Kontestator Kontestator
614
BLOG

Dla naszego dobra pozwólmy, aby wybory wygrało PiS

Kontestator Kontestator Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Dla naszego dobra pozwólmy, aby wybory wygrało PiS .

Zaskoczenie? To nie jest z mojej strony żart, staram się przedstawić dwa alternatywne i bardzo prawdopodobne scenariusze. 

Wariant 1. Załóżmy, że w wyborach "koalicja" partii opozycyjnych zdobywa więcej mandatów niż tzw. Zjednoczona Prawica. W takim przypadku oczywistą oczywistością jest to, że Kaczyński będzie próbował przekupić którąś z partii opozycyjnych kawałkiem tortu, a w ostateczności będzie starał się wyłuskać z innych (teoretycznie opozycyjnych) ugrupowań tyle szabel, aby większość parlamentarną odzyskać. Załóżmy, że mu się to nie udaje. Co dzieje się dalej? 14 i 15 października parlament w trybie nocnym uchwala przygotowane wcześniej na tę okoliczność ustawy, które mają na celu zapewnić bezkarność ustępującej władzy oraz zapewnić np. kadencyjność (czyli praktycznie nieusuwalność) PiSowskich wyższych urzędników czy prezesów wszelkich podmiotów będących obecnie zawłaszczonych przez PiS (spółek Skarbu Państwa, TVP, CBA itd.). 

Załóżmy nader optymistycznie, że obecnej opozycji udaje się wypracować jakiś kompromis programowy, uzyskać większość sejmową, a nawet powołać rząd. Załóżmy równie optymistycznie, że nowa władza ma zamiar spełnić obietnice przedwyborcze i zlikwidować wszelkie skutki ustaw PiS uchwalonych z naruszeniem prawa, czyli w skrócie rzecz ujmując przywrócić w kraju demokrację. I co się dzieje? Mamy totalny paraliż Państwa. Jakąkolwiek niekorzystną dla PiS ustawę ten kieruje do Trybunału Konstytucyjnego (wystarczy wniosek 50 posłów lub 30 senatorów), a jaki będzie wyrok TK, chyba nikt nie ma wątpliwości. A nawet jeśli TK nie znajdzie argumentów, by stwierdzić, że dany akt prawny jest sprzeczny z Konstytucją (a musi uzasadnić), zawsze w odwodzie jest PAD, czyli wierny DługoPiS, który może zawetować dowolną ustawę nie podając przyczyn. Pamiętam do dziś słowa Lecha Kaczyńskiego przed wyborami 2007 r. "Jeśli Tusk wygra wybory, będzie rządził dekretami, bo będę mu wszystko wetował". Wprawdzie do tego nie doszło, ale słowa "Prezydenta Tysiąclecia" dobitnie pokazują, jak propaństwowo zachowuje się PiS.

Co dalej? PiS będąc w silnej liczbą szabel opozycji kontunuuje swój znany z okresu 2007-2015 chocholi taniec, polegający na kłamstwach, oszczerstwach, pomówieniach, judzeniu jednych przeciw drugim, być może nawet w desperacji odgrzeje zbrodnię Tuska w Smoleńsku.

A w kraju jest coraz gorzej. Nadchodzący kryzys (którego widmo już nawet sam prezes raczył dostrzec), zadłużenie Państwa spowodowane wcześniejszym bezrozumnym rozdawnictwem spowoduje gwałtowne zubożenie ludności, więc PiS będzie miał argument dla "ciemnego ludu": "za naszych rządów Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej, a teraz mamy Polskę w ruinie". Ciemny lud to kupi, bo poza zasięgiem rozumu ciemnego ludu są prawidła makroekonomiczne. Koniec końców w następnych wyborach w 2023 roku PiS wygrywa z taką przewagą, że będzie mógł przykroić sobie konstytucję na wzór Erdogana i o demokracji będziemy mogli zapomnieć na bardzo długo.

Wariant 2. PiS wygrywa wybory z większością parlamentarną, bądź też znajduje naiwnego koalicjana lub też udaje mu się wyłuskać od opozycji wystarczającą liczbę szabel i może kontynuować "naprawę" Rzeczypospolitej. 

Niestety w kraju jest coraz gorzej. Nadchodzący kryzys (którego widmo już nawet sam prezes raczył dostrzec), zadłużenie Państwa spowodowane wcześniejszym bezrozumnym rozdawnictwem, rosnąca inflacja i drożyzna spowodują gwałtowne zubożenie ludności, więc PiS będzie zmuszony podnieść podatki, a przede wszystkim ograniczyć rozdawnictwo. Zdumiony suweren, karmiony przez 4 lata kłamliwą propagandą sukcesu, przyzwyczajony, że Państwo jest od dawania, w końcu zrozumie, jak został oszukany. Rozpoczną się strajki coraz to nowych grup społecznych, których (tych strajków) już PiS nie opanuje. Zwalić winę na Tuska i rządy PO/PSL też już się nie da, bo suweren przejrzał na oczy. Jeszcze będzie próbował bagatelizować problemy PiSowki beton (w S24 różne Kemiry, BeemDeepy, PisMejkery, itp.) ale nikt nie będzie ich wypocin traktować poważnie.

Moim zdaniem nie będzie to trwało dłużej niż 2 lata, PiS padnie na pysk, podda się jak w 2007 roku, a w następnych, przyspieszonych wyborach uzyska taki wynik, jak AWS 2001 roku: 7%. I to będzie wreszcie definitywny koniec IV RP Kaczyńskiego. A później tylko latami będą wlokły się procesy sądowe wszystkich odpowiedzialnych za łamanie prawa w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Oto dlaczego należy pozwolić, aby te wybory wygrało PiS (oczywiście w rozsądnych granicach). Te powiedzmy 2 lata jeszcze jakoś przetrzymamy. Osobiście nie widzę innej możliwości definitywnego wyrugowania z naszej Ojczyzny mafijnych metod rządzenia.

Ps. Wszelki osobiste wycieczki (zwłaszcza te chamskie), argumenty typu "a za Platformy to ...", będę usuwał.

Kontestator
O mnie Kontestator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka