Inwestorzy indywidualni zgłosili popyt na akcje wartości 25,6mld zł. Oferowanych dla nich zostało tylko 895mln czyli redukcja kupna będzie na poziomie ok 96,5%. Banki udzieliły kredytów na ok 15mld (myślę że więcej ale można przyjąć że tyle) Kredyty były oferowane na dziesięciokrotność wkładu, czyli np przy inwestycji 10tys otrzymaliśmy kredyt 100tys zł. Prowizja wynosiła średnio 0,3%. Czyli koszt kredytu to ok 300zł.
Z tego otrzymamy akcji na ok 150szt.
Czyli za wartość 3450zł (150x23zł) (koszt kredytu 300zł czyli o tyle muszą wzrosnąć minimalnie akcje na debiucie by wyjść na czysto)(tzn ok 10%)
Ale nie o tym chciałem :) Najważniejsza tutaj informacja to ta właśnie z tymi kredytami. Banki na nich zarobiły w jeden dzień min 45mln (15mld x 0,3%)
Pożyczyły pieniądze a raczej nie pożyczyły, ponieważ nikt tego kredytu nie dostał, redukcja była 96,5% czyli chodziło tylko o zapis. Dzieki zwykłemu zapisowi na papierze, czyli wirtualnemu pieniądzowi, zgarnieto od ludzi 45mln. Gdyby banki nie mogły udzielać kredytów nie byłoby takiej redukcji a popyt i tak byłby na tyle duży by wykupić całą ofertę. Zresztą przecież wiadomo było i dla inwestorów indywidualnych i dla banków że będzie taka redukcja i jedni i drudzy się nakręcali. Banki mogąc bez żadnych zabezpieczeń dawać milionowe kredyty a kredytobiorcy brać bo i tak wiedzieli że wszyscy biorą a za własną gotówkę to prawie nic nie dostaną.
Czy ta sytuacja (w skali makro) nie przypomina czegoś ?
Inne tematy w dziale Gospodarka