Dziś K. Wiśniewska na stronie głównej GW sugeruje usunięcie z katolickiej uczelni – za głoszenie faktów i nauki Kościoła Katolickiego – księdza profesora Dariusza Oko. I dziwi się, że to aż dotąd nie nastąpiło:
[…] kardynał Dziwisz jest wielkim kanclerzem tej uczelni i wystarczyłoby jedno słowo, by ks. Oko z Uniwersytetu usunięto. A jak się nieoficjalnie dowiedziałam – żadnych interwencji w sprawie ks. Oko ani prób dyscyplinowania ze strony kurii nie było.[…] [http://wyborcza.pl/1,75968,18942190,cicho-o-ksiedzu-oko.html#BoxGWImg]
Żeby było jasne – powtarzam: ks. Oko miałby zostać usunięty za głoszenie i uświadamianie faktów oraz za głoszenie poglądów zgodnych z nauką Kościoła, które nie zgadzają się z propagandą środowisk lesbijsko-gejowskich czyli/oraz ideologią gender. Pretekstem dla żądania usunięcia z uczelni stał się opublikowany w „Tygodniku Powszechnym” artykuł innego księdza, który, zatrudniony wprawdzie w watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, bynajmniej nie reprezentuje tej instytucji, a tylko wypowiada swoje własne poglądy oraz insynuacje (trudno to określić łagodniej, a należałoby znacznie ostrzej).
Na uczelni panuje wolność. Dlatego też od dawna uprawia się tam – pod szyldem nauki – antyreligijne kampanie. Tak wolno, bo trudno określić urzędowo, co jest nauką, a co nią nie jest (aczkolwiek niedawna pani minister usiłowała to uczynić z pomocą absurdalnych postulatów wywieszanych na stronie www ministerstwa; żadnych rozporządzeń na szczęście nie wydała).
Takiego standardu należy się trzymać na uczelniach państwowych. Nie zakazuje sie na nich pochwały homoseksualizmu czy głoszenia ideologii gender. Nie zakazuje sie też np. badania przyczyn i skutków homoseksualizmu oraz krytyki ideologii gender. Niestety słyszeliśmy już wezwania do zakazu krytyki gender i homoseksualizmu, zaś artykuł K. Wiśniewskiej kontynuuje ten proceder. I nic dziwnego, że nie tak dawno godzący w gender wykład uniwersytecki został zakłócony przez lewacką bojówkę – przy aplauzie niektórych pracowników nauki.
Z kolei pracownicy uczelni katolickich powinni przynajmniej czuć się zobowiązani do respektowania nauczania Kościoła. Wspieranie tego nauczania należy wszak do zadań uczelni katolickich. Zdarza się jednak często, że ich pracownicy nie tylko nauczania Kościoła nie respektują, ale wprost publicznie mu przeczą (vide sprawa pani M.), co wzbudza poklask GW i jej środowiska, przy okazji wykazując bezsilność uczelnianych władz. Teraz idziemy dalej – czytamy postulat zakazu głoszenia poglądów z Nauką Kościoła zgodnych.
Swoją drogą wypisz wymaluj głos Politbiura z czasów Komuny. Oczywiście tekst K. Wiśniewskiej ma na celu wywołanie medialnej burzy – w dniu rozpoczęcia roku akademickiego i w ramach przedwyborczej kampanii, której ostrze wymierzone zostało między innymi w Kościół.
Inne tematy w dziale Polityka