągnięty dużą liczbą wyzdrowień i jak najmniejszą liczbą zgonów.

Przedstawione powyżej wykresy oparte zostały na oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia i nie da się zagwarantować, że przedstawiają one stan faktyczny. Nie jest bowiem tajemnicą, że liczba zakażeń jest zależna wprost od liczby przeprowadzanych testów (których wykonujemy znacznie mniej niż inne europejskie kraje), nie wiadomo ile osób zarażonych przechodzi chorobę bezobjawowo, ile osób choruje w domach, nie wiedząc, czy to zwykła grypa, czy koronawirus, bojąc się hospitalizacji.
I wreszcie kontrowersje budzi przyjęta metodologia określania przyczyny zgonów. Ponoć lekarze mają zalecenie, aby zaniżać liczbę zgonów z przyczyny obecnej pandemii, a jest to o tyle łatwe, że prawie wszyscy zmarli mają tzw. choroby współtowarzyszące. Wystarczy napisać np. "choroba nowotworowa", na którą pacjent leczył się od dawna, a to, że wirus dobił jego osłabione chemioterapią ciało, bez którego to wirusa pewnie pożyłby jeszcze parę lat, to szczegół. Proszę spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego średnia zgonów do ogółu zarażonych dla całego kraju wynosi ok 3,5%, a w Wielkopolsce jest ponad 2 razy wyższa? Ano dlatego, że Szpital Zakaźny w Poznaniu jako być może jedyny w kraju mimo nacisków podaje prawdziwą przyczynę zgonu swoich pacjentów. 

https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25834069,ciemna-liczba-ofiar-wirusa.html

I to by było na tyle. Tym razem odpuszczę sobie aspekt ekonomiczny, bo nie chcę Państwa denerwować punktowaniem różnych niezrozumiałych decyzji a nawet absurdów aktualnej władzy.
Jeśli czas i zdrowie mi pozwolą, za jakiś czas uaktualnię wykresy. Dziękuję za uwagę.



Kontestator
O mnie Kontestator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości